Witaj Milady, witajcie Dziewczyny!

Milady, przeczytałam cały wątek, jestem pod wrażeniem Twojej silnej woli, bo to nie prawda, że jej nie masz. Masz, bo podejmujesz walkę mimo wszelkich przeciwności. Dlatego wytrwasz.
Ja tu kiedyś regularnie byłam, kilka lat temu, były tu fajne dziewczyny, zupełnie jak te, które Cię tu odwiedzają i dodają otuchy, chwalą, a czasem stawiają do pionu.
Mi, tych kilka lat temu, przeywanie tu bardzo pomogło, liczyłam kalorie i prowadziłam dzienniki, schudłam 13 kg, a potem na kilka lat utrzymałam wagę, czułam się wyśmienicie.
Ale ostatnie dwa lata nie były za dobre dla mnie, jeśli chodzi o sprawy prywatne, a smutki zajadam... Przytyłam straszliwie, jak na mnie i osiągnęłam rekordową wagę, 78 kg Aż się dziwię sobie, że się sama przed sobą do tego przyznałam, że w ogóle zważyłam się, bo unikałam wagi jak ognia, mimo, że widziałam, że ulubione ciuchy "tracą fason" na mnie. Gwoździem do trumny okazała się próba przygotowania wiosennych ubrań na wiosnę, szok, nie wchodzę w połowę rzeczy Moje 78 kg przybiło. Dwa lata temu ważyłam 65 kg i miałam ochotę schudnąć dwa kg dla lepszego samopoczucie, ech, to były czasy. Ale nic, biorę się również za siebie. Bo smutki smutkami, ale nie można nimi ruinować figury, a przede wszystkim zdrowia. Zresztą, uporałam się już z tym Tak więc ważyłam 20 lutego 78,8 kg. Od tamtego dnia jestem na diecie. Początki są trudne, ale dziś, po niespełna dwóch tygodni, mam juz 76 kg. Miałam nadzieję, że będzie większy spadek wagi, ale cóż, dobre i to. Nie zakładałam wątku, bo bałam się, że będzie mi wstyd, jak mi się nie uda Czy mogę być tu razem z Tobą? Będę Ci pomagać i Cię wspierać To i mi doda sił Mogę? Mam jeszcze 11 kg, daleka droga przede mną...

A Dziewczyny? Jesteście rewelacyjne Duża buźka dla Was

Pozdrawiam Was,
olibabka