pipuchna - czy chodzi ci o skórę mało elestyczną???
Wersja do druku
pipuchna - czy chodzi ci o skórę mało elestyczną???
No chyba :) moge normalnie chwycic skore nie wiedze tam tluszczyku bo to na pleckach mam :cry: :cry: :cry:
Wiesz Ewus ja tez mam nieraz takie dni ,mala mnie nie slucha ,wszyscy mnie olewaja . wiesz moze powinnac temu starszemu ograniczyc bajki np 2 godz bajki/2 godz.przy komputerze/troszke cukierkow 4-5 dziennie,jakis jogurt czy cus\i na dwor niech idzie\a zabawki na specjalne okazje tylko,a jesli niegrzeczne klapsa w tylek,my z mezem tak robimy chociaz mala ma 2 latka,i nieraz tez brak mi cierpliwosci ale takie sa dzieci :) A moze wezmiesz sobie wolne z pare dni i bedziesz miala wiecej czasu dla brzdacow :)
Wiesz Ewcia - jeśli możesz to ja bym Ci też proponowała wziąć sobie dzień urlopu. Tylko i wyłącznie dla siebie. Jeśli Ci fundusze pozwalają to możesz sobie gdzieś SAMA pojechać. Na jeden dzień. Możesz sobie kupić co fajnego, pooglądać zabytki czy wystawy. Ale, żeby to było coś co sprawi Tobie przyjemność.
Nie rozwiąże to problemów wychowawczych, ale może ułatwi Ci podejście z dystansem do tego.
Przemyśl to.
Trzymaj się cieplutko
Gosia wiesz to nie takie proste . Ja też czasem bym chciała samam ale nie da sie. tak odpocząć od męża córki.
Ewusiu Może Twój syn dorasta zaczyna wchodzic w etap dojrzewania i buntu a Ty nie bardzo chcesz to widzieć. :?:
Też ostatnio tak sie czułam, wszystko było bveznadziejnie, cały czas czułąm sie skrzywdzona, biedna i zmęczona.
Jesli Twój mąż jest osoba która potrafi wysłuchac to porozmawiaj z nim( mój sie nie nadaje do tego). Pogadaj z synem ale tak bardziej partnersko, nie krzycz nie zakazuj, najpierw pogadaj. Jeśli to nie da efektu to wtedy wydaje mi sie powinniście z mężem , oboje, zadziałać bardziej kategorycznie.
A wieczorem , jak juz wszyscy będa spali, napełnij wanne goraca woda z mnóstwem bąbelków, zapal sobie świece i nalje lampke wina i odpręż sie. Nie mysl o problemach tylko o tym jak Ci jest dobrze. :D
I wolne też ci sie przyda, bo chyba praca ( i ten Twój "strup" :? 0 to ci mocno w psychice namieszała.
pozdrawiam Cie serdecznie!! Trzymam kciuki i przepraszam że tak mao mnie tutaj jest :D
Ewuś cała proza życia nie da się niestety wszystkiego ominąć, chyba jesteśmy po to stworzeni aby walczyć z przeciwnościami . Ja też mam to samo czasem. Nie zawsze jest tak jak chcemy ale tu trzeba się nauczyć kompromisów.Powiem Ci tylko jedno co sama przerobiłam jeśli chodzi o dzieci. Agresja budzi agresję niestety. Nieraz wydrę dziób czego potem żałuję bo jesteśmy po to by wskazywać drogę naszym dzieciom ale mam tak wszystkiego serdecznie dosyć ,ze nie umiem się powstrzymać. Jak wymagam czegoś krzykiem to kończy się to awanturą. Calkiem inaczej jest jak siądę wieczorem i pogadam sobie tak od serca niby o niczym ale zawsze uda mi się dogadać. Wyciągnęłam dla siebie wnioski i zdecydowanie jestem za spokojną rozmową. Ja wywalę swoje żale i mój synuś też. Dogadamy się i spoko. Zabronię czegoś nawet ale jeśli jest to na zasadzie spokojnej rozmowy jest przyjęte inaczej niż w formie ostrego krzyku niby o to samo idzie a reakcja zupełnie inna. Jeszcze jedno mi się nasuwa ,ze jak wybucha wielka draka ja sama mam wyrzuty sumienia ,ze przeciez to moje dziecko ,kocham je i przez własną głupotę daje sie ponieśc emocjom w danej chwili . Czasem warto jest przemyśleć sobie chwilę wszystko a potem działać. A najlepiej działa na mnie porównanie ,ze ja kiedyś też byłam dzieckiem i nie lubiłam tego czy tamtego i porównuje sobie sytuację. Mi się czasem obrywało i miałam żal do mamy ,ze nie pozwoliła mi na coś i powiem szczerze ,ze staram się przypomniec sobie jaka była moja reakcja i co wtedy sobie myslałam. Czasem teraz nam dorosłym wydaje się ,ze dzieci postępują źlea przecież my nie byliśmy wcale inni.
A z mężem trzeba pogadać nie może byc tak ,ze mama zła a tata dobry.Porozumcie się i wybierzcie to co najlepsze dla Was i waszych dzieci bo przecież chcecie dla nich oboje tego co najlepsze. Każdemu z nas brakuje czasu jesteśmy zmeczeni monotonią dnia codziennego ale zmuszają nas do tego czasy w jakich żyjemy. Brakuje nam chwili dla siebie ale co zrobić chyba pozostaje się nam z tym pogodzić i od czasudo czasu zafundować sobie małą przyjemność.
Zresztą ja chyba nauczyłam się cieszyc tym co mam . Ze jestesmy zdrowi ,ze na chleb nie brakuje i jesteśmy razem a cała reszta czy dobra czy czasem trochę gorsza to taki mały dodatek do codzienności bo bez tego chyba by nudno było.
Ewuś uszy do góry nie martw się będzie dobrze. Może nie powinnaś uciekać w samotnosci może jeszcze lepszym rozwiązaniem było by uciec z rodzinką od codzienności . Mały spacer czy wycieczka ,dać dzieciakom niby dla nas proste zajęcie ale dla nich będzie to coś wielkiego bo będą się czuły za coś odpowiedzialne i bardziej docenione. Po takim spedzonym razem dniu zapomina się o tym co było i warto budować dalej coś na szczęściu i spokoju.
Matko ale się napisałam. Nie wie czy to dobrze ujęłam. Nie da się tak nagryzmolić tego co się akurat czuje czy myśli.
Trzymaj się dietkowo pozdrawiam. Buziaczki.
Ps. Gosia i Yasminosofia mają rację dzień wolnego od pracy jak najbardziej wskazany a aromatyczna kąpiel w bąbelkach z lampką dobrego wina to miły relaks nie musi być w samotnosci zaciagnij męża będzie potem o 100% lepszy :wink: :lol: :lol: :lol:
no nareszcie się dopchałam
dzięki dziewczyny za wsparcie.
Generalnie jestem przemęczona i przez to bardzo rozdrażniona.
Dzisiaj i tak było lepiej, bo mąż miał wolne i domek był posprzątany, naczynia umyte, no i pomagał mi zajmowa się małym, bo starszy był na podwórku. No ale jak przyszło do usypiania "małego potwora" to znowu mnie poniosło. Mam wrażenie, że robi wszystko żeby mnie wyprowadzi z równowagi. Ostatnio ma straszne problemy z zasypianiem i sama już nie wiem jak mu pomóc. Przez to mam coraz mniej czasu dla starszego i siebie, no i oczywiście męża. Staram sie by idealną matką i wychowac ich na dobrych ludzi, ale chyba za bardzo na siłę. Chyba trzeba czasu a ja bym chciała już.
Jeżeli chodzi o pracę to odpuściłam. Rozmawiałam z kolegą w piątek (koleżanka mi też pomogła), no i chyba coś dotarło wreszcie. No a ja przestałam sie czepiac. Stwierdziłam, że nie zmienię jego podejścia do pracy. Po prostu jeżeli coś zawali, to będzie na niego i tyle. A że szkoda mi było tego że firma na tym straci - to trudno. Jak chcą takiego pracownika to ich sprawa. No ale muszę powiedzie, że naprawdę zaczął się starac.
dziewczyny jeszcze raz wielkie dzieki. Od razu mi lepiej.
Gosia - dzień wolnego od wszystkiego strasznie by mi się przydał, no ale tak jak Tamara mówi, ciężko go wygospodarowac. Umówilam się z siostrą na piątek. Pojadę do niej, uśpimy dzieci i wreszcie sobie porządnie pogadamy.
Tamarko - ngorąca kąpiel i bąbelki - rewelacja, muszę się zmusic do tego bo napewno dobrze robi, a zawsze mam co innego do zrobienia, no i jak zwykle szybki prysznic.
Ostatnio też byłam w podobnym nastroju, denerwowałam się itd. no i zrobiłam sobie peeling kawowy, no i maiłam wrażenie, że zdarłam nim całe to zmęczenie i stres - bo czułam sie rewelacyjnie.
Basieńko - bardzo ci dziękuję za mądre rady. Po prostu muszę w sobie znaleźc spokój i wtedy rozwiązac moje problemy. Masz rację, że trzeba patrzec na te pozytywne sprawy w naszym życiu. Do tej pory tak robiłam. Zresztą jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Mam rodzinę, dzieci, męża, mamy gdzie mieszkac, pracę, wspaniałą rodzinę która nas wspiera - tymbardziej zła jestem na siebie, że przestałam się tym chwilowo cieszyc. Po prostu troszkę mnie to wszystko zaczęło przerastac (psychicznie).
Źle się do tego zabrałam. No i dalej wychodzi „dobry egoizm”, tzn. jeżeli tobie nie będzie dobrze z samą sobą – to i inni będą się z tobą męczyc.
Jeżeli chodzi o syna – to chyba się przeraziłam, że zaczyna mi umykac. Nie opowiada mi o wszystkim, już tak nie liczy się z moim zdaniem, buntuje się. Ale najbardziej zaczęło mnie denerwowac, że odnosi się do mnie bez szacunku. Tzn. – mi się tak wydaje. Nie słucha od razu, buntuje się, no i tego znieśc nie mogę. No ale tak sobie myślę i was czytam (zresztą siedziałam na internecie i tam też poczytałam), że chyba za bardzo chcę na siłę go zmienic. No a dziecko jest odrębną istotą, która ma swój charakter, temperament, ma swoje pragnienia, zainteresowania, no i nie zawsze chce tego co my. No a ja muszę miec już, natychmiast musi mnie słuchac, no i co ja powiem ma być święte.
Basiu przypomniałaś mi coś ważnego, to że ja też byłam kiedyś dzieckiem – oj strasznie zbuntowanym i niesfornym, no i upartym. No i czego ja się dziwię skąd u mojego dziecka takie cechy. Po mamie odziedziczył.
Dzięki wam serdecznie.
No aha – po usypianiu małego byłam taka wściekła, że rzuciłam się na jedzenie. No i kolejny dzień diety w plecy. No ale ja się tu pozbieram.
Basiu – wiem, że ty z swoim synem robicie różne fajne rzeczy (plastyczne). Mój synuś lubi takie rzeczy, natomiast ja jestem z tego noga. Kompletnie nie mam weny twórczej. Może mi podpowiesz jakieś ciekawe zajęcie.
Pipuchna – na mało elastyczny brzuszek – tylko cwiczenia, no i kremiki ujędrniające. Dobry pomysł z tym dniem wolnym – ale dopiero na długi weekend.
Buziaczki dziewczyny i do jutra
witam serdecznie :D
widzę, że tu całkiem poważne problemy są :(
Nusia może nie powiem nic mądrego , ale wierzę że będzie dobrze.
przede wszystkim spróbuj sie uporać z usypianiem małego, ja pamiętam jak mnie szlag trafiał jak go musiałam usypiać, i dalej muszę jak jestem u mojej mamy.
I nauczyłam go zasypiać samego w łożeczku, już kilka miesięcy tak zasypia, no czasami tez muszę się położyć obok na łóżku, bo sie czegoś boi, ale rzadko.
zaczęło się kiedy go odstawiłam od cyca, miał 1,5 roku. I zawsze spał z nami, ale powoli mieliśmy go dość, bo się nie wysypialiśmy, i raz mu sie zachciało do łożeczka, no i go już stamtąd nie wypuściłam. Powiedziałam mu że mamusia jest chora i kubus jak będzie spał z mamą to tez będzie chory i pani doktor go będzie badała. On się boi lekarki to podziałało, wprawdzie ja tak przez miesiąc chorowałam, ale on najpierw zasypiał w łóżeczku ale ja leżalam obok. Ale zauważyłam że moja obecność mu wyraźnie przeszkadza w zasypianiu. To wyszłam obejrzeć serial i on błyskawicznie zasnął, jak tylko wyszłam. I tak jest do teraz, owszem woła mnie żebym przyszła, ale mowię mu że mamusia musi tv obejrzeć bo pani doktor kazała.
I nawet nie wiesz Nusia, jaki to komfort, dziecko śpi po 10-15 minutach od położenia go spać i ja już od ósmej mogę robić co chcę. Spróbuj od tego włąśnie że nauczysz go zasypiać samego. Ale nie na siłę, bo nic nie wskurasz.
