dziekuje za zainteresowanie.

czasem wydaje mi sie, ze moze na sile staram sie dorobic teorie do niektorych prostych rzeczy. wymyslam wiecej niz jest naprawde.

ja schudne. zobaczycie. to ze mialam takie 2-3dni to dlatego, ze byla impreza, i to jeszcze u mnie w domu... no i po prostu tak jak wczesniej, przez ponad miesiac, prawie dwa, nie mialam ochoty jesc, tak w te 2-3dni cos mi sie odblokowalo. nie wiem dokladnie co to bylo. wczesniej bbb balam sie przytyc, uwazalam na to co jem, a wtedy... puscily mi hamulce, nie moglam sie opanowac.

zaczynam diete po raz kolejny w zyciu, podczas tej diety to moj juz drugi upadek. ale czy to wazne? wazne, ze uda mi sie. ze osiagne cel. ze bede niewyobrazalnie piekna i pewna siebie. ze wreszcie, od wielu lat wyjde na plaze w kostiumie, a nie w kombinezonie narciarskim...;p przeciez chyba kazda z nas o tym marzy. to nic zlego miec marzenia i do nich darzyc. oczywiscie nie za wszelka cene...

jeszcze raz dziekuje:* i w miare mozliwosci bede tu co jakis czas conieco pisac. byloby mi milo, gdybyscie okazaly mi takie cieplo jak moje przedmowczyni. to naprawde pomaga. i to dzieki wam podeszlam do tej diety. dzieki Wam! juz nawet z niej rezygnowalam, kiedy znalazlam ten serwis. zawzielam sie. no bo glupio wpisywac do tego dzienniczka jakies monstrualnie sumy kalorii. i glupio tak w ogole nie uprawiac sportu. i sie zawzielam. najbardziej w swiecie. cwiczenia, basen, rowerek z kumplem podczas wakacji. i ruszylo. waga po paru tygodniach zaczela spadac, a ja poczulam, ze zyje... to dzieki Wam:*