Chcialam zapytac Was, bo chodze po roznych topikach, czytam i nie wiem juz sama -jak to jest z tym chlebem? jestem na 1000kcal i co czytam , to piszecie-nie jem chleba, jak najmniej ziemniakow, makaronow itp. ale kiedy przeliczam swoje jedzenie, w ktorym jest i chleb i ziemniaki i makarony czasem, tyle, ze dokladnie zwazone i przeliczone na kcalorie w dzienniczku, to wcale nie jest tego tak duzo i spokojnie mieszcze sie w tysiacu. zdziwilo mnie, dlaczego w dziale "pieczywo" podane sa kromki po 40-50g, podczas gdy ja, kiedy zwaze dwie kanapki chleba, waga nawet nie wskaze 25g. natomiast gdy jadlam chleb razowy o obnizonej kalorycznosci, jedna kanapeczka wazyla faktycznie 50g a wcale sie nia bardziej nie najdlam. Rozumiem, ze moze razowiec jest zdrwszy, ale na samych tekturkach i razowcu ciagle chodzily mi po glowie zwykle kanapeczki, a teraz mieszam pieczywo i jestem bardziej najedzona po sniadaniu, i bardziej zadowolona bo nie przesladuje mnie kanapeczka. Podobnie z wedlina-czasem wezme sobie pare plasterkow kielbasy na kanapke, bo taka niewielka ilosc ma nieduzo kalorii, a smaka zaspokoje i juz mnie nie "goni".
reasumujac -zastanawiam sie, czytajac te wszystkie przykladowe jadlospisy, jakie tu nieraz dajecie, czy dobrze robie? ale nie przekraczam tysiaca, waze wszystko dokladnie i przeliczam...to jak to jest z tym chlebusiem? trzeba z niego rezygnowac (i czemu?) czy tylko mozna??
prosze o porady
monia
Zakładki