I znów zaczynam od nowa...ale tym razem mniej we mnie siły...jestem zmęczona, rozżalona, płakać mi się chce...ja perfekcjonistka nie umiem samej siebie kontrolować...mam juz dosyć zaczynania wszystkiego od początku, bo ile razy można...???
wiem ze czesc z Was zna ten bol...ja jestem podobno normalna dziewczyna i nie mam co narzekac..ale jest mi z tym zle(( nienawidze tego uczucia, nienawidze siebie za slabosc...podobno z waga trzeba sie pogodzic, ja nie umiem...moze i jestem egoistka ale lubie jak wszystko jest po mojej mysli...uwielbiam ten zachwyt w oczach innych i pewność ze lepiej juz byc nie moze...pewnosc ze jestem najlepsza...ze warto...ale chyba tamta ja umarla...nikt nie wie co czuje i pewnie gdyby nie to forum nawet Wy byscie nie wiedzieli... bo ja jak nikt inny potrafie ulozyc rysy twarzy tak, by smutku nikt nie zauwazyl...przynajmniej to potrafie kontrolowac...
Zakładki