Bole brzucha oczywiscie, az oczy bola ;)
Wersja do druku
Bole brzucha oczywiscie, az oczy bola ;)
Nie. slim figury nie pije. Nie mam pojecia skad to sie wzielo. Mam nadzieje, ze szybko minie bo mam dosc. :/
dziewczyny dzieki za pocieszajace slowa. :lol: ja w swieta tez tak mialam ze co zjadlam to lecialam. zobaczymy. za jakies trzy dni mam dostac @ wiec powinno byc dobrze. a jutro caly dzien na kefirze, rano grzanka z bulki a na obiad kurczak gotowany w tartych jarzynach. taki dzien oczyszczania. wlasnie koncze drugie 1,5 litra wody, nie waze , choc jutro mam dzien wazenia, wole poczekac pare dni az poczuje sie lepiej.
xixatushka podziwiam za to obzarstwo, :wink: choc mysle ze chyba powinnas troche zwolnic, no ale to juz lezy w kwestii twojego organizmu.
peszymistyn masz 100% racji. mnostwo nowychosob ktore zakladaja czasem niebezpieczne topici ( na chce schudnac jest ich strasznie duzo). ja tez zaczynam sie robic wredna ale jak widze dwa takie same tematy utworzone praktycznie tego samego dnia to mnietrafia, albo ktos o nicku anorektyk12 pyta czy kawa zbozowa tuczy? czy admini nie moga czasem sami zadzialac tylko trzeba im przypomniec?
xixatushka69Ja niestety dostałam w tym tygodniu hormony, więc na bieżąco będę Ci mogła donosić jak oddziałująm, przynajmniej na mój, organizm -> na razie czuję się grubsza, mam fatalny nastrój (patrzę w lustro i to już przyczynek do łez), a ważyć się nie wolę
yasminsofijomam to samo i nie wiem, czego to kwestia (no może właśnie tych hormonów). Zakładamy klub depresyjnych, ale i zdesperowanych kobiet ?> Czy jak zaczniesz jeść słodycze, nawet w najmniejszych ilościach to nie masz ochoty na więcej i jest Ci trudniej, niż gdy nie jesz wolniej ?
Podsumowując osttani tydzień - życike na 1500 kcal jest trudniejsze niż na 1000-masz szanse co nieco zasmakować i potem cierpisz :/
nie wiem czy chodzi wam o tabletki, ale to tez horony, wiec powie wam ze ja przyjmuje je od szesciu lat imysle ze sprawa tycia czyniemoznosci schudniecia to nie wia hormonow. choc moze w malej czesci.
:arrow: kenzo co racja to racj zycie na 1000 kcal jest latwiejsze niz na 1500 :wink:
a co do adminow, to ja juz pare razy pisalam na priva do opa w zwiazku z niektorymi watkami i doczekalam sie interwencji. peszymistyn trzeba kliknac na nicka admina u gory a pozniej na PW i juz.
xixatushka69, poszło mi fatalnie. Były 4 pytania. Znałam odpowiedź na wszystkie. Mieliśmy na to 20 minut i zdążyłam napisac odpowiedzi tylko na 2. Jutro wyniki, poprawka do wyboru: jutro lub pojutrze. I tak źle i tak niedobrze. W środę mam kolejny egzam, a na jutro nie da rady sie nauczyć na godzine po ogłoszeniu wyników (w razie jakbym nie zdała).
WSZYSTKO SIĘ SYPIE. WSZYSTKO ZACZYNA SIE SYPAĆ...... Chyba się popłaczę, bez kitu... A miało być tak pięknie...
a co do nowych osob, to trzeba wykazac trochę wyrozumiałości, ale i nauczyc ich też czegoś (zasad forum i przede wszystkiem tego, że BMI 15 to nie jest dobry pomysł)
ZACZYNAM ŁAPAĆ DOŁA
moja wyrozumialosc konczy sie przy trzecim trakim samym temacie... nic na to nie poradze ze mnie to wkurza. ja tez kiedys zaczynalam tez nie wiedzialam jak, ale nie robilam takich rzeczy. probowqalam sie podlaczyc gdzies, poczytrac. a takie tematy to szybko umieraja. ttylko nam starym uciekaja te fajne. :wink:
qwerq, NIE BĄDŹ TAKĄ PESYMISTKĄ, A MOŻE - NIE, NIE MOŻE - NA PEWNO