-
PRZECZYTAJCIE!!!!
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
-
Prawda prawda... pracowalam w gastronomi... wiem cos o tym...
Ale na cos trzeba umrzec....
P.S Zawsze badz wyrozumialy dla klenera... nie wiadomo czy on jest wyrozumialy dla Ciebie !
-
Przerażające!!!!!!!!!
A mój 1,5 roczny bratanek uwielbia parówki...
-
jak to wczoraj przeczytalam to mi sie normalnie jesc odechcialo
-
i jak tu dawac dziecku dawac zdrowe rzeczy? cholera wie czy to zdrowe jestlepsze od tych zwyklych rzeczy. ja daje dziecku parowki ale tylko jednej firmy. drobiowe. sa swietne i nigdy nic po nich sie dzialo. staram sie jednak robic to jak najrzadziej.
-
No wlasnie dobrej firmy... powiem tak ... jak kupowalam przez rok mieso mielone firmy Constar to bylo super... oczywscie kto tak wtedy wiedzial ze jadlam przemielone miesko z dawno przeterminowana data wartosci... zemscilo sie to na mnie i na moim tacie przez cale swieta lezelismy chorzy .. a lekarz nie wiedzial co nam jest.. pamietam ze wtedy 5 kilo schudlam a ojciec rzucil palenie... bylismy tak zatruci ze dwa tygodnie lezalam szczywna jak pal azi i gorozilo mi odwodnienie... to sie nazywa przezycie ... ze markowe nie znaczy ze dobre... pozdrawiam
-
teraz to juz nie wiadomo co jeść
-
Ale jesteście piękną, przesympatyczną i miłą gromadką!!!
co do artykułu, to straszne, że wszyscy wokoło chcą nas otruc... nawet surowe owoce i warzywa strach kupować, tyle w nich nawozów... Przez dłuższy czas mój mąż przeżywa rozczarowanie wędlinami - jak każdy mężczyzna zawsze uwielbiał wędlinki i nie wyobrażal sobie dnia beż kielaski, tak potrafi jej nie jeść tydzień! co trzecia kupna wędlina trafia nam się nieświeża i mąż miał zawsze przynajmniej raz w tygodniu niestrawności i rozwolnienia... strasznie się zraził... albo sie boi... kropli żołądkowych używa już drugą butelkę...
-
Z tego artykułu można wysnuć prosty wniosek - jak chcesz mieć pewność, co jesz, to albo wydajesz setki złotych na najlepsze, markowe produkty z renomowanych firm tradycyjnych bądź ekologicznych; ALBO zaczynasz hodować krowy mleczne, świnie na mięso i pomidory na grządce.
Makabra, że nie można po prostu kupić jedzenia i miec pewności że się je pełnowartościowy, zdrowy produkt...
Dodając od siebie - jechałam kiedyś w pociągu z szefem kuchni w warszawskim hotelu. Powiedział, że nigdy nie zje posiłku w restauracji, nie przyrządzonego przez siebie. Nasienie męskie w sosach do kebabów czy mocz w oleju do frytek to nie tylko miejska legenda. A już to, co usłyszałam od dziewczyny która miała praktyki w piekarni... Pomocnik piekarza miał kaca i niefortunnie zwymiotował do kadzi gdzie rosło ciasto na drożdżówki. Myślicie, że wylali do ścieku kilkadziesiąt litrów ciasta...? Bynajmniej.
Ale jeśli nie ma się czasu na własną uprawę, albo pieniędzy na renomowane produkty to co pozostaje? Nie myśleć o tym chyba i tyle.
Na diecie od zawsze na portalu - od 2005.
Wzrost: 177, wiek: 29. [MÓJ WĄTEK]
-
Orany! Właśnie jadłam coś przy czytaniu i odechciało mi się... zrobiłam sobie galaretkę na mleku... teraz wyrzucę ją do kibla, bo zrobiło mi się niedobrze...
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki