Batory... nie wiem czy mnie rozumiesz. Ja nie omijam lekarzy. Wizyta u psychiatry jest bardzo stesująca. Dlaczego? Bo sugeruje, że coś ze mną jest nie tak chociaż można przecież mówić, że to nic wstydliwego. Nie prawda. W żadnym CV nie napiszesz, że leczysz się psychiatrycznie! Tymczasem problem taki jak przeżywa Angi można jeszcze rozwiązać samemu, a trzeba mieć tylko trochę woli, śwaidomości sytuacji i przyjaciela. Poszłam do psychiatry z nadzieją, że mi pomoże. Wizyta przyniosła mi tylko gorycz i rozczarowanie. Zbyt mocno wierzyłam, że może mi pomóc. Za całość zapłacili moi rodzice 120zł za godzinną rozmowę. Lekarka powiedziała, że to nie jest grypa więc nie ma żadnej konkretnej drogi postępowania w takim problemie i jedyna co mogła mi zaproponować to przyjeżdżanie co tydzień do niej żeby sprawdzać czy waga się nie zmniejsza. Oczywiście pomoc lekarska jest potrzebna gdy się ma niedowagę i się jeszcze nie widzi, że trzeba przestać się odchudzać. Angi ma prawidłową wagę ale już dostrzegła, że coś jest nie tak o czym świadczy post, króty do nas napisała. Myślę (chociaż może się mylę), że Angi chciałaby jeść ale się boi, że straci to co osiągnęla dietą. Tak samo było w moim przypadku. Bardzo ważne jest wtedy zaufanie osobie, która cię rozumie. Musiałam znaleść osobę, która mi mówiła co mogę zjeść, żeby nie utyć i wcale to nie był lekarz. Osobę, która małymi kroczkami pozwalała mi dochodzić do celu i nie wpychała mi na raz trzydaniowego obiadu. Wystarczyło, że zjadłam tylko banana więcej. Po miesiącu takiej terapi mój problem zniknął. Uważam, że mogłam to osiągnąć bez chodzenia do psychiatry. DLatego Angi jeśli jeszcze chcesz to odezwij się do mnie, proszę. GG 7252467