czesc malenstwo,
radzilabym umowic sie na wizyte do psychologa. tak na poczatek. zeby "wybadac teren". nie polecam wychdozenia z bulimii samemu (przeszlam to, trwalo cholernie dlugo i pewnie wszystko robilam po omacku). jesli widzisz, ze cos jest nei tak i chcesz to zmienic, to jest piwerszy krok. drugi to pogodzenie sie z tym, ze trzeba bedzie sobie odpuscic te "kontrole", jaka ma sie nad wlasnym organizmem - ja np. na tym etapie odstawilam wszystko, co sprawialo, ze mimo napadow wygladalam swietnie i wazylam wciaz tyle samo (tzn silne srodki przeczyszczajace, syropy moczopedne, z czasem skonczyly sie fale ostrych treningow i dni "anorektyczne" pomiedzy napadami). oczywiscie, przytylam, bo nic nie wyrzucalo tego jedzenia, ktore w sobie gromadzilam, ale za to pozbylam sie tych najbardziej szkodliwych nawykow. do tej pory zdarza mi sei, ze nachodza mnie takie "bulimiczne" odczucia - mam ochote wyjsc do sklepu i pochlonac mase zarcia od razu. i nawet wyobrazam sobie, ze to robie. no, ale taka juz dola osobowosci bulimicznej. troche jak z alkoholizmem - bulimiczka jest sie caly czas, tylko po wyjsciu z choroby jest sie "w spoczynku".
wiem, ze da sie samemu z tym uporac - jestem na to najlepszym przykladem,ale nikomu tego nie zycze. chcialabym wymazac ten czas z pamieci. niestety to neimozliwe.
ale zycze ci wszystkiego co najlpesze, duzo wiary w to, ze wszystko sie ulozy i staniesz sie niezalezna od swojej bulimii, w jakijkolwiek postaci ja posiadasz.
pozdrawiam cieplo