witajcie!

jeszcze raz a propos befsztyka... hmm... dla mnie po rpostu wygodniej jest kupić pierś i ją ugotować. co do wołowiny i wieprzowiny nie wydaje mi się żeby mogły mieć mniej kalorii od kurczaka, a poza tym nie wiedziałabym jak je przyrządzić. uważam że smażenie jest nie na miejscu nie ze względu na dodatkowy olej czy oliwę, ale na to jak to się zmienia chemicznie podczas smażenia. nie znam się na tym do końca... jesli ktoś spożywał inne mięso niż kurczaka to proszę piszcie... przyda się dla innych...

mija kolejny dzień. jestem już po obiadku i gdyby nie to że się troszkę rozchorowałam w sensie przeziębieniowym byłoby cacy. martwię się bo tabletki na gardziołko i fervex mogę sobie bez cukru kupić, ale co z syropem na kaszel? niby nie pisze że jest tam cukier, ale słodki przecież strasznie? czy to mi nie wpływa na przerwanie diety? w każdym razie diety nie przerywam i wytrwam do końca i mam nadzieję że przez te moje medykamenty nie zniweluję jej efektów...

ciężko mi się szynkę dziś jadło. z aparatem to nie to samo... nie wiadomo jak ugryźć żeby nie bolało... ale już coś czuję po kościach że skończy się moje podjadanie na zajęciach i branie "gryza" bo po każdym zjedzeniu czegokolwiek muszę myć kiełki... :P

pozdrawiam serdecznie... i do przeczytania