Uszszsz, wrrrrrrrrrrr, grrrrrrrrrrrrrrrrr, co za dzień, co za miasto

Droga z pracy zajęła mi 90minut. Rozkład jazdy podaje 22 minuty.

W pracy nudno, aczkolwiek miło. Jeszcze nic się nie dzieje, może jutro coś się zacznie dziać. Oczywiście jak to ja- łapię doła jak się nic nie dzieje. I jeszcze ta pogoda, i jeszcze ten zmarnowany czas w korku.

W pracy koleżanka ze studiów wyciągnęła mnie na obiad do bufetu - zjadłam talerz potrawki z kurczaka i papryki z ziemniaczkami w łupinkach, z surówką. Zjadłam też kanapki, które ze sobą przyniosłam (ale to później) i wypiłam z nudów 4 kawy. Jutro zabieram ze sobą zieloną herbatę - jak jej wypiję z nudów 4 kubki, to mi na zdrowie wyjdzie.

Wczoraj nie ćwiczyłam, dziś już muszę. Bo sobie nie daruję. Szkoda mi tego, co do tej pory osiągnęłam.