no siemka ja jestem juz dzisiaj 3.day na kopenhaskiej. wczoraj byl kryzys, ale dzis juz jest luz. mam sile do zycia i powiem wiecej- czuje sie lepiej niz zazwyczaj yeah!!!!!!!!!! nie cwicze bo az taki himen to ja nie jestem, poza tym szybko dosyc sie mecze ale co tam... schudlam juz 1 kg. czekam na nastepne. 2kg brakuja mi do idealnej wagi. dam rade. zebym tylko przetrwala do konca- boje sie 7. dnia. slyszalam ze to moment kulminacyjny - albo zbierasz sie w kupe i nie rezygnujesz z diety albo mowisz 'nara, przeciez ja nie jestem taka gruba/głupia/tłusta" i niweczysz skutki 7-dniowej meki. mi sie uda - licze na to 3mCie za mnie kciuki- ja za was tez 3mam chillout, chudzielce buziaki:*