Tak mi sie wlasnie wydaje ze to moze byc dobra rada zwlaszcza dla osob, ktore maja problem z utrzymaniem diety w ogole albo na jakims tam poziomie. Opisze wiec o co mi chodzi: Odchudzalam sie juz chyba ze sto razy, nigdy jeszcze z trwalym rezultatem, zawsze po diecie sie obzeralam i wszystko wracalo. KOcham slodycze ponad wszystko!! Moj chlopak sie juz ze mnie smial jak slyszal ze zaczynam sie odchudzac, wiec prosilam go zeby mi zabranial jesc slodycze, ze jak bedziemy razem w sklepie to ma mi nie pozwolic kupic sobie cos tam, ale zawsze jak mi zabranial to ja robilam smutne, biedne oczy i i tak kupowalam i jadlam
W tej diecie jest inaczej, umowilismy sie tak ze teraz naprawde nie bedzie mi pozwalal i jestem juz na diecie 4 tyg i nie mialam zadnej wpadki, a powiem wam ze juz kilka razy chcialam cos tam zjesc bo slodyczy w domu pelno i brzuszek moj blagal o cos , a wieczory byly wrecz nie do zniesienia na poczatku, bo wczesniej nie bylo dnia bez kilku batonikow, ale moj dzielny rycerz mi nie pozwalal i bylam na niego wsciekla w danym momencie i cierpialam jak on mnie nie rozumie i jest okropny i klka razy wkurzona rezygnowalam z jego wspierania mojej diety, ale jak glod mi mijal to stawal sie w moich oczach wybawca. Teraz organizm sie juz przyzwyczail ze nie ma slodyczy, ale ja jak na nie patrze to chce ale juz sama wiem ze moge ich nie jesc. Jestem cholernie wdzieczna mojemu facetowi ze to znosil dzielnie...
Jesli macie tak jak ja ze nie posiadacie silnej woli to znajdzcie sobie kogos tak jak ja kto powie wam ze NIE MOZNA i juz!!To moga byc jesli nie partner, rodzice, rodzenstwo, przyjaciele...
Mam nadzieje ze moj pomysl pomoze komus przezwyciezyc te nasze chore pragnienia
pozdrowionka