Hej, ciężko jest,wiem coś o tym.A najgorsze to się załamać. Ja też tak mam - żrę,żrę, potem jest mi źle,że tyle zjadłam, czuję się fatalnie, mam wyrzuty sumienia,więc sięgam znowu do lodówki i znowu żrę...I tak w kółko. Trudno się z tego wyrwać. Ale można. Teraz wydaje mi się,że mam siłę i że dam radę, że nigdy już do tego nie wrócę. Ale wiem,żę nie raz tak bywało...
Napisałaś,że to jest jak narkotyk. Jest...Tyle,że jak rzucasz dragi,to nie możesz już nigdy więcej po nie sięgnąć. A jak rzucić obżarstwo, skoro jeść trzeba? To jest własnie najtrudniejsze...Jeść nadal,a nie żreć...
Może razem będziemy silniejsze...?
Życzę dużo siły i pogody ducha. Co jak co,ale chandra i dołek nie pomagają w odchudzaniu.
Trzymaj się, buziaczki