Witaj na forum, Kudlata!

Dzisiaj przyszła kolej na ważenie i mierzenie i, że tak powiem, gucio. Waga się zatrzymała w miejscu od zeszłego tygodnia, a co najgorsze centymetr też się zatrzymał w miejscu. Więc chyba jednak wracam z tego 1500/1200 na 1000, było mi lepiej, nie czułam się przejedzona, a teraz jakoś ciągle miałam wrażenie, że ciągle jem za dużo, i za dużo...

Więc od dzisiaj ponownie intensywne liczenie i spróbuję się tych 5 posiłków dziennie, bo do tej pory były cztery.

8.00 - śniadanie
11.00 - drugie śniadanie
14.00 - obiad
17.00 - podwieczorek
20.00 - kolacja

No ale właśnie - po pierwsze zupełnie nie widzę tej kolacji o dwudziestej, ja wtedy nie jestem w stanie zjeść więcej niż gerberka albo szklankę soku. Poza tym, jedzenie 5 razy dziennie NIE DA SIĘ pogodzić z nie jedzeniem po 18.00. Macie na to jakiś sposób? Bo ja jestem w kropce.

Wracam do magisterki (jeszcze tylko z 5 stron ostatniego rozdziału!!!).