Witaj Elunka , tak ano bakcyl był, potem znikł, ale zdążyłam trochę poćwiczyć przed jego ucieczką na szczęście Wyniki są raz lepsze, raz gorsze, choć to jest tak, że my byśmy chciały tylko te lepsze, ale nie zawsze postępujemy tak, żeby je osiągnąć. Tak to już z nami jest niestety

Bogunia dziękuje za wizytę :P Co do pierwszego etapu to właśnie boję się, że on tak szybko się nie skończy, a na pewno nie przy następnym ważeniu, bo zbyt dobrze na razie nie jest. Przemiana materii mi się osłabiła i jakoś nie chcą spadać te kilogramy.
Pewnie masz racje z tymi słodyczami, bo jak długo zwlekam ze zjedzeniem czegoś to potem jak już zjem, to o wiele za dużo. Choć ze mną jest najczęściej tak, że nie mam ochoty na słodycze przez dłuższy czas, a jak w końcu przyjdzie to tak duża, że ciężko ją zaspokoić.
To są właśnie uroki bycia na diecie

Koczkodanku musimy popracować nad tym, żeby wreszcie się z tego klubu wypisać i to raz na zawsze, bez ciągłego zapisywania się na nowo. Co do hulahop to najlepiej idzie mi jego podnoszenie z podłogi :P Ale, że trening czyni mistrza to na razie się nie poddaje i próbuję dalej