2Lubią to
-
Bezradność i niemoc :(
Mam na imię Kamila i kompletnie nie potrafię znaleźć w sobie siły by schudnąć... Zależy mi na tym, bo od dzieciństwa walczę z nadwagą i jej skutkami. Moja psychika to w zasadzie strzępki tego, co powinno znajdować się w moim ciele... Dwa lata temu ważyłam 83 kg, mój chłopak pomógł mi schudnąć, ale teraz wyjechał na studia i zaczynam tyć od nowa. To pokazuje mi, że nadal nie uporałam się z problemem. Mam napady głodu, często się przejadam, mimo że nie potrzebuję tego. Nie panuję nad sobą. Wiem, że wpływ na to mają moje emocje. Od zawsze objadałam się, gdy byłam zestresowana. Niestety nie mogę uprawiać ruchu, ponieważ dwa miesiące temu przeszłam operację serca, więc aby schudnąć muszę nauczyć się jeść rozsądnie i kontrolować swoje destrukcyjne odruchy... Jeśli jest ktoś, kto ma ochotę mnie wesprzeć i potrafi wyjaśnić mi, dlaczego jestem tak słabą osobą, to proszę o pomoc Czuję się bezsilna wobec tego wszystkiego...
-
Odp: Bezradność i niemoc :(
Hej wiem co czujesz ja miałam podobnie. Dwa lata temu schudłam bo miałam motywacje własny ślub wesele wiadomo czlowiek chce sie pokazac jak z najlepszej strony. Teraz gdy urodzilam synka prawie 5 miesiecy temu byla tragedia (oczywsicie miedzy slubem a urodzeniem objadalam sie i tylam moze nie jakos duzo ale przy moim wzroscie "cieta z metra" te ponad 60 kg to widac juz. Jeszcze mam taka budowe ciała że wszystko idzie mi w brzuch biodra i uda a łydek nie mam wcale wygladam jak piłka na dwóch patyczusiach. Powiem Ci tak ja dołączyłam do dziewczyn na forum niedawno ale gdy czytałam jak one się zmagają jak walczą z pokusami stwierdziłam ze kurde no przeciez już mi się raz udało to czemu teraz jedzenie ma mną rządzić. I mimo że to początek mojej drogi to juz 2 kg mniej i kolejny dzień bez słodyczy (a były moją zmorą) jeśli chcesz mogę wpisywać Ci codziennie moje menu. Ja też ogolnie nie cwiczę bo nie mam czasu a po drugie od cesarki mam cos z kregoslupem i jak chcialam zrobic kiedys brzuszki to nie moglam wstac :/ jedynie co piatek staram sie jechac na aquaaerobik. Także jeśli będzie Ci raźniej to ja chetnie będe Cie wspierać a Ty mnie oczywiscie Powiem Ci ze pisanie codziennego jadlospisu motywuje bo głupio potem przyznać sie do grzeszków
-
Odp: Bezradność i niemoc :(
Bardzo chciałabym umieć być tak silna i pozytywnie nastawiona do odchudzania jak Pani niestety pomysł z menu raczej u mnie nie podziała, ponieważ mam 18 lat, jeszcze się uczę i jestem skazana na jedzenie tego, co jest w domu, a moja rodzina nie odżywia się zdrowo :/ Nie mam póki co własnych środków by całkowicie decydować o moim jadłospisie i tym bardziej sprawa się komplikuje Cały czas pamiętam, tak jak Pani, że przecież już schudłam i że na pewno potrafię zrobić to znowu, a mimo to nadal nie mogę zapanować nad sobą i chyba głównie nad swoją emocjonalnością, bo to głównie przez nią miewam napady obżarstwa Nie potrafię nie poddawać się, obecnie jestem już zrezygnowana na 99% i czuję, że przegrywam walkę z wagą i ze zdrowiem... Jeżeli ja jestem Panią w stanie jakoś wesprzeć to chętnie to zrobię, jeśli nie pogardza Pani słowem otuchy od takiego młodziaka jak ja
-
Odp: Bezradność i niemoc :(
hej tutaj wiek się nie liczy (no może troche bo czlowiek im starszy tym ciężej) takze absolutnie mi nie przeszkadza tylko nie mów per pani bo sie czuje juz calkiem jak staruszka hehehe Jedzenie tego co zrobią rodzice to rzeczywiscie duze utrudnienie ale czy np nie mozesz ustalic z mama ze robiac zupe niech troche odleje dla Ciebie zanim zabieli smietana albo no nie wiem robiac piersi z kurczaka Tobie niech nie smazy tylko zrobisz sobie na parze sa takie fajne koszyczki ktore pasuja w zasadzie na kazdy garnek kosztuje to kilka zl ale zawsze to zdrowiej albo w piekarniku ale jedna piers w piekarniku troche mija sie z celem :/ nie wiem co gotuja u Ciebie wdomu takze ciezko doradzic hmm no nic jutro nowy dzien pomysl ze bedzie lepiej i wszystkie grzechy kulinarne prosze mi tu spisywac a ja bede odpowiednio do czynu dawała tzw OPR
-
