-
heh,
też mam do czynienia z facetem, który nie daje sie rozszyfrować do końca już od pół roku. Ciężka sprawa.
A gdzie jedziesz? Ty wyjeżdżasz, pris wyjeżdża, sarah znikła, smutno tu będzie... Dobrze, że kazetka jest. Przynajmniej o jej wyjeździe nic mi nie wiadomo.
-
Faceci z którymi "wiadomo by było co i jak" nie są tak ciekawi ;)
Och poza tym te takie pierwsze podchody, niepewnośc to taakie faaajne... (rozrzewnionam), brak mi tego, kurde, bo ja już mam pantoflowatość i ciepełko domowe, rozmamłanie i pewność ;) A to w sumie niebezpieczne.
Czytam ostatnio namiętnie Jane Austen po raz n-ty w życiu, uwielbiam te klimaty, dżentelmeństwo, wieloletnie podchody i omdlewanie jak pan dotknie twego ramienia... :) Poza tym to świetny kawał literatury i nie byle jakie poczucie humoru autorki. Skąd ona się taka wzięła w tym 1804 roku?! ;)
-
Oj, tak to jest z facetami.
(miałam tu napisanego długaśnego posta, ale stwierdziłam, ze nie będę was zamęczać historią mego życia, dlatego skasowałam i w miejsce wstawiam to zdanie)
-
heh :P bo oni w ogole dziwni sa :lol: a my dla nich :P takie zaleznosci ;)
Udanego dietkowego dnia :)
-
bo faceci sa z marsa .... :D :D :D :D :D :D :D
pris nio wlasnie ta domowa sielanka to niebezpieczna czasmi jest... trzeb auwazac
jak tam lekcje ??? i nowa grupa???
-
-
faceci to cioty.
jak dietka :)
-
Felicja: dawaj historię życia :) Historie życia są fajne! Nie obrazimy się ;)
Grupa ok, chociaż niewielką jej część poznałam - jedną osobę z pięciu ;) Na razie zapowiada się, że będzie fajnie.
Heh, ponarzekały baby na facetów. A tak naprawdę to kręci mnie trochę ta niepewnośći te pierwsze dni, kiedy jeszcze nie do końca wiadomo co i jak... potem zaczyna być gorzej. Ze mną, znaczy. Bo jak się pojawia "ciepełko domowe", to zaczyam czuć, że 'a może jednak nie..?' Wiem, okrrrrropna, okropna baba ze mnie.
Ale nic to. Na razie jest fajnie ;)
Przed lekcją zjadłam jabłko, po powrocie owsiankę z mandarynką... I odrobinkę galaretki. Jakąś mam paskudna chęć na podżeranie, ale się powstzymuję.
A, już wiem skąd chęć. Ze stresu i poczucia, że głupia baba jestem! Co robi głupia baba? Wypełnia PIT dzień przed terminem :/ Kiedy na dodatek ma bardziej skomplikowane dokumenty niż do tej pory... i raptem jest przerażona, że nie zdąży.
(dobra, sama nie wypełnia, tylko tatę zatrudnia, ale to wcale nie lepiej!)
-
Historia życia jest taka, że rzuciłam po paru latach faceta (który mnie bezgranicznie kochał) ponieważ zawrócił mi w głowie inny. Inny mnie raczej nie kocha, nic na to nie wskazuje. I tu pojawia się pytanie:
co większym nieszczęściem: nie kochać, czy nie być kochaną?
-
O rany :/
Obie sytuacje paskudne... u mnie rzucanie faceta, ktory mnie kochal bylo... strasznie bolesne i potwornie duzo nerwow mnie kosztowalo... I czulam sie jak ostatnia... ehhh...
No, ale bylo minelo, przyplacilam to sssstrasznym stresem, ale na szczescie to przeszlosc i oboje sie pozbieralismy.
Uff, rozliczylam sie z fiskusem... a ile mnie to stresu kosztowalo ;) Za cholere nie wychodzilo Na szczescie wyszlo mi 570 zl. zwrotu ;)
Pan X mi probowal pomagac telefonicznie ;) Moglam przez chwilke byc niemadra kobietka i sie go radzic "coooo ja mam zrobic?"
Jakos duzo dzis jem :/ a na silowni nie bylam jeszcze przez to wszystko i nie wiem czy sie wybiore, zakupy musze zrobic jeszcze...
Zjadlam: rano jablko
potem owsianke
potem pol miseczki galaretki
potem 1 kromkę wasy, tak bez niczego, z czystego lakomstwa
potem kostke gorzkiej czekolady