Koncze, bo kuba chce się bawić, inne mądre rzeczy napisze potem :D
witam
no i oczywiście się nie wyspałam, bo siedziałam do północy, ale musiałam sobie popisać, lepiej mi się zrobiło.
Rano oczywiście znowu spięcie z synem. Ostatnio był na wycieczce, no i rano pojechaliśmy po jakieś słodycze.
Dzisiaj znowu jedzie na wycieczkę, więc zgadałam się z babcią, że ona mu kupi rolgalika i jakieś picie. No ale leżały w domu chrupki, wiec mu dałam.
No i się zaczęło - bo on chciał inne chrupki, z innymi naklejkami. I od razu wściku dostałam. K...de, nie dość że dostaje, to jeszcze mu źle. Ja wściekła, on obrażony, łzy ukradkiem wyciera. Dlaczego on nie mógł sam wybrać.
Oczywiście na początku powiedziałam mu spokojnie, że nie pojedziemy do sklepu, bo nie ma czasu i że jak nie chce chrupek takich to ich brać nie musi itd.
Jeny - ja już sama nie wiem czy dać w dupę???? Coś się z nim dzieje. Nie wiem czy faktycznie jest tak rozpieszczony, czy to jest totalny bunt. Napewno się buntuje i złości. Ale prawdę powiedziawszy ja się w tym nie mogę znależć.
I tak mu ograniczyłam i kupowanie zabawek i słodyczy - sama już nie wiem czy jeszcze ukrócić, czy właśnie zacząć kupować. Może on się czuje przeze mnie odtrącony, bo mu nie kupuję. Może dla niego kupowanie jest przejawem zainteresowania i miłości?????????????????
:?: :?: :?: :?: :?:
za dużo tych pytań, mam mętlik w głowie
Kitolka - masz rację z tym usypianiem, ale znowu jestem w kropce.
Ostatnio przenieśliśmy młodszego od nas do pokoju starszego. Przez pierwsze dwa dni, po prostu kładł sie i zasypiał, ale potem zaczęła się jazda. Za skarby świata nie chce zasnąć, choć jest tak śpiący, że pada. Najchętniej wlazł by na mnie i na mnie spał :lol: :lol:
kładę go do łóżeczka przykrywam, a on wstaje, no i oczywiście darcie takie, że serce rozrywa. Jak myślałam, że już zwarjuję to zostawioałam go samego w pokoju, no ale on cwaniura pod drzwi i otwioera i wychodz. Wydaje mi sie że na tłumaczenie jeszcze za mały. Tzn. wszystko rozumie, przytaknie , ale zaraz i tak swoje robi. On ma 20-miesiecy,więc chyba mu jeszcze nie przegadam
buziaczki - coś wymyślę.
tylko mi powiedzcie w którą stronę mam iść wiekszej dyscypliny, czy może poluzować. Może ktoś z zewnątrz jakoś inaczej to zobaczy.
Wiesz, wg mnie to on jest jeszcze za mały na spanie w oddzielnym pokoju, a co do rozumienia, to on rozumie znacznie więcej niz myslisz,
a co do konsekwencji i dyscypliny, to czasami trzeba poluzować i tak na siłe nie upierać się, przemyśl czasem czy to czego chcesz naprawdę jest takie ważne, czy nie robisz tego tylko po to żeby było na twoje. W przypadku kiedy na pewno ty masz rację, upieraj się dalej, ale jesli uznasz ze faktycznie bez sensu tak twardo upierać sie, to poluzuj, ale z głową żeby nie stracić autorytetu.
Szkoda wielka że mąż ci w tym nie pomaga, byłoby ci znacznie lepiej i łatwiej. I prawde mowiac, to nie wiem co ci poradzić, ja próbuję patrzeć na różne rzeczy z punktu widzenia dziecka, i rozumiem że dużo rzeczy czy ograniczen to dla neigo po prostu wielka tragedia. Np. on zamiast spać chce się bawić traktorkiem, i strasznie płacze z tego powodu. Chociaz jak chodzi o porę spania to ja nie podaruję, bo wiem że jak przemęczy się to nie zaśnie potem i ja z nim nie wytrzymam. Chociaz ja sobie na razie dobrze z nim radzę, gorzej jak do akcji wkraczają babcie i chcą pomóc. A w takich wypadkach to ich pomoc szkodzi jeszcze bardziej. Bo on widzi w babciach sprzymierzeńców w walce z mamą i wtedy już dopiero sobie z nim nie radzę. Ale z reguły jestem z nim sama i jest ok.
