Witam
Wróciłam.
Ja z nudów na ogół jem, więc nuzić mi się absolutnie nie wolno.
Buziak.
Wersja do druku
Witam
Wróciłam.
Ja z nudów na ogół jem, więc nuzić mi się absolutnie nie wolno.
Buziak.
fajnie, że jesteś:)
tanczaca miło Cię widzieć znowu :)
Felicja, tak szybko wyjeżdzasz? :shock: nie przejmuj się na pewno utrzymasz wagę i nie przytyjesz :)
Wczoraj, choć pełna energii, nie ćwiczyłam. Dziś tez nie będę, bo zaraz po pracy książę do mnie przyjeżdża i zostaje do jutra. Dietkowo ciężko się pilnować, kiedy się je w bufecie i kiedy nie ma jak prowadzić dzienniczka kcal.
Na wyjazd mam dostać laptoka (dzięki bogu) to będę do Was pisać.
Przeraża mnie wizja rozstania z księciem na tak długi okres. Boję sie mu zaproponować wycieczkę do Berlina, bo my przecież się umówiliśmy, że się nie angażujemy :roll:
hmm.. ciężka sprawa, ale wydaje mi się, że mogłabyś rzucić jakiś niezobowiązujący komentarz sugerujący, że powinien koniecznie zwiedzić to piękne miasto ;)
trzykolory ma rację, możesz tak od niechcenia rzucić jakiś komentarz :wink:
No,to dobry pomysł. Tak ,ot ,przez przypadek... :D Zobaczysz,co będzie.
Hej Tanczaca,a co u Ciebie,jak dietkujesz?. Miiłego dnia. Pozdrawiam.
1) w czwartek puścili mnie wcześniej z pracy, więc zdążyłam jeszcze poćwiczyć :D
2) potem przyszedł ON, powiedziałam mu o możliwości wycieczki do Berlina, spodobał mu się pomysł :D yupi... Jeszcze nie wiadomo, czy będzie mógł przyjechać (praca, kasa, połączenie lotnicze)
3) Książę oznajmił mi w czwartek, że jeszcze 2kg i będę wyglądać brzydko z powodu sterczących kości. Zrobił mi wywiad środowiskowy, czy aby na pewno jem. Oczywiście, jem. Nie liczę już kcal, bo nie mam jak, staram się jedynie nie objadać po nocach i nie jeść słodyczy. No i staram się ćwiczyć.
Książe to bardzo mądry jest i przynajmniej wiesz że się o Ciebie troszczy :wink: Trzymam kciuki żeby mógł przyjechać, ale samo to że chce to już dobry znak :wink:
Hej Kochana. No super,ze masz takiego Ksiecia kolo siebie! To,ze sprawdzal czy jesz oznacza,ze mu zalezy. Trzymam kciuki ,zeby udało mu sie przyjechac do Ciebie. Pozdrawiam.
Ehhh, coś mi humor nie dopisuje dzisiaj.
Książę był, pojechał ze mną nawet do tesco po walizkę. Będziemy się jeszcze widzieć przed moim wyjazdem, więc nie było zbyt czułych pożegnań. Dowiedziałam się natomiast, że wyglądam źle. Książę wymyślił dla mnie pieszczotliwe określenie. Uwaga: "chudzinko". Powiedział mi, że się martwi o mnie, jaka ja wrócę z tego Berlina (on twierdzi, że zasuszona). Przyjaciółka też stwierdziła, że wyglądam marniutko ("misiek, na tobie nawet kurtka wisi. jadasz czasami?") Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ja czuję, że schudłam, ale kiedy patrzę w lustro, myślę, że powinnam jeszcze schudnąć ze dwa kilo. Boję się, że kompleksy doprowadzą mnie do jakiejś cholernej choroby. Bo obsesję to już mam. Jem ostatnio normalnie: wczoraj nawet wypiłam 1,5 piwa i zjadłam do tego sporo ciastek owsianych. Na śniadanie dzisiaj omlet z pieczarkami, szynką, pomidorem i serem żółtym + kanapki. Ważę 52kg. Jeśli podczas wyjazdu przytyję (a może się tak zdarzyć - nie będę mieć wagi, mało czasu na ćwiczenia, na gotowanie...) to po powrocie znowu dieta... Więc muszę się pilnować.
Co do pracy, to jest fajnie. Tylko jeden szczegół: mieliśmy szkolenie z excela. I oczywiście jako pani filolog wykazałam się biegłą NIEznajomością tematu. Załamałam się trochę. Więc dziś mój książę siedział ze mną tłumacząc mi wszystko jak debilowi. Straszne to jest, jak się człowiek na kilka lat zamknie w jednej dziedzinie, np.humanistycznej - jak nagle trzeba się przestawić, to mózg uszami wycieka.
Felicjo bo to 52 ktore masz obecnie jest przy twoim wzroscie jak najbardziej wporzadku. Kochana nie dajny sie zwariowac ;) Nie waga w zyciu jest najwazniejsza. A skoro swojemu ksieciu sie podobasz... to chyba najwazniejsze prawda? :wink: Uwazaj zeby nie przesadzic i dbaj o siebie :)
Pozdrawiam :*
najważniejsze aby nie przesadzać. ani w jedną ani w drugą stronę. 52 kg jest jak najbardziej ok.miłej niedzieli :)
Nie liczę od paru dni kcal. Ale dziś postanowiłam, w zasadzie to pół godziny temu postanowiłam i od razu wykonałam, zliczyć co dziś zjadłam, tak z ciekawości. Bo w zasadzie jadłam, na co miałam ochotę.
X chleb slonecznikowy mój kromka 30g 2 120,00
X Jajo kurze szt. 60g 1 90,00
X Ser żółty Gouda pełnotłusty plasterek 15g 3 138,00
X Pomidor szt. 200g 0,5 17,00
X Polędwica sopocka plasterek 10g 1 16,60
X Pieczeń cielęca średnio 100g 1 190,00
X Mleko 0,5 % średnio 100ml 1 35,00
X Olej roślinny łyżka 10g 1 90,00
X kawka mala porcja 250ml 1 22,50
X Jogobella light opakowanie 150g 1 90,00
X Kalafiorowa talerz 250ml 2 192,40
X Ciasteczka zbożowe Lu opakowanie 40g 1,2 144,00
X Pieczarki surowe średnio 100g 3 45,00
W sumie kalorii: 1 190,50
Wartości liczone metodą pi razy oko. Mało. Bardzo mało. Idę zrobić sobie porządną kolację.
mam nadzieję że kolacja smakowała!
owszem, owszem:)
dobiłam do 1800kcal :D
ja ledwo dobiłam do 1200 kcal ale strasznie niezdrowo :(
Bosz, ale mi się marzy chociaż jeden dzień bezczynności... Padam ze zmęczenia. Mam tyle spraw do załatwienia, a tak mało czasu... Ehhhh
Bylebym tylko nie zaczęła zajadać stresu. Bo już mnie ciągnie. Boże uchroń.
wiem o czym mówisz bo ostatnio też nie mogę się wyrobić z czasem. a Ty pewnie masz 100 razy gorzej niż ja. Ja się pocieszam że teraz się pomęczę, a potem będzie trochę luźniej... ale czy tak będzie? W sytuacjach stresowych już nie podjadam. Teraz jak się stresuję to nie jem nic :( i ostatnio przez takie zachowanie zasłabłam :(
Trzymam kciuki żebyś się nie poddała pokusie podjadania i dała sobie radę z tym wszystkim...
Właśnie wróciłam z pożegnania z moimi psiapsiółkami. Każda nich idzie w inną stronę. Smutno. Nie wiadomo, kiedy i czy się spotkamy :cry: Wypiłam dwa piwa z sokiem i zjadłam zapiekankę. Czyli zaczyna się etap: jestem chuda, mogę jeść (żreć). Przytyję pewnie i potem znowu dieta :evil:
daj spokój, od jednego razu nie przytyjesz :D bo przecież nadal masz zamiar prowadzić zdrowy tryb życia prawda? także don't worry :D
skoro to wiesz, jakos temu zapobiegaj ;)
a w ogole to troszke rozumiem sytuacje z przyjaciolkami. Mialam podobna.
Tule mocno. Dol minie, a za jakis czas beda nowe przyjaznie.
Kochana od piw i jednej zapiekanki na pewno nie przytyjesz. Zreszta jestes szczupla i nawet jak Ci ten kilogram jakims cudem przybedzie to i tak po kilku dniach madrego odzywiania go zgubisz. :)
3maj sie ;)
Hej Kochana.Co u Ciebie? Pozdrawiam i zycze miłego dnia. :)
ahh to jest wlasnie najtrudniejsze w odchudzaniu bo niestety odchudzac sie trzeba cale zycie:-( dieta na zawszee........
to jestt strasznee a nie samo chudniecie:-9
buziak:._)
nie martw siee wpadki sie zdarzajoo bierz nogi za pass i nie poddawaj sie:-)
ech, no.. zmiana nawyków żywieniowych to jest bardzo trudne zadanie. ale z własnego doswiadczenia mogę potwierdzić za dziewczynami, że organizm poradził sobie z piwami i zapiekanką będąc litościwym dla Twojej linii :)
trzymaj się ciepło :D
Jutro wyjazd. Dziś pożegnanie z księciem. Była niema obietnica wierności i głośne "będę tęsknić". :cry:
Dieta
śniadanie: chlebek, szyneczka, 2 jajka na miękko, jogurt light
2 śniadanie: obwarzanek (konałam z głodu w pracy)
obiad: leczo z kromką chlebka i kompotem
podwieczorek: obwarzanek
kolacja: jajecznica, chleb z fetą i pomidorem, czerwone wino
Duuuużo węglowodanów.
Ćwiczeń od zeszłego czwartku zero, nie mam czasu. Ale mam zamiar wrócić. Ponoć w Berlinie do pracy 10 minut pieszo (w Krk wyjeżdżam 50 minut wcześniej), więc może będzie mi się chciało przed pracą trochę pomachać koniczynami.
Felicji 3maj sie tam :wink:
my oczywiscie bedziemy tutaj nadal za Ciebie kciuki mocno sciskac ;)
trzymaj się :D
Relacja na żywo z Berlina :D
Niedawno przyleciałam, były to moje pierwsze dwa loty EVER, stwierdziłam, że luuubię latać:) Na lotnisku we frankfurcie złapałam germanistyczną zajawkę: tyle książek do przeczytania, tyle gazet, tyle ludzi z pięknym czystym akcentem (tak, my, germanistki jesteśmy zboczone :lol: )
Mieszkam w samiuteńkim centrum miasta, jest cicho mimo to, bo to bardziej taka promenada ze sklepami i knajpami, ale zobaczymy, co będzie za dnia. Mieszkanie cuuuudoooowneeee. W życiu już takiego nie będę mieć :cry: Ależ sobie odpocznę od współlokatorów bajźlących na maksa i czepiających sie mnie w przeddzień wyjazdu, że nie umyłam klopa (tak, mam takiego współlokatora, który chodzi i wszystkich upomina. Masakra) A tu całe mieszkanko tylko dla mnie:) Jest małe, ale genialne: salon z aneksem kuchennym (a w nim nawet ekspres do kawy i zmywarka) i tarasem, łazienka z wanną i sypialnia, w której w zasadzie mieści się tylko łóżko, ale za to jakie!:)
Dieta
Dieta, nie dieta.Śniadanie normalne, potem jogurt i banan. Na obiad pierogi ruskie w bufecie na uczelni (pływające w tłuszczu), dwie tycie kanapki w LOTcie, prince polo miniaturka, a kolacja: TERAZ (karramba!ale tak mnie w tych liniach lotniczych przegłodzili, że szok)
Jutro na 9 do pracy. Się zobaczy.
Zwlekam się z wyra, żeby poćwiczyć. Zaniedbałam to ostatnio (dziś mija tydzień, odkąd ostatnio ćwiczyłam).
Felicjo ciesze sie ze podoba Ci sie nowe mieszkanko. Trzymaj ladnie dietke w tym Berlinie i nie dawaj sie tlustym pierozkom na uczelni :)
Pozdrawiam:*
zazdroszczę mieszkanka :P no to poszerzaj horyzonty kochana w tym Berlinie :D w wyrzutami sumienia o brak ćwiczeń czy za duzo weglowofanów to się tak nie katuj, jestes szczuplutka ;)
buziaki ;*
ohh felicjoooooo...
jadlospiss niezly:-p
a ty siee tutajj na nie obijaj tylko nogi za pass i cwiczycc marsz!!!.-P
3 mam kciuki
nawet nie wiesz jak Ci zazdroszczę tego Berlina :D mieszkanie musi być cuuuudooowneeee! a Ty się tam trzymaj, nie daj zupełnie zgermanizować :P no i dietuj i ćwicz
super, ze wróciłas do cwiczen :)
ja ostatnio zauważam pierwsze rezultaty i od razu chęci do ruszenia tylka się znajduja ;)
opowiedz jak tam wrazenia z pracy, bo jesteśmy wszytkie bardzo ciekawe Twojej relacji :)
No i pierwszy dzień w pracy minął. Nie powiem, było spoko luzik, ale podpadłam gościowi, od którego wieeeele zależy (żadna szycha, ale on ma mnie nauczyć wszystkiego). Kiedy przyszedł po mnie, powiedziałam mu: "za chwilkę, muszę dokończyć raport". Potem koleżanka mi powiedziała, że nie wolno mi tak robić, ponoć miał minę nie tego. Przeprosiłam go miło, nie dał po sobie nic poznać, ale momentami tracił cierpliwość, jak się za długo zastanawiałam nad tym, co mam robić.
Napisałam dziś już jeden (mój pierwszy) raport, wysłałam do polski, w zasadzie mam do napisania jeszcze jeden, czuję, że powinnam się za niego zabrać jeszcze dziś. A zmęczona jestem dziko. Chociaż ten raport uporządkowałby mi to, czego nauczyłam się dzisiaj i generalnie lżej byłoby mi jutro...
Co dzisiaj jadłam:
śniadanie
3 kanapki z pasztetem, kawa 2w1 (fuj)
2.śniadanie
kawa z automatu
obiad
kanapka z indykiem, gigantyczną porcją masła i warzywami (kupiona w czymś co przypomina i piekarnię i cukiernię i bar kanapkowy)
kolacja
kilka kromek chleba słonecznikowego bez dodatków, kinder czekolada (jeden mały batonik)
w międzyczasie 1,5l wody
KARRAMBA
wszystko przez to, że nie miałam kiedy zrobić zakupów. Ale już jestem po zakupach (2 siaty zakupów, w tym odżywka do włosów pantene i płyn do prania i 25eur :shock: wiem, w przeliczeniu na nasze to dużo, ale biorąc pod uwagę, że mam do wydania tyle samo euro co złotówek w Krakowie, to kurka jego wafel! gdzie ja bym za 25zł zrobiła takie dupne zakupy!)
Dorzuciłam do menu kotlet z indyka (gotowy kupiony do odmrożenia w mikrofali, bardziej bym powiedziała, że to taki hamburger był) i sałatka z 1,5 papryki i pomidora. Korciło mnie też więc spróbowałam sera o nazwie Handkaese. Fuj. I śmierdzi.Może z chlebem i pomidorem zyska na smaku. Dowiemy się rano:)
DObrej nocki dziewczynki. Idę spać, bo obiecałam to sobie - chodzę po tym świecie tak zajebiście nieprzytomna i nierozgarnięta, że ja pikolę! Czekałam na wiadomosc od mojego księcia ale niestety nie odezwał się. Napisałam mu wczoraj, ze doleciałam, a on nic. Dziś napisałam mu maila na adres służbowy, to napisał tylko, że odpisze jak będzie w domu. I tak siedziałam i czekałam i nic. :cry: Tęsknię za tym dupkiem i boję się, że jak wrócę do krakowa, to już nie będzie tak samo, że nie będzie już nic, bo on albo się rozmyśli, albo kogoś sobie znajdzie..eh...
jak sobie kogoś znajdzie to znaczy że nie był wart zachodu. poza tym wierzę że wszystko będzie tak jak jest :D
Faceci to dupki. Niestety.
Nie odpisał.
Właśnie wstałam, po 9h snu (prawie). Nie czuję się lepiej. Nadal chce mi się spać :?
Idę zrobić sobie śniadanko, potem będzie się trzeba doprowadzić do stanu używalności i wyruszyć do pracy.Ehhhh
PS. Wczoraj zrobiłam spacerek po ulicy na której mieszkam. Wszystko ślicznie ładnie, ale sklepy to same chanel, gucci, ysl... Nawet nie wchodzę. W weekend poczynię internetowe poszukiwania jakiegoś centrum handlowego:) A dzisiaj hmmm, może pójdę tą samą ulicą, ale tym razem w przeciwnym kierunku? :lol: