princessana życze powodzenia bo jak pomyśle że miałabym zjeść coś czego nie lubie-flaczki, seler czy wypić sok wielowarzywny to aż mnie na wymioty zbiera
princessana życze powodzenia bo jak pomyśle że miałabym zjeść coś czego nie lubie-flaczki, seler czy wypić sok wielowarzywny to aż mnie na wymioty zbiera
a widzisz, a ja uwielbiam soki warzywne i seler tez lubię. Gusta i guściki. Jeśli to ma byc jakas dieta, to chyba każdy sam sobie ja indywidualnie powinien ustalać
święta prawda
no wiadomo ze kazdy sam. ja np nienawidzę ryzu. a inni mogą go lubic.
a ta dieta to taki eksperyment naukowy. w ostatniej vicie było coś na temat takiego obrzydzania. tam było na przykładzie lodów truskawkowych.
a jak będzie z efektami to się okarze.
na razie daję sobie tydzień i będę meldowac jak daję sobie radę.
Życze powodzenia
w sumie to ciekawy eksperyment....ja co prawda nie posuwam się do jedzenia niesmacznych produktów, ale za to czesto zapycham się duża iloscią warzyw zanim zjem danie główne , a poniewaz obecnie jest mało dostepnych warzyw, albo jak sa te importowane i drogie ...no to siła rzeczy jem warzywa chociaż mi już zbrzydły...
pzodrawiam rzeszowiankę
no niezupełnie rzeszów
Wiesz co, zazdroszczę Ci princessana. Zazdroszczę ludziom wybrednym
jestem z tych, którzy WSZYSTKO lubią. I na wszystko się potrafią rzucić, naprawdę ew tej chwili nie przychodzi mi do głowy ani jedna rzecz, która mi nie smakuje.
Z jednej strony uchodzą więc za obrzydliwca, kiedy sie przynaje, że lubię takie rzeczy jak flaki, golonka, żołądki, serca, wątróbki, czerninę itp.
No dobra, koniny bym nie ruszyła, gdybym wiedziała, że to konina.
Z drugiej: mogę ze smakiem pałaszować niskokaloryczne wszystko
Myśle sobie jednak, że jakbym była wybredna, nie zdarzałyby się sytuacje, kiedy wpadam na impreze i próbuję wszystkiego co jest do jedzenia i do picia, potem próbuję jeszcze więcej wszystkiego, a potem jeszcze trochę wszystkiego...
hehe, masz rację. pozazdrościć takim wybredniuchom. Mam kuzynkę, ma 18 lat ( w tym roku będzie 19) i nie znam większego wybredniocha od niej. Wszystko jest dla niej "ble", jak małe dziecko... Ona do tego stopnia to wybrzydzanie ma, że szynkę obkraja z włókien, żyłek i tłuszczu, z zup wyciąga to, czego nie lubi itd... Nie wspominając o tym, że w ogóle większości dań jako tako całych nie lubi
ekhem to chyba tak jak ja, tylko ze ja szynki już wogole nie jem od ładnych paru latZamieszczone przez qwerq
a tak mowiac to wcale nie jest dobre takie wrodzone wybrzydzanie. ja np. nie zjem obiadu, ale pół kilo słodyczy to i owszem. potem wszyscy mowia, ze malo jem, ale duzo slodkosci pochlaniam i stad te "udka"
sposob na lody truskawkowe? ciekaw jaki
moze bardziej by sie przydal taki topic dotyczacy slodyczy... bo jak tu żle kojarzyc wiekszość pysznych ciastek i innych takich ... mniam
chociaz mi sie czekolada źle kojarzy i już unikam wszytskiego co jej choc troche zawiera... po prostu mam taką okropną cere po niej że mi sie tej pychoty zupelnie odechciewa jak sobie pomyle o tych konsekwencjach po jej zjedzeniu
wydaje mi sie, ze obrzydzic sobie cos mozna w sposoba taki, zeby najesc, napchac sie tym do bólu...chociaz nikomu tego nie polecam, ja tez bardzo lubie slodycze ale staram sie je omijac z daleka zawsze przy okresie potrafilam zjesc...np 2 tabliczki czeolady na raz pare miesiecy temu wlasnie przy tych "trudnych" dniach, zachcialo mi sie nutelli i zjadlam caly sloik na raz od tamtej pory nutelli nie ruszam!! jak sobie przypomne to mnie mdli aczkolwiek smak ma pyszny wczoraj dostalam okres i chyba zaraz pojde po cos slodkiego chociaz nie...bede dzielna, nie dam sie slodyczom bedzie ciezko
Zakładki