Macie racje, przypomina mi się, że jak te 1,5 roku temu schudłam tak cudnie to sobie pozwalałam od czasu do czasu na big milka. Te lody to rzeczywiście fantastyczna sprawa. Co do ciastek, to wydaje mi się, że najważniejsze, żeby nie kupić całego opakowania. Najlepszy były taki malutki zbożowy (muesli) batonik. Żeby był w zasięgu jeden i koniec.
Pamiętam jeszcze z tamtego pięknego okresu, kiedy tak cudnie schudłam, że dziwiłam się laskom tu na forum, jak to się im chce słodkiego. Tak byłam zmotywowana, że nawet mi się szczególnie słodkiego nie chciało. A lody jadłam w zasadzie, bo to lato było.

Bosz, jak ja bym już chciała mieć płaściutki brzuszek... Pamiętam to cudowne uczucie, uwielbiałam się wtedy narcystycznie oglądać w przyciemnianej szybie baru, obok którego przechodziłam w drodze na przystanek

Ale pamiętam też moje zdziwienie, kiedy pół roku temu zobaczyłam moje zdjęcia, na których wyglądam jak w ciąży Ahhhhh...