Odpowiem moze malo profesjonalnie, bo ciężko jest raczej stwierdzić czy to przez dietę, czy nie. Ale nie sądzę.

Ogólnie mamy przedwiośnie i infekcje lubią się do nas przyczepiać, ze względu na częste zmiany temperatury (nie ciała, a powietrza atmosferycznego ). Wychodzimy z ciepłych pomieszczeń na dwór, gdzie jest zimno, wchodzimy do samochodu/autobusu, gdzie panuje zaduch, potem znów bucha chłodne powietrze zza drzwi. Poza tym podwyższenie temperatury sprawia, że ubieramy się znacznie lżej, a jest to błąd, bo często przeceniamy to "ciepło", które panuje na dworze. Zarówno wiosna, jak i jesień są porami roku, kiedy to różnorakie infekcje lubią się do nas przyczepiać.

Ja np wstałam w ostatanią niedzielę z pasudnym bólem głowy i.... gorączką! Nie miałam termometru, ale przynajmniej stan podgorączkowy był na 100%. Czułam się fatalnie: osłabiona, z gorączką, kaszląca. I nie wiedziec czemu, bo nie narażałam się w ostatanim czasie na jakieś infekcje. Myśle sobie "no ładnie, no to grypa.... ". Polopiryna, rutinoskorbin, witaminy, sok z cebuli, mleko z miodkiem i czosnkiem. Położyłam się spać z myśla, że rozłożyło mnie i na uczelnię w poniedzialek nie pójdę, a tu wstaję w poniedziałek calutka zdrowiutka!

Natomiast jeszcze jedna kwestia: uczucie zimna na diecie jest powszechne. Gubimy tkanke kilogramy, a co za tym idzie - tkanke tluszczowa i jest nam zimno. Polecam jesc duzo cieplychposilkow (ja jem 90% cieplych posilkow dziennie)