W ciągu pierwszych dwóch tygodni waga spadała ślicznie. Dosłownie po kilogramie na dwa dni. Po ośmiu dniach straciłam 4 kilogramy. Ale potem przyszły święta... Hmmm...
Wróciłam wtedy do 70 kg (czyli przytyłam o kilogram, ale nadal byłam na minusie ). A teraz każdy kilogram spada baaaardzo powoli. Dwa kilogramy od początku kwietnia. W sumie to prawidłowo - mniej więcej kilogram na tydzień. Ale jak się człowiek waży i waży, i waży... Mam nieopanowaną manię ważenia. To jakaś choroba chyba Ale portki na mnie uroczo wiszą, jakbym miała kupę w majtach Jestem z tej przyczyny bardzo szczęśliwa
P.S. A nie mówiłam, że nie do końca jest ok z moim zdrowiem...