Nienajgorzej, Miloku, nienajgorzej. Chociaż zjadłam trochę serniczka, przyznaję się bez bicia

Dziś zaczęłam ładnie. Na śniadanie był omlecik z pieczarkami i szczypiorkiem. Niestety, znów uległam sernikowej pokusie Nie lubię ostatnich kawałków na blasze, bo jak się na nie spojrzy to się słyszy taki cichutki głosik w głowie: "Zjedz, już tak mało zostało, a głupio by tak leżał, jak wyschnie to się zmarnuje". Wiecie o czym mówię? Ale teraz wracam na prostą drogę i jem sałatkę z brokuła. Też końcówka, niecałe pół miseczki do musli, ale dokroiłam pomidorka i już jest ok