-
Przepraszam za ciszę w eterze 
Zaczęłam walczyć z kilogramami w styczniu ubiegłego roku. Zapisałam się na aerobik, wykupując od razu karnet na cały miesiąc (coś jakby "zapłacone musi być zjedzone" hehe) choć od 4 klasy LO nie miałam własciwie żadnego poważnego kontaktu ze sportem. od stycznia 2004 - 3 razy w tygodniu, regularnie, godzinka. Zaczęłam pić dużo wody i przestałam jeść po 18. Mniej więcej po miesiącu spróbowałam diety 1000 kcal. Podejrzewam w tej chwili, że było to raczej 1200, bo wtedy nie miałam żadnej wprawy w liczeniu kalorii, ale jakby nie było do czerwca udało mi się schudnąć z 76 do 69 kg. Potem były wakacje, dużo owoców, rower, żagle, dużo się działo, mało czasu na jedzenie - czyli to co tygryski lubią najbardziej, waga spadła do 65 kg.
Niestety po wakacjach troszkę sobie odpuściłam, pomyślałam, że idą święta to nie ma co się na razie odchudzać, wystarczy utrzymać wagę, no i z tego utrzymywania zrobiło się 3 kg więcej
Postanowienie noworoczne - schudnę do wakacji do 60 kg. Teraz kończy mi się sesja, a że na aerobik chodzę 3 razy w tygodniu (ostatnio nawet zdarzyło mi się 4, i planuję wybrać się na basen) to nie ograniczałam się do 1000 kcal, mimo to schudłam 1 kg i w tej chwili ważę 67 kg. Jednak od poniedziałku ścisłe liczenie kalorii 
Wydaje mi się, że dużo ruchu i na początek o połowę mniejsze porcje
to dobry pierwszy krok do sukcesu. A najlepiej stopniowo ograniczać kalorie, jeść kilka mniejszych posiłków dziennie, by nie czuć ssania w żołądku, ale się nie przejadać (ja mam z tym niestety wiecznie problemy, bo ze względu na studia trudno przygotowywać posiłki regularnie
) Poza tym dużo wody. Czasami wystarczy wypić dwie szklanki i okazuje się, że wcale nie było się głodnym, tylko się pić chciało
Żartuję troszkę, ale woda skutecznie wypełnia żołądek.
Będzie dobrze, dziewczyny! Damy radę
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki