Udanego dzionka życzę i dużo zapału do dietkowania :D
Wersja do druku
Udanego dzionka życzę i dużo zapału do dietkowania :D
widze że dziś dzień masz wypełniony po brzegi, przynajmniej nie bedzie nudy a jak jest nuda to wiadomo :roll: :roll:
miłego dnia
witam Cię serdecznie :)
ja już nawet nie pamiętam, jak to jest, jak się czeka z motylami w brzuchu na telefon czy smsa.... hehe teraz to co najwyżej (po 6 latach bycia razem) czekam z motylami w brzuszki na nasz dzień, czyli na wesele :) ale prawda jest taka, że kobiety nie lubią być same.... :)
to w miedzy czasie tego biegania tam i tu i czytania tego i tamtego wpadnij na cosik dobrego to sie cos wymysli :lol:
Na obiadek będzie zupka z selera naciowego (bo wlasnie odkrylam, ze zaczyna mi więdnąć w lodówce :) )
I szpinak (uwielbiam!)
Heh, tylko widzicie, u mnie problem w tym, że motylki w brzuchu lubie ale potem szybko odfruwają a mnie się nie chce kontynuować znajomości ;) Nie jestem jakoś do stałych związków stworzona.
Ale może kiedyś...
Właśnie problem w tym, że z jednej strony - jasne, fajnie kogoś mieć na stałe i takie tam... a z drugiej - strasznie cenię te moją niezależność, to, że mogę się umawiać z kim chcę i kiedy chcę...mam mnóstwo przyjaciół i z trudem dzielę między nich swój czas, dodatek faceta mógłby mi to utrudnić ;)
No, ale pewnie kiedyś i mnie trafi ;)
Zjadłam na 2 śniadanie resztkę tej 'pianki' z wczoraj: pycha, człowiek ma świadomość, że coś słodkiego zjadł i czuje się szczęśliwszy, a jak wyliczyłam, moja porcja mogła mieć jakieś 150 kcal najwyżej :)
No, do roboty: przygotować powtórzenie dla licealisty, niech się uczy młody ;)
A, jeszcze: byłam na siłowni i coraz bardziej widzę powrót kondycji, coraz lżej mi się ćwiczenia robi :) Fajne uczucie, wracają mi siły (i mięśnie).
I 15 minut się w saunie pociłam.
ja tam jeszcze mojej kondycji w ogóle nie czuję ale co się dziwić w końcu ćwiczę dopiero od poniedziałku :lol: miłego dnia życzę!
kondycja rosnie, sukienka czeka, no zyc nie umierac ;)
a na te motylki w brzuchu to chyba trzeba poczekac.. ja jestem ze swoim panem X juz pol roku i ciagle na nie czekam.. :roll:
widze że tu jakaś motylkowa dyskusja ;)
a jesli chodzi o tą piankę to też uwielbiam :lol: :P
co by tu powiedzieć jeszcze... wiosna :D ty też ją czujesz? ;)
Wiosna, wiosna :)
A ja się zaraz szykuję do wyjścia :) Spacer i spotkanie potem w większym gronie.
Dietkowo jest ok, teraz mam na koncie 890 kcal a wieczorem czeka mnie piwko jeszcze.
Muszę się upiększyć :)
No i niech on wreszcie coś zrooooobi...
Życie jest piękne :D
trzymam kciuki :)
No ja też trzymam kciuki.Ach,ci mężczyźni... Widzę,że dietka ok,ćwiczonka były, no po prostu super. Gratulacje i oby tak dalej.
hehe faceic faceci też nie chciałam stałego zwiazku az nie spotkalam po latach mojej milosci z dziecinstwa...
a teraz pustka.
hehe ;)
dietka booooooska!
ja musze się do cwiczen zmotywowac bo pogda co raz ladniejsza <serduszka>
Och jak ja kocham motylki w brzuszku... choć dawno nie miałam... kurka mógłby mnie ktoś poswatać, ale jakoś nikt się nie domyśli hehe< choć nie lubie tego, ale chyba by się przydało >
I jak tam????????????????
Kwiatki dostałam :) Śliczny bukiecik mi się żólci na biurku :)
Coś się ruszyło wreszcie... po troszku, powoli, ale...
:)
Dobra, dietkowo znów za dużo kcal, bo wypiłam kilka drinków, nie wiem dokładnie, ale dziś mam to gdzieś ;) Uśmiech mi z buzi nie schodzi, jest faaajnie :D
Teraz byle do soboty...
Laaalalalaalaaalaaaa :D
No ale dobra, dobra, po tych dwóh dniach przekraczania limitu jutro by się przydało mniej zjeść, jakieś 1000, prawda? Pilnujcie mnie proszę :)
Rany, ktora to godzina, a ja jeszcze muszę lekcję przygotować na jutro!
A co to za lekcję przygotowujesz? Czego uczysz?
Trzymam kciuki za powodzenie z tym facetem! I za dietkę! :D
:D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D
Fajnie :D Widać facet się stara, szanuje Cię. Bomba. :D
Dzień dobry :D
wczoraj jakiś widzę dzień kwiatowy-ja dostałam tulipana :)
własnie, powiedz czego uczysz :?: pouczysz mnie też :?: :) siedzę w domu to mi się nudzi.... :?
Już pisałam chyba, ze angielskiego uczę :)
Uff, po lekcji już.
I po śniadanku: 3 wasy z serkiem light, sałata lodowa, ogórek i rzodkiewka. Mniam :)
Kawałeczek gorzkiej czekolady.
Łyżeczka amaretto do kawy (mniam)
I po ćwiczeniach, ale troszkę krócej niż zwykle, bo wiadomo, przed lekcją musialam się spieszyć.
A zaraz sobie jakieś jabłko zjem. A potem do sklepu i pozalatwiać tysiąc pięćset drobiazgów.
Jednym słowem, idealny początek idealnego dnia :D
no no bosko :)miłegop dnia :)
Zjadłam wielkie jabłko i jogurt 0%...
No i wszystko ok, tylko cosik mi się w żołądku kotłuje :/ i nie wiem czemu.
Mam nadzieję, że mi przejdzie do jutra! Koniecznie! Ja muszę jutro być olśniewająca i zachwycać, a nie wsłuchiwać się w dziwne dźwięki dobiegające z mojego napuchniętego dziwnie brzucha :/ Miewam tak na początku @, ale teraz mi się kończy właśnie, więc o co chodzi?
Grrrr, zawsze coś!
No nic, wracam do lektury... i może jakaś herbatka?
400 kcal jak dotąd.
Na obiadek może rybka z warzywami...
powinno Ci minąć do jutra :) i będziesz olśniewająca :D aż mu szczena opadnie jak Cię zobaczy
Kochana spokojnie:D do jutro Ci na pewno przejdzie i wszystkich olśnisz swoim blaskiem :D
hmmm czyzby jakaś randka sie szykowała? ;)
no to powodzenia :D olśnij go tam a co! :P :lol:
az swiat nagle stał się piękny prawda? ;]
no to milego wieczoru ;*
No dobra.
Jestem skruszona i z pochyloną głową czekam na ochrzan.
Do wyjścia z domu było ok, jakieś 650 kcal, potem poszłam do znajomego, któremu nie wypadało odmówić... - lody Algida, truskawkowe, nie mam pojęcia ile to miało kcal i chyba wolę nie wiedzieć.
A potem daaaawno niewidziany przyjaciel: mieliśmy iść na kawę a zabrał mnie do knajpy na sushi - to jeszcze nie byłoby straszne, ale potem koniecznie, koniecznie deser - creme brule, czyli rzecz na śmietanie i z karmelem.
Po powrocie do domu pokręciłam 30 min. hula hop a potem jeszcze poćwiczyłam brzuszki itp, ale nadal mam wyrzuty sumienia. Tylko kurrrcze naprawdę nie wypadało odmówić.
Będziecie krzyczeć?
Cóż, grunt, że dziwne rewelacje w brzuchu się uspokoiły... jutro już będę grzeczna, jestem sama w domu i się nie dam.
(oszsz... ale wizyta u babci mnie czeka... muszę coś wymyślić...)
Opracujmy jadłospis na jutro, bo będzie źle!
A zatem:
Śniadanie: 2 wasy z serkiem, sałata, ogórek, rzodkiewka
2 sniadanie: 2 mandarynki (to sposób na babcię: przychodzę do niej z owocami i jestem dobra wnuczka, a przynajmniej mam się szansę od ciast wykręcić ;))
obiad: ryba z warzywami (zostala mi z dzis)
podwieczorek, kolacja, czy jak to nazwac: wasa+ jajko na twardo + warzywa (żeby mieć żołądek wypełniony przed impreza)
W ten sposób zostanie mi trochę zapasu kcal do wykorzystania - piwko na imprezie dopuszczalne :)
Moja sukienka na jutro mnie zachwyca, zrobiłabym zdjęcia... gdybym posiadała aparat ;) A niestety cały czas jestem na etapie przeliczania pieniędzy na niego.
:drze się przez kilka minut:
a te rewelacje w brzuchu to nie były z głodu ? (tak, wiem, głupie pytanie)
skoro nie możesz zrobić zdjęcia to chociaż opisz tą kieckę
... i pilnuj się jutro z jedzeniem
Spokojnie, dziś będziesz się już pilnować i wszystko będzie ok.
Ja byłam tydzień temu na imprezie, zjadłam paczkę chipsów, paczkę paluszków, wypiłam trochę wódki i słodzonych soków i co? i to raz na tydzień się zdarzyło i kilogramy mimo to poleciały.
Z jednej strony miałaś wyrzuty sumienia, ale z drugiej rzeczywiście nie wypadało odmówić. Tak źle i tak niedobrze.
Ale dzisiaj już na pewno będzie super, jeśli chodzi o kalorie, więc nie ma co się przejmować jednym nieudanym dniem.
Miłego dnia i spotkania życzę :lol:
witaj :)
czasem każdemu zdarzają się wpadki, takie "zapomnienieodiecie" należy się każdemu :!: tak więc głowa do góry, trzeba o tym zapomnieć i walczyć dalej :)
No dziś już dietkuję jak należy :)
Zdadłam 2 wasy z serkiem itd, według planu. Potem byłam na siłowni, trochę dłużej niż zwykle - jakoś energii mi nie brakowało, więc moż spaliłam trochę z wczoraj. Przyszłam głodna, ale nie chciałam za bardzo łamać postanowień co do jadłospisu, więc oszukałam głód kawą i 4 rzodkiewkami (reelacja, toż to prawie kcal nie ma ;))
A za chwilkę idę do babci, kupię po drodze te mandarynki i będę dobra wnuczka. Spacerek, oczywiście, piechotką, w końu przy takiej pogodzie żal w komunikację miejską wsiadać!
Brzuch już mi się w pełni uspokoił, wczorajsza reakcja była chyba po jabłku, nie wiem dlaczego.
Popatrzyłam dziś w lusterko na siłowni i stwierdzam, że nie jest źle. Może kilogramy lecą powoli, ale ciało mi się ładnie kształtuje, centymetry lecą nieco szybciej :)
I te dwa flaki, które zawsze służyły mi za ramiona zaczynają wyglądać przyzwoicie :) Staram się je jakoś ukształtować, tzn. nie rozbudować za mocno, ale odrobinkę jednak możnaby... bo tak to zupełna gruszka ze mnie.
Buziaki, odezwę się po powrocie od babci ;)
no to naprawdę ślicznie kształtujesz ciało! powodzenia z babcią :D
Hej Kochana. Jak wizyta u babci? Dietke trzymasz? napisz co u Ciebie.
a ja sie drzeć nie będe za "szaleństwo ze znajomymi" :D bo są czasem ważniejsze rzeczy niż myslenie o kcal ;) noi przyjemniejsze :P w pełni rozgrzeszam! :lol:
zwłaszcza że dałaś czadu na silowni ;)
milego popoludnia z babcią :D a noi udanego imprezowania :D
Hej dziewczynki :)
U babci byłam baaardzo grzeczna! Zjadłam pomarańczkę :) Bo mandarnki w sklepie były brzydkie. No, w każdym razie jest super. Nie złamałam się, chociaż przede mną leżało ciasto... Ha!
Przyszłam do domu wygłodniała jak diabli, ale zjadłam nie-za-dużą porcję ryby z warzywami. Pycha :) Do tgo trochę sałaty i ogórek zielony. Zaraz to wszystko zliczę, ale na moje oko nie będzie więcej niż 500 kcal jak do tej pory. Przed wyjściem jeszcze złapię jajko i starczy :)
Szukałam sukienki takiej jak moja na allegro, żeby Wa pokazać, ale nie znalazłam. No to opisuje:
sama dukienka jest zwyczajna, do kolan, czarna, zapinana a guziki na całej długości. Dość głęboki dekold (szkoda, że niewiele tam mam do pokazania...). Odpowiednie wrażenie robi dopiero całość: do niej mam czerwony gruby pasek i czerwone buciki i korale... aż się sama sobie podobam ;) A to się rzadko zdarza!
No dobra, muszę jeszcze jakoś spędzić najbliższe godziny ;) A już chciałabym wyjść!
Zrobię sobie jeszcze maseczkę itd... Trzeba o siebie zadbać ;) A na razie możeby się pouczyć trochę, hmmm...
Tylko jeszcze moją czerwoną herbatkę wypiję (właśnie sie nią poparzyłam w buzi, bleh)
Ach, czerń i czerwień, to się nazywa połączenie idealne....
Moja przyjaciółka, o głowę ode mnie wyższa (jakieś 15cm na pewno) a ważąca tyle samo co ja przed dietą (ale nie napiszę tu: inni mają lepiej, ona ciężką pracę dywanową odstawia, żeby utrzymać figurkę) się tak ubiera: czarne tło, czerwone szpilki, torebka, korale... Po prostu kwintesencja kobiecości.
A ja sobie obiecałam, że jak będę grzeczna i utrzymam dietę i będę ślicznie ćwiczyć to sobie w nagrodę kupię jeansy rurki (na szczupłą już pupkę, inaczej nie da rady) i balerinki czerwone. Kuniecznie z kwiatuszkami :D
Tańcząca, baw się dobrze!
ohoho zgadzam siez porzpedniczka nie ma to jak czerwien i czern !!! :)
sukienka musi być naprawdę śliczna :D na pewno zrobisz świetne wrażenie!!!!
Jest coraz milej :)
Coraz barziej uroczo!
Piwo szumi mi lekko w głowie!
Życzę dobrej nocy :D
Jutro mamy iść na spacer!
Jest pięknie :D
Dobranoc!
Rany, babo, uspokój się, za stara jesteś ;)