A ja zawsze trzymam w lodówce mało kaloryczne przekąski. Np. wczoraj wróciłam do domu po północy, po piwkugłodna jak jasna cholera. Od razu poleciałam do lodówki i dzięki bogu że w miseczce był ugotowany kalafior. Zjadlam tak ok. 200g i wystarczyło
. Napad minął. A gdyby go nie było? to pewnie poleciałby żółty ser, którego uwielbiam a przecież jest diabelsko kaloryczny.
Zakładki