Pokaż wyniki od 1 do 9 z 9

Wątek: Studentki, maturzystki!!!!

  1. #1
    labau jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    08-04-2004
    Posty
    0

    Domyślnie Studentki, maturzystki!!!!

    Nawet nie jestem jeszcze maturzystką (przyszły rok) ale nie mogę pogodzić szkoły z odchudzaniem. Nie mam prawie czasu na ruch (najwyżej 4 razy w tygodniu 1,5 godziny). Ciągle tylko klasówki, klasówki, klasówki. I jak tu nie utyć? Czy też macie takei problemy? Jak sobie radzicie?

  2. #2
    Sunflower Guest

    Domyślnie

    Witaj Labau
    Jestem już po maturze, 2 rok studiów i wiesz co... ? Średnia to nic w porównaniu z dezorganizacją i brakiem czasu na studiach Ale wszystko da się jakoś pogodzić. Piszesz, że nie masz za dużo czasu na ćwiczenia - ale 1,5 godziny 4 razy w tyg. to naprawdę dużo! A na codzień możesz po prostu łapać każdą okazję do ćwiczeń - na przykład przejść się jeden przystanek truchcikiem - spacer to też ćwiczenie, a przy okazji pomaga się odstresować. Klasówki - no cóż... musisz znaleźć swój tok nauki. Większości ludzi pomaga systematyczność, ale ja na przykład uczę się max. 3 dni przed kolosem (inna sprawa, że wcześniej chodzę na wykłady i co nieco pamiętam), więc musisz sama sobie odpowiedzieć, jak Ci najlepiej wchodzi do głowy. I oduczyć się zajadać stres, jeśli to robisz. U mnie to było tak: uczymy się pół godziny "ehh, nic mi nie wchodzi do głowy, przerwa, idę sobie zrobić herbatę". A do herbaty kanapka, kawałek ciasta, kilka paluszków, i tak jadłam cały czas zamiast się uczyć Lepiej wyjść się gdzieś przejść albo poćwiczyć parę minut przy otwartym oknie - mózg Ci się dotleni, samopoczucie poprawi. I tylko na początku będziesz musiała się do tego zmuszać, potem wejdzie Ci w krew.
    Ja wiem, że to wszystko pięknie brzmi w teorii, z praktyką już gorzej Ale warto się starać, bo stawką jest przecież Twój piękny wygląd i dobre samopoczucie
    Pozdrawiam i trzymam kciuki
    Sunflower
    P.S. A żeby nie było, że się nie da - ja 2 lata temu w klasie maturalnej schudłam 10 kilo I wcale nie ze stresu, bo od tego to ja tyję Po prostu zastosowałam to, co Ci opisałam + dieta 1000 kcal. Powodzenia!

  3. #3
    Awatar op
    op
    op jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    09-04-2004
    Mieszka w
    Wolbrom
    Posty
    134

    Domyślnie

    Moj problem polega na tym, ze przed sesja i w jej trakcje jem, jem... czuje poprostu głód; choc ostatnio nawet jakos to kontrolowalam. Ale na pierwszych latach studiów to był koszmar. Wygodniej mi bylo cos zjesc niz sie uczyc, czy jakaś przerwa pod pretekstem przekąski - (żałosna wymówka )ale tak było. Tak juz reaguje i stram sie z tym życ, a jak najdzie mnie chęc zjedzenia to wtedy jem cos malo kalorycznego, jakieś owoce, itp.
    Trzymaj sie wytrwale, pozdrawiam

  4. #4
    anonymous jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    15-02-2012
    Mieszka w
    Ostrów Wielkopolski
    Posty
    0

    Domyślnie

    Witaj,
    ja mam niestety już w tym roku maturę. Szkoła nie sprawiała mi problemów w odchudzaniu, wręcz przeciwnie, była dla mnie szansą żeby schudnąć. Gdy jestem w szkole nie myślę o jedzeniu, a w domu "co by tu zjeść". Gdy się odchudzałam, nie ćwiczyłam , bo nie miałam faktycznie czasu, wracałam późno do domu i nadal wracam. Schudnąć jednak mi się udało. Tak wogule polecam zupy. Zazwyczaj kupowałam zupy w proszku np ogórkowa winiary zawiera w 100 ml tylko 20. Zupkę można po swojemu doprawić dodając do niej ogórki i kartofle. Bynajmniej po takiej zupie nie byłam głodna.
    Pozdrawiam

  5. #5
    poloninka jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    08-04-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    Sunflower!
    Jak milo Cie widziec na forum, pamietam Cie wlasnie sprzed dwoch lat, jak dzielnie walczylas, bardzo lubilam czytac Twoje posty. Co tam slychac?