Potem jeszcze napiszę, ale wątpię żeby moje wymądrzanie coś ci pomogło.
bardzo pomaga
masz rację czasami jest tak że po prostu muszę pokazać że ja jestem górą. Tzn. tak mi sie wydaje, że tak być powinno.
Np. wczoraj wyrzucił papierek na ulicę do kanału (jeszcze się trzymał), no i kazałam mu go podnieść, bo uczę go że papierki trzeba wyrzucać do kosza. A on że nie podniesie. A ja że właśnie że podniesie. No i potemn już nie chodziło o ten papierek, tylko o to że musi wyjść na moje, bo jak nie wyjdzie na moje - to będzie oznaczało, że mnie nie szanuje i mam mnie gdzieś.
Chyba jestem okropna. :?
Wiesz, dzieci są przekorne, trzeba było powiedziec że nie wolno mu go podnieść i wyrzucić do kosza, to pewnie by go zabrał :wink:
Ale szczerze mówiąc, to jest pewnego rodzaju walka z wiatrakami, ja tez ucze już teraz że papierków nie wolno wyrzucać na ulice, sama potrafie iść z głupim papierkiem kilometr zanim znajde kosz, a nie wyrzucę. A ty mogłaś zwyczajnie go sama podnieść, on na pewno w główce odnotowałby ten fakt i jakos by mu zostało. Pamiętam jak kiedyś się uparłaś że ma zjeść zupe u babci po tym jak najadł się pączków. Sama nie wiem jakbym w tej sytuacji postąpiła. Chociaz u mnie wszyscy wiedzą że przed obiadem na stole nie może być słodyczy (a przynajmniej w zasiegu wzroku Kuby) i jakby mu kto dał przed obiadem to by awantura była. Tak że chociaz z tym mam spokój.
Kubuś sobie zasypia w lóżeczku, coś tam opowiada, ale najdalej za 10 min powinien spać.
a powiedz mi czy ty swojego bąbla do łożeczka kładziesz czy juz do normalnego łożka ?? bo ja słyszałam że najwcześniej 2,5 latek dobrze sie czuje w normalnym łożku. Tak słyszałam, a poza tym z łożeczka nie tak łatwo ucieknie (no chyba że masz małego spryciarza), bo kuba na szczęście nie umie i na razie nie probuje.
No i znowu się powymądrzałam :D
Witaski !!!
Moja córa spi jeszcze w łóżeczku,pomyslimy za jakies pol roku czy nie kupic jej normalnego łóżka,to zalezy od sytuacji w domu :) a tak narazie spi z nami w pokoju :)
Ewuś poszukam Ci coś i napiszę na temat zabawy w domu dobre są wszystkie gliny masy solne papiery itp . Zajęcie na długo i potem jeszcze oko cieszy i jaka duma u malucha ,ze coś sam zrobił.
A ten papierek to nie brak szacunku to tzw przeze mnie macanie :wink: dzieciak maca co może a co nie . Próbuje swoich sił,dokładnie bada na co może sobie pozwolić i w czym wygra,taka natura.
wiesz co chyba lepsze będzie zrobienie małemu tabelki na cały tydzień czy miesiąc ,wybranie się z nim do sklepu i kupcie naklejki jakie najbardziej by chciał za każdy dzień bez wyskoków co wieczór niech kleji sobie naklejke a jak coś przeskrobie to bez naklejki będzie się musiał obejść .
Napewno są rzeczy ,których pragnie bardzo i np za cały taki upragniona rzecz jakis drobiazg bo na więszy zakup to ustal sobie ,ze musi dłużej pokazać,że potrafi być grzeczny. Wiesz co i chyba nie ta nagroda najważniejsza ,samo to jak się patrzy ,ze się dzieciak stara oko cieszy i jakąś naukę dla siebie wyciąga.
A z tym papierem to dobrze Ci tu dziewczyny mówią chyba jakbyś mu nie kazała podnieść a wręcz zabroniła chyba by to zrobił szybciej jak myslisz. Trzeba było powiedzieć ,ze Ty będziesz pierwsza i szybciej go podniesiesz podziałało by jak nic
:wink:
Cierpiliwość chyba najlepszym doradcą :D bez tego nic się nie da zrobić
Duża buźka :D
Zuzanka to jak podasz te zabawy z dziecmi to ja tez może skorzystam :D
I fajny ten pomysł z tabeką i naklejkami, w przyszłości na pewno skorzystam z niego, chociaz mam nadzieję ze nie bedzie kłopotów z Kubusiem.
Dzien dobry pracusiu :wink: :wink:
Stawiam kawke, bo nie weim czy zdazysz na nia do nas wpasc :wink: :wink: :lol: :lol: :lol:
http://www.strykowski.net/kawa/Zdjec..._kawy_1415.jpg
Ewuś dokopałam się do jednej stronki z pierdołkami dla dzieci . Po awarii komputeram zniknęło mi wszystko co gdzieś tam miałam zapisane na twardym. :roll: :roll:
Ale to nic tu jest dość ciekawie opisane są zabawy plastyczne ,zagadki zawsze można coś podpatrzyć. Przepis na masę solną również jest na tej stronce a to chyba najlepsza zabawa .Samemu robi się mase ,samemu kształtuje ,suszy i maluje moim zdaniem lepsze od plasteliny czy modeliny i dobre dla dzieci bo wszystko może robić "sam".
Kitola bardzo prosze korzystaj ile potrzeba :D
A tu link:
http://www.kuradomowa.com/dzieci/
Ewuś i nie pracuj tyle :wink: Maggusia już widze Ci kawkę postawiła ale...... chodź do nas bo impreza taka ,ze ło matko :wink: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
Witam
Dzisiaj już w lepszym nastroju. Już mi trochę odpuściło. Przestałam się denerwować i od razu przestało mi się chcieć jeść. Wczoraj niekoniecznie było super dietkowo, ale się już nie opychałam. Zrobiłam sobie chudziutki bigosik, więc nie było źle. Byłam też u fryzjerki wczoraj. No może wreszcie się wezmę za siebie.
W sprawie syna to chyba też już lepiej. Pogadałam sobie z babciami, co tu zrobić. Powiedziałam co i jak i też stwierdziły, że za dużo zakazów to nie dobrze.
Z synem umówiłam się, że kupuję naklejki z piłkarzami (które lubi) i codziennie jak będzie grzeczny będzie dostawał. Będzie niegrzeczny – nie dostanie. Już mu nie będę przypominać i ględzić. Sam ma pamiętać. Wczoraj dostał naklejkę – czyli to już działa.
Basia – dzięki za pomysł. :lol:
Kitola – niestety mam małego spryciarza i jak jest w łóżeczku i chce wyjść – to podciąga się na rękach, przekłada nogę i mocnych nie ma. Więc boję się go zostawiać samego w łóżeczku, bo może sobie zrobić krzywdę. Kładzie się na łóżku, no i potem wariacje. Wczoraj poszedł spać koło 23 – może mu przejdzie.
Magusia – bardzo dziękuję za kawkę bardzo się przydała.
dzięki za stronkę. Już do was lecę
Rany, Nusia przeciez oszaleć można z dzieciakiem biegającym do 23, wcale nie dziwię ci się, że jesteś ciągle zdenerwowana. Ale Kuba też miał taki okres że zasypiał dopiero dopoki nie padł na nos, czyli mniej więcej tak jak twój. I nie było szans żeby go wcześńiej połozyć, tak ryczał że aż wymiotował. To dla świetego spokoju go puszczałam do zabawy. A wstawał ok szóstej. I na okrągło z nim, nawet wieczoru nie miałam dla siebie. Aż któregoś razu się wnerwiłam i stwierdziłąm że koniec, i najpierw o 9 go kładłam, wprawdzie awantury mi robił, ale nie darowałam. I po kilku dniach przyzwyczaił się do tej pory snu i zrobiło się fajnie. Potem przesunęlam do zasypiania o ósmej (a to zbiegło się z tym jak zaczął sam zasypiać w łożeczku) i tak jest do teraz. Wieczorynka je kolacje, zaraz po bajce kąpiemy się , potem go ubieram w pizamke dostaje mleko już w łożeczku i nie ma zmiłuj musi tam zostać. No chyba że akurat woła kupe na nocnik, no to już od niego niezależne jest. I powiem ci że mam taki komfort jakiego dawno już nie miałam. Ale ile mnie nerwów to kosztowało nauczyć go tak spać,to tylko ja wiem.
Cieszę się, że starszak już się kapkę uspokoił, chyba mu się spodobał pomysł z naklejkami, a poza tym to może sam kontrolowac się czy jest grzeczny czy nie. I jak mu sie trafi dzien niegrzeczny to nie krzycz na niego i nie ględź, tylko po prostu nie daj naklejki. I chociaz się pewnie będzie wykłócał to na pewno zrozumie. I z każdym dniem może być lepiej. Chociaz pewnie nie zawsze, bo pamiętaj że to tylko dziecko i jak każdy ma prawo mieć swoje humory.
Ależ ja mądra , kurde jestem, a sama ze sobą i swoimii nerwami nie mogę dojść do ładu, sama wiesz zresztą. Ale i tak coraz mniej drę się na Kubę, raczej się dziabne w język niż wydrę, czy trzasnę ręką w stół. Bo on kurcze, to samo robi, i ja nei chcę żeby wyrósł na nerwowego i gwałtownego człowieka.
Nusia przypomnij imiona dzieci, bo musze pisać maluch i starszak. :oops:
Kitolka - imion nigdy nie podawałam, a niech tam
Kacper - starsz, Patryk - młodszy
:lol: :lol: :lol:
ja od samego początku mam wprowadzone harmonogram. Kolacja, kąpiel, potem od razu do łóżka, flasia i ma spać. Nie ma już zabawy. Kładłam go zawsze między 19-20. No a teraz *******ca dostaje. No ale może to jest to, że został przeniesiony do innego pokoju i ciężko mu zasnąć. No muszę to przetrwać i tyle.
A z tymi nerwami to niestety tak jest, ze do swoich problemów podchodzi się bardzo emocjonalnie, więc innej osobie łatwiej jest popatrzyć na nasze problemy tak z boku i coś fajnego poradzić.
buziaczki
PS. tak ładnie dzisiaj się trzymałam z dietką, no i znowu kolega mnie wkurzył i zjadłam dwa małe rodaliki (ale takie maleńkie)
no zmieniłam suwaczek, a co się bedę oszykiwać.
może się wezmę do roboty. :wink:
no to Nusia mamy tak samo z suwaczkiem, tylko że u mnie ta pierwsza pozycja to była 76. I nie daj się jakiemuś dziadydze się drażnić, bo prez jakiegoś idiote ty niepotrzebnie się objadasz (wiem że dwa malunie rogaliczki to nie dużo, ale jutro to może być pączek) i znowu będesz musiała w lewo przesunąć suwaczek.
Przynajmniej postaraj się utrzymać wagę przez jakiś czas. A temu dziadowi to kurde, nie wiem , nasyp pineski na krzesło, albo co. :x
no to Nusia mamy tak samo z suwaczkiem, tylko że u mnie ta pierwsza pozycja to była 76. I nie daj się jakiemuś dziadydze się drażnić, bo prez jakiegoś idiote ty niepotrzebnie się objadasz (wiem że dwa malunie rogaliczki to nie dużo, ale jutro to może być pączek) i znowu będesz musiała w lewo przesunąć suwaczek.
Przynajmniej postaraj się utrzymać wagę przez jakiś czas. A temu dziadowi to kurde, nie wiem , nasyp pineski na krzesło, albo co. :x
te +2 kg to od świąt, a ty czemu nie masz suwaczka???
Bo nie chce mieć na razie, ale jak już się sytuacja poprawi i przestanie mnie drażnić mój suwak to znowu wstawię. A poza tym kogoś drażniły suwaki i usunęłam. Nic nie dało, bo ta osoba i tak zniknęła z forum,ale juz wróciła, to nei bedę pisac kto to był. Ona dobrze wie. Ale suwak wróci jak już będzie ok, czyli jak coś ruszy, bo szlag mnie trafiał kiedy przez miesąc czy dwa nic nie ruszyło.
Kitola - jak kogoś drażni suwak, to niech go nie daje. Nie lubię braku tolerancji.
Mnie osobiście bardzo suwaczek motywuje. A szczególnie jak u kogoś się zmienia.
a waga ruszy napewno, każdy ma przestoje. Potem waga runie w dół.
pożegnam się, jadę do siostry na pogaduchy, wpadnę więc może w sobotę.
buziaczki
Bylam dzis w ogrodzie jakies 2,5 godz. musialam przyciac winogrono ,i tak sobie obliczylam ze spalilam przeze 2,5 godz 625 kcal. :) chyba zaczne czesciej na nim robic :) no ale zjadlam dzis trzy plince(placki ziemniaczane,smazone na oleju)i to mi wyszlo 555kcal no i sniadanko wiec razem jakies 800 kcal juz :roll: :roll: :roll: :oops: :oops: :oops: :oops:
Nusia milego "klekotania " :wink: :wink: :wink: :wink: :wink: tylko jej nie zagadaj :wink: :wink: :wink: :wink:
postaram się, zresztą tu na forum ostatnio tyle sie nagadałam, więc może jej nie zamęczę
:wink:
:lol: :lol: :lol: :lol:
spadam
WITAM
pracuję troszkę teraz wiec wpadłam, ale widzę, że nikogo nie ma
Kitola - jaki piękny suwaczek.
Idziemy równo. Ja też zaczynałam od 75 kg - po porodzie. potem zrzuciłam samoistnie 5 kg, a to 70 - to odkąd jestem na forum.
buziaczki
potem może jeszcze wpadne
Hejka !!!
Przyznaje sie bez bicia ze moja dieta to tylko sie nazywa dieta tzn mniej wiecej dbam o to co jem tzn nie jem tlustego itd ale za to te slodkie :oops: :oops: :oops: :oops: nie duzo troszke tylko :roll: :roll: :roll: :roll: :roll: :roll: nie cwiczylam w sobote i niedziele za to robilam w ogrodzie (zagrabialam chyba z ponad 2 godz.bo moj mezus kosil wiec musialam to zebrac :) )no i pomagalam mu pozniej ,a w niedziele tez mu pomagalam malowac drzwi wejsciowe (tzn ja wyrownywalam wszysto papierem sciernym :) )ale sie spocilam normalnie wyparowalabym :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :wink: :wink: :wink: :wink: :wink: wiec chyba mi sie wyrownalo z cwiczeniami
witam
no ja dzisiaj biorę sie za siebie, przecież lato już jest (piękna jesień tego lata :lol: )
chce sie coraz wiecej pokazać ciałka. No ale trzeba mieć to ciałko ładne. A na ładne ciałko trzeba sobie zapracować.
No wiec do roboty.
dzisiaj sie kefirkuję tak na dobry początek.
zobaczymy czy wytrzymam cały dzień.
Pipuchna - masz bardzo mało do zgubienia, więc nie musisz się katować, delikatne ograniczanie się i ćwiczenia, nawet takie w ogrodzie - powinny wystarczyć. No ale mogłabyś zamienić te słodkości na lepsze rzeczy zamienić, np. słodkie truskawki
Wytrzymasz a powiedz mi czy caly dzien nic nie jesz tylko kefir?
Truskawki juz jem od tygodnia :) jak to dobrze miec swoje :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
witam :D
Nusia jak w pracy ?? może ci trochę poprzeszkadzam, po co będziesz się przepracowywać :lol:
Pipuchna oj, jak ja bym chciała mieć truskawki w ogródku, ale nie mam i pozostaje mi bazarek. Za to mam ogromną czeresnię,ale w tym roku kurde, cztery czereśnie na krzyż i w dodatku szpaki je zjadły. Nawet jednej sztuki nie skosztowalam. Trudno, tu też zdam się na bazarek. :evil:
kefirkowaniepolega na tym, że pije się sam kefir ile sie chce - to oczyszcza ci organizm, a przynajmiej jelita.
w kwietniu przez 1 i 1/2 miesiąca stosowałam jeden raz w tygodniu, a przy tym jadłam normalnie w tygodniu (tylko słodyczy nie tknęłam). Schudłam 3 kg. Bez strasznego ograniczania. Żołądek też mi sie skurczył. No ale potem po swiętach i długim wekendzie majowym odpuściłam sobie dietę, no a potem zajadałam stres i wagę miałam w d... no więc mam te swoje kilogramy z powrotem :cry: :cry: :lol:
no ale teraz może już wrócę do zdrowego odchudzania
Nusia nie zalamuj sie jak wtedy udalo sie Tobie schudnac teraz tez sie uda :) :) :) :) :) wiesz a ja pija taki jogurt "Jo" z l.casei czy jakos tak kupilam w biedronce i wiesz ze po wypiciu pol butelki lece na kibelek :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: a moge pic przez jeden dzien tylko ten jogurt zamast kefirku?
Kitolka czeresni nie mam wiec tez mi pozostaje sklepik :lol: :lol: :lol: ale truskawek mam od chole.. i troche tzn narazie jest mase jeszcze zielonych ale duzo jest czerwonych no i mozna sie najesc :)