No wiec, wpadłam w "depreche" ;| ...Tak mi ladnie szło, 2,5 kg mniej aż tu nagle wyjzad nad morze, a tam co krok gofry, rybki, lody, piwko...I mój niepochamowany apetyt Oh, najlepiej to bym sobie rece poucinala, zebym nie "MUSIALA" siegac po cos fajnego i dobrego...Czuje sie gruba, brzydka, zaniedbana i w ogole bleee....A jutro kolejny wyjazd, tym razem do rodzinki a tam znowu pelno smakolykow, bo cioteczki to niezle kuchary A zaplanowalam sobie na jutro oczyszczenie organizmu- owoce, warzywka...i dupa ;[ ....PEwnie znowu rzuce sie na jedzonko ehh...Jestem okropnym obrzartuchem, ale nie wiem jak sobie pomoc ;o(( Smutno mi...ale sie nie poddam.! No, koniec mojego narzekania :]