    Ja tez mam problem ze szkola - stres i frustracje, a najczesniej nude zajadam po wyjsciu ze szkoly. Po drodze jest wystarczajaco duzo sklepow niestety.

  6. #6
    Sunflower Guest

    Domyślnie

    Poloninko, dziękuję za ciepłe słowa :-* Łezka mi się w oku kręci ze wzruszenia, jak spotykam tu "starych" znajomych
    Co u mnie słychać - ano samo życie Raz lepiej, raz gorzej, ale ciągle do przodu, bo przecież jeszcze tyle przed nami!
    Wagę trzymałam dzielnie, dopóki istniało to forum A jak Was zabrakło to jakoś powoli, stopniowo studia, stres, hormony i ostatnio zima zrobiły swoje i znów mam tu i tam za dużo - nazbierało się tego 7 kilo. Ale z Wami mi się uda, musi się udać, bo jak już ktoś napisał, ta strona jest magiczna
    Pozdrawiam Cię cieplutko, napisz koniecznie, co u Ciebie i czy też masz co zrzucać (mam nadzieję, że nie, i że siedzisz tu tylko po to, żeby nas duchowo wspierać )
    Sun.

  7. #7
    poloninka jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    08-04-2004
    Posty
    0

    Domyślnie


    No, niestety nie odnioslam zadnych spektakulernych sukcesow w odchudzaniu. Raczej stoje w miejscu i hamletyzuje (odchudzac sie czy nie odchudzac? - oto jest pytanie)
    Ech, chcialabym wreszcie z tym skonczyc, a tymczasem czekam na natchnienie...
    A prywatnie - troche doroslam, troche sie po zmienialo - mysle ze na lepsze
    Moze cos ruszy razem z wiosna.
    Tymczasem, drogie uczace sie rozwijajmy swoj umysl i filozofie odchudzania (jakas trzeba sobie chyba obrac) i NA ZDROWIE!

  8. #8
    poloninka jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    08-04-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    PS Sunflower, a w jaki sposob Ty walczysz o wage?

  9. #9
    Sunflower Guest

    Domyślnie

    Poloninko (tak w ogóle to sorry dziewczyny za OT )
    Przez to Twoje hamletyzowanie o mało nie udławiłam się ze śmiechu herbatką
    Ja prywatnie też myślę, że trochę wydoroślałam, na wiele rzeczy patrzę inaczej, nabrałam dystansu. Może dzięki temu teraz w końcu zmienią się te moje nieszczęsne jedzeniowe nawyki i będzie lepiej.
    Z kilogramami walczę po części w stary, sprawdzony sposób - na forum "napiszcie, kto co i ile zjadł i ile spalił" (btw. zapraszam serdecznie, jeśli masz ochotę się przyłączyć ) Tyle tylko, że nie liczę już kalorii, bo mam skłonności do popadania w skrajność i jak jestem na diecie 1000 kcal, to po pewnym czasie 800 jest obżarstwem... a liczenie kcal staje się głównym motywem moich myśli. Takie małe zboczenie kogoś, kto odchudza się od zawsze... Teraz stawiam raczej na aktywność - nie tylko ćwiczenia, ale też zwykłe "ruszanie się" w codziennym życiu, jak przechodzenie na piechotkę kilku przystanków, omijanie szerokim łukiem windy czy sprzątanie mieszkania na ochotnika Co do jedzenia, to staram się jeść tyle, żeby nie czuć głodu, ale też się nie przejadać - bo niestety przejadanie się to moja druga skrajność
    Na razie jakoś mi to wychodzi, efektów jeszcze brak bo tak na poważnie za dietę wzięłam się niecały tydzień temu i jeszcze nie do końca wszystko się udaje, ale jest coraz łatwiej i samopoczucie trochę lepsze. Zobaczymy, jaki to zda egzamin jeśli chodzi o sylwetkę
    Pozdrawiam cieplutko i przepraszam za przydługawego posta Nie umiem pisać zwięźle
    Sun.

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •