do diety już nawet trochę się przyzwyczaiłam, a co więcej - polubiłam ją
to z wagą niestety coraz trudniej ciągle spada, ale w porównaniu z początkiem to w istnie ślimaczym tempie... trochę się obawiam, że zatrzyma się w punkcie krytycznym, którego nigdy w mojej karierze odchudzania nie udało się przekroczyć (61 kg) i dalej nie drgnie - ale poniżej 1000 kcal dziennie nie powinnam chyba schodzić