Odp: Bezradność i niemoc :(
No dobra, no to dzisiejszym grzechem można by uznać chyba spaghetti, aczkolwiek nie zjadłam go dużo Ogólnie dzisiaj całkiem nieźle mi idzie i nawet udało mi się trochę poćwiczyć, mimo słabego serduszka. Zrobiłam sobie taki sam pasek w domu, jaki jest w tej witrynie, i powiesiłam na szafie jako maraton - po lewej stronie mam start, a po prawej metę I jak na razie działa, ale to dopiero pierwszy dzień walki z samą sobą Dołożyłam sobie też trochę relaksu, leżałam i oddychałam głęboko przez jakiś czas by mieć więcej spokoju w sobie i to też mi pomogło Ten pomysł z pogadaniem z mamą to całkiem dobre posunięcie! Dzięki! W sumie racja - może i u mnie odżywiają się niezdrowo, ale przecież to nie znaczy, że ja muszę być taka sama. Nie będzie to łatwe mimo wszystko, bo kontakty u nas są dosyć trudne, ale wierzę w to, że w końcu mi się uda Jakoś tak nie czuję się samotna w tej walce od wczoraj (czyli od założenia konta tutaj ) i jest mi łatwiej. A czy masz jakiś pomysł na ruch dla mnie? Coś delikatnego? Bo ja generalnie mogę zacząć powoli uprawiać sport, ale właśnie chciałabym zacząć jakoś delikatnie i nie mam pojęcia, co mogłabym robić, aby nie męczyć za bardzo serca
-
Odp: Bezradność i niemoc :(
cześć Kamila!
W zasadzie to Ciebie rozumiem, sam za czasów gimnazjum, podstawówki, a nawet w szkole średniej miałem problemy z wagą, z motywacją, z samozaparciem i moja silna wola odbiegała od tej, którą mam teraz. W gimnazjum, mianowicie w trzeciej klasie za sprawą zdjęć z wakacji(obrzydzających mnie) stwierdziłem, że trzeba coś z sobą zrobić. Z wagi 90kilo udało mi się zejść do 65(drastyczna zmiana) którą udało mi się trzymać około roku, aż w końcu nie przyszły problemy, stresy, zauroczenia, upadki i inne czynniki, które spowodowały obojętność wobec siebie, wobec swojej wagi i wartości. Odbudowując się jakieś pół roku temu, stwierdziłem że forma, w miarę zdrowy tryb żywienia, zwiększona aktywność to jedyna rzecz, która mnie nie zawiedzie.
Problemy z własnym jadłospisem, utrzymaniem rodziców i braku możliwości zakupowania swoich produktów też przechodziłem i przechodzę wciąż(aktualnie jestem 20letnim chłopakiem, który z pracą jest na bakier, z powodów mobilizacyjnych), zawsze byłem uzależniony od rodziców, co ugotują, co zrobią, co dadzą do jedzenia, co jest w lodówce lecz udało mi się z nimi ustalić pewną kwestię! Przede wszystkim zero smażonego! Co by nie robili, zawsze zostawiali mi małą porcję dla siebie, by to ugotować a nie smażyć, co do produktów węglowodanowych-jadłem ich połowę, albo nawet i mniej, nawet jak to były ziemniaki, które przez tak wiele osób są ograniczane, a to naprawdę zdrowy produkt, chociażby bardzo dobrze odkwaszają organizm i do tego surówka tak samo(jak nie było jogurtu 0%) to zostawiali mi bez śmietany, bez jakiegokolwiek wysoko tłuszczowego produktu nabiałowego. Śniadanie to też była prosta sprawa, wystarczy że zaopatrzysz się w zwykłe płatki owsiane górskie(błyskawiczne są za dużo przetworzone) ok 30-40g w przypadku kobiet, to wszystko na mleku i dorzucisz chociażby te 10-20g rodzynek, ewentualnie innych bakalii i śniadanie też może być zdrowe, tanie i pożywne. Drugie śniadanie w szkole jakiś dobry owoc i ewentualnie do tego z dwie kromki chlebka pełnoziarnistego z chudą szynką ew. serem białym, żółtym(przecież nie trzeba kupować całego chleba, wystarczy kupić kilka kromek, w większości piekarni jest taka możliwość). Najlepiej dołączyć do tego jakieś cardio(oczywiście potreningowy posiłek obowiązkowy) a na kolację zrobić omlet bez tłuszczu, wystarczy wymieszać jajka, wrzucić na rozgrzaną patelnię do naleśników, przykryć, odczekać 2-3minuty, wyłączyć i również odczekać te 2-3minuty, po czym odkryć i przerzucić na talerz, omlecik gotowy. Wcale nie trzeba mieć wymyślonych potraw jak to bywa w tych rozpisanych jadłospisach na internecie, które kosztują majątek, wszystko da się zrobić z produktów które znajdują się w każdej domowej kuchni(a jak nie to wcale nie są takie drogie) i zawsze można poprosić rodziców..
Wystarczy chcieć! Szczególnie że masz problemy ze zdrowiem, rodzice powinny być bardziej wyrozumiali i nie ładować w Ciebie produktów przetworzonych w głębokim tłuszczu, który nie najlepiej działa na serce. Także trzymam kciuki, dopóki sama nie zrozumiesz, że chcesz zmienić swoje życie, to obrazki z motywatorami też nie podziałają, trzymam kciuki!
edytuje, bo zauważyłem nowy post odnośnie ćwiczeń i słabego serca, hmm.. praktycznie każde podnosi tętno, więc trochę ciężko się określić, jakie to powinny być ćwiczenia, na pewno o małej intensywności, chociażby spacery, nordic walking czy coś w ten deseń. Pamiętaj, deficyt kaloryczny, racjonalne żywienie i wszystko przyniesie jakiś rezultat!
Ostatnio edytowane przez kedivad ; 01-04-2015 o 16:54
-
Odp: Bezradność i niemoc :(
No to kolega wyżej napisał chyba wszystko co potrzeba Z tym ruchem to szczerze nie wiem co Ci doradzic zeby nie zaszkodzic podejrzewam ze spacery sa chyba najzdrowsze. Moze pogadaj z jakims lekarzem zeby Ci cos doradzil ?? Pomysl z paskiem super ja np zamiast paska mam swoje zdjecie w bieliznie i co na nie popatrze to az mnie telepie no i wszystkie za małe ciuchy zwlaszcza spodnie w ktore nie wchodze (nie mam teraz ani jednej pary ktora bylaby dobra serio ). Takze moja droga pierwsze koty za płoty skoro jeden dzień sie udało nastepne beda też dobre musisz w to uwierzyć i nie możesz załamywać sie jakimiś malutkimi pokusami jestesmy przeciez tylko ludzmi i nie ma co zarzucac diety tylko powiedziec sobie "ok trudno zjadlam cukierka ale od teraz znowu zdrowe odzywaianie"> Damy rade zobaczysz
-
Odp: Bezradność i niemoc :(
Dzięki Wam bardzo za te porady kulinarne i wsparcie Co do rodziców to niestety jest tak, że tata jest cały czas prawie za granicą, a mama raczej nie rozumie tego, że zdrowa dieta to podstawa utrzymania zdrowia na odpowiednim poziomie. Sama ma problemy z odżywianiem obecnie, a do tego jest po prostu egoistką. Jestem zostawiona więc sama sobie. Ale kolejny malutki sukces mam na swoim koncie - wczoraj mama i siostra zamówiły pizzę i... olałam sprawę, poszłam do sklepu, kupiłam sobie jabłka i miałam swoją ucztę
Odnośnie tego sportu to załamuje mnie trochę taka kwestia, że zdaję sobie sprawę z tego, że bez ćwiczeń nawet najzdrowsza dieta nic nie da. Przechodziłam przez to w ciągu choroby. Mimo to, że jadłam zdrowo, udało mi się dotrzeć tylko do wagi 65kg (a z moim wzrostem to nie wyglądało korzystnie) i na tym był koniec. Wiem, że muszę ćwiczyć... Nie wiem, czy to normalne i rozsądne by aż tak przejmować się własnym wyglądem i to też trochę wpływa na moje odchudzanie. Przecież mądry człowiek powinien doskonalić swoją duszę i na tym skupiać całą swoją uwagę. Nie chcę sama o sobie myśleć jak o głupiej dziewczynie, ale taka jest prawda - odchudzam się nie dla zdrowa, ale dla wyglądu, by nikt już nigdy nie powiedział, że jestem gruba i bym nigdy nie czuła się już tak beznadziejnie jak w dzieciństwie, gdy byłam tak otyła, że najmniejszy ruch sprawiał mi kłopot. Nie wiem skąd mi się to wzięło, ale ubzdurałam sobie, że silna kobieta to tylko taka, która jest szczupła. Dlatego też teraz, będąc gruba, czuję że jestem słabą osobą, co jest kolejnym stresującym mnie czynnikiem ._. Wiem, sama sobie stwarzam mnóstwo problemów, ale taka już jestem - werterowska dusza do kwadratu A odnośnie lekarza niestety w moim mieście nie ma raczej kompetentnych medyków, więc naprawdę jestem sama z tym wszystkim. Jedynie mój chłopak mi pomaga, ale jest na wymagających studiach i na odległość ciężko jest mu mnie pilnować, a poza tym ma na tyle ciężkie te studia (ASP), że nie chcę dokładać mu problemów Mam jeszcze taki kłopot, że nie potrafię uświadomić sobie, że aby odchudzanie zadziałało, musi to potrwać jakiś czas. Jeśli nie widzę efektów po dwóch dniach lub podobnym czasie, zaczynam się załamywać, co jest przecież zupełnie nielogiczne! Jestem cała nielogiczna i sprzeczna, ale to już przesada. Muszę od razu widzieć, że to, co robię, daje jakieś efekty, bo inaczej sobie odpuszczam... I dzisiaj już mnie to dopada... To głupie, ale rano się zważyłam i oczekiwałam cudów ._. Widząc, że nic się nie zmieniło, dopadła mnie teraz chandra i zaczynam się poddawać
-
Odp: Bezradność i niemoc :(
Hej no dół jak się patrzy powiem Ci tak pogoda sprzyja stanom depresyjnym więc sie nie łam. Pomyśl ze dzisiaj około 80 % społeczeństwa czuje się podobnie jak Ty. (jak człowiek wie że inni "cierpia podobnie to mu łatwiej heheh) Jestes młodziutka dlatego chciałabys wszystko na tu i teraz na ten tychmiast ale tak się nie da i dopóki tego nie zrozumiesz to bedzie Ci ciężko. Ja gdy dwa lata temu zaczęlam moje pierwsze zmagania z dietą i zaczęłam odzywiac sie racjonalnie to przez pierwszy miesiac byłam załamana bo mało tego że nie chudłam ja tyłam miałam rzucić wszystko w cholere no bo dajccie spokoj odchudzajac sie tyc ??? ale wytrwałam i po miesiacu zobaczyłam wreszcie efekty no poprostucos pieknego teraz owszem waga spadła mi duzo szybciej tzn te pierwsze dwa kg ale to tylko dlatego ze zaprzestałam jedzenia oooogromnych ilosci slodyczy. Ja potrafiłam nie zjesc sniadania czy obiadu a wór krówek :/ Troche lipa że nie masz oparcia w mamie bo wiem ile to znaczy a najgorsze jest to ze musisz patrzec jak one (mama z siostra) jedza inne rzeczy a TY nie mozesz wiem jak to wkurza dlatego u mnie w domu jest zakaz kupowania słodyczy jesli starszy syn (mam takiego 15 latka oprocz maluszka) badz maz maja ochote na cos to wyganiam ich do sklepu owszem (ja sie odchudzam a nie oni) niech sobie kupia ale maja zjesc po drodze Kurde a moze jakas motywacja nie wiem np zrobic niespodzianke chlopakowi ze dajesz rade ??? Wiem ze nie powinno sie odchudzac dla kogos, dla czegos tylko aby byc zdrowym ale pomaga takie cos ...
-
Odp: Bezradność i niemoc :(
Bardzo bym właśnie chciała zrobić mu taki mały prezencik, jak raz przyjedzie żeby się pochwalić, że schudłam, ale najpierw trzeba właśnie tego dokonać Bardzo mi pomaga to, że ja mu się podobałam jak ważyłam 83 kg i podobam mu się teraz i wiem, że niezależnie od wagi, on będzie mnie kochał i będę dla niego piękna. To jest w nim genialne. Ale niestety pięć dni w tygodniu każdą godzinę spędzam w domu, bo mam lekcje indywidualne i raczej jestem samotnikiem - nie mam przyjaciół. Więc jestem skazana na siedzenie w domu i patrzenie na obżarstwo mamy i siostry, które naprawdę się w tym nie hamują. Postaram się w końcu pojąć, że na efekty trzeba poczekać Jest to dla mnie ciężkie, tym bardziej, że przez chorobę utorowało mi się takie myślenie, że być może nie mam zbyt wiele czasu na wiele rzeczy (co jest oczywiście głupotą totalną, bo moja choroba to nie był wyrok śmierci tylko bardzo delikatne schorzenie). Jestem histeryczką i najgorsze jest to, że samo odchudzanie mnie stresuje, a stres to u mnie napad obżarstwa zupełnie niekontrolowany :/ Ale na razie się trzymam, jest drugi dzień i zaczęłam serkiem i jabłkiem, więc źle nie jest Trochę to brutalne, ale tak jak napisałaś - łatwiej jest zmagać się z problemami, jeśli się wie, że są inni ludzie, ktorzy cierpią w ten sam sposób Skoro widzę, że nie tylko ja mam problemy z odchudzaniem, jest mi raźniej troszkę Jestem okrutna, ale cieszę się, że mam towarzyszy w niedoli
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki