To niemożliwe, żeby pozbywał się samej wody, bo.. piję w kółko :P

Nie dietkowo, ale nieświadomie - od zawsze tak robię

A jedzenie już mnie tak nie pociąga, jak kiedyś. Nie mówię o tych batonikach, które w dalszym ciągu nie dają mi spokoju, bo nadal mam ataki rzucania się na słodycze, ale w odniesieniu tego, co jem przez cały dzień, są one raczej nieszkodliwe
Jem tylko obiady, w dodatku nie całe.

I żołądek mi się skurczył. Ostatnim razem udało mi się najeść.. jabłkiem!

Jest to o tyle sensacją, że wcześniej potrzebowalam ich pięciu - sześciu, żeby poczuć sytość.

Podsumowując, etap pierwszy uważam za zakończony!
Teraz drugi - do końca grudnia będzie 67