-
Chcę się wyżalić...
Dziś jest pierwszy dzień piatego tygodnia mojej diety. Nie męczy mnie tęsknota za słodyczami ale mam okropną ochotę na biały chleb. Nie tknełam go od początku diety, ale marzę o całym bochenku białego chleba... Jej, królestwo bym za to oddała. Męczy mnie moja psychika, w pewnych godzinach nie mogę znalaźć sobie miejsca, co rusz ciągnie mnie do kuchni, ale nie jem... Najgorsze są godziny wieczorne, gdzieś ok 22. Staram się albo pójść wcześnie spać, albo siedzieć w wannie. Czuję się jakbym była na odwyku. Nie dokucza mi już w żadnym stopniu głód, czy zmęczenie, staram się odżywiać racjonalnie, ale te napady ochoty na to, żeby się najeść czegoś niezdrowego... Byle dużo, byle się zapchać, byle niezdrowo... Po móżcie wytrwać... Czuję się rozżalona i smutno mi. Zdaję sobie sprawę, że jedzenie było dla mnie w zasadzie sposobem na to, by zapomnieć o problemach... Problemy są dalej, tylko trzeba spojrzeć im prosto w twarz, bo nie ma już jak uciekać... A im bardziej staram się je pokonać tym jaśniej widzę to, że mnie przerastają...
-
dlaczego nie zjesz trochę chleba, jeżeli masz ochotę? kromkę, dwie, nie pójdzie Ci od razu w tyłek... a jak tak będziesz się męczyła, za kolejne pięć tygodni wsuniesz cały bochenek na raz
ja jem codzinnie słodycze, serio, chyba nie było dnia bez dzisiaj mam pizzę na obiad, taką prawdziwą kaloryczną pizzę i chudnę, inaczej bym nie umiała
ja wiem, że czasem trochę przesadzam... ale przynajmniej jestem zadowolona
także pysio do góry troszkę zakazanych rzeczy nikomu nie zaszkodzi
-
Kasieńko, moja imienniczko na dodatek, wiem co czujesz, ja też miałam przez chwilę ochotę na biały chlebuś (który tak uwielbiam....) i nawet pozwoliłam sobie na małą kromeczkę przy grillu, ale tylko jedną malutką i jakoś mi przeszło teraz na szczęście jakoś nie mam takich "smaków", czasem, szczególnie wieczorem (tak jak Ty) jestem okropnie głodna, ale staram się pić dużo, szczególnie wody niegazowanej i ewentualnie jakiś owocek lub plasterek wędliny i jakoś żyję, choć czasem kładę się okrropnie głodna . No ale cóż, chcemy być piękne, to trzeba trochę pocierpieć.... czasem z zazdrością patrzę na znajomych wcinających bez oporów wszystko co tylko zapragną, a są chudziutcy.... ja niestety mam tendencje do tycia i nigdy tak nie będę mogła, nawet gdy schudnę (a mam nadzieję, że schudnę do mojej wymażonej wagi 60 kg...). No cóż, pewnie nie pocieszyłam Cię specjalnie, ale solidaryzuję się z Tobą, jak to tylko możliwe, przez te światłowody, czy jakieś tam inne kabelki
Pozdrowienia i powodzenia
-
Nie mogę pozwolić sobie na mały kawałeczek - ze mną jest już tak, że nie mogłabym przestać i zjadłabym już wszystko co jest w domu. Zapewne opróżniłabym całą lodówkę.
-
Kasieńka buu! NIE MOŻNA SIĘ PODDAĆ
masz taką tendencę jak ja jak zacznę to nie umiem skończyć (zjadać coś )
więc poproś nie wiem męża, mamę czy kogoś z kim mieszkasz żeby ci ukroił(a) 2kromki białego chleba i zjedz to NIE w kuchni bo zaraz sięgniesz po jeszcze np. w pokoju byle dalej od kuchni i kolejnej porcji chlebka
moim zdaniem to jedyny sposób
powodzenia!
zwłaszcza że ja też ostatnio dożeram trochę ;/
-
biały chleb tuczy, już tyle dałaś radę dasz i więcej
-
kasienka
dasz radę.
nie poddawaj się
zaglądaj często na to forum - wszyscy cię wysluchają o pomogą
powodzenia
-
ja tez dzisiaj zobaczylam na zdjeciu (!) kromke pieknie wyrosnietego, bialego chleba i slinka mi pociekla, chociaz w sumie malo chleba jadalam nawet przed dieta.
Ja na twoim miejscu bym zrobila tak: kupila sobie chlebus, ukroila kawalek odpowiedniej wielkosci i od razu pozbyla sie reszty chleba z domu (oddaj sasiadce, kolezance z pracy czy komu tam chcesz - zawsze mozesz tez chleb pokroic na kawalki i zamrozic, i czasami odgrzewac sobie chlebek w piekarniku albo mikrofalowce). Dzieki temu juz nie zjesz wiecej chleba, bo go nie bedzie
Teraz trzeba rozprawic sie z podwyzszonym poziomem glukozy, ktory niewatpliwie taki pyszny chlebus wywola, czyli z uczuciem ze cos by sie JESZCZE zjadlo. Ja mam na to taki sposob, ze szybko po tym jak zjem cos z wysokim indeksem glikenicznym, zjadam cos z niskim (np. surowke). Poziom glukozy sie obniza i nie czuje sie smaku chleba w ustach, a prawde mowiac "co z jezyka, to i z serca" - po prostu zapomnisz, ze jadlas chlebek i chcialabys zjesc go wiecej.
Zmniejszy sie tez twoj poziom stresu wywolany niemoznoscia zjedzenia czegos, na co masz ochote. A im mniejszy stres, tym mniejsza chec na objadanie sie.
W ten sposob psotepuje, kiedy zachciewa mi sie slodyczy albo kawalka pizzy...
Powodzenia!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki