Czesc.

Imieniny byly w miare. Bez rewelacji.
Oczywiscie musialam sie zdenerwowac, bo..ehh..

Moj maly kuzyn jest strasznie zazdrosny o Olafa. Olo smigal sobie, zachwycajac tym jak chodzi. Ze takie male dziecko i ze juz taki madry

I Artura (8 lat) zolc zalewala.
Kiedy jezdzil sobie na nieszczesnym rowerku treningowym, Olo sie nim zainteresowal,podszedl bardzo blisko. Wiec mowie do Artura ' Nie pedaluj teraz, bo go uderzysz'.. A on co? Poczekal az glowka Olafa byla na maksa blisko pedala i zaczal jechac!
Olo w ryk, bo dostal z calej sily w luk brwiowy. Nie mogl oddychac z bolu...

A ja szczerze myslalam, ze Artura zdziele.
Jednak nie to mnie zdenerwowalo. Wkurzyla mnie reakcja tej ciotki co u niej imieniny byly... Rzucila do mnie tekstem ' Moglas lepiej pilnowac.' Widziala cala akcje i sadze, ze jedynie obawiala sie, ze zrobie grande.
Wyszeptalam jej do ucha, zeby sie odpieprzyla ode mnie skoro jest slepa i ze dziekuje za imieniny.

Pojechalam do domu, a tam czekal na nas Tata Olafa.
Normalnie dzien do dupy na maksa.

Wiecie, dumna jestem z siebie, ze nauczylam sie bronic. Ze potrafie czasami powiedziec to co mysle i to na co ludzie zasluguja. Nie czulam sie chyba nigdy bardziej uczciwa wobec siebie niz wczesniej

A na koniec...kiedy jak zwykle gadalam z moim Walijczykiem... przyszla ogromna burza, ktorej konsekwencja byl brak pradu... Taki wiec wczoraj mialam.. burzliwy dzien heheh


lece zaraz zobaczyc co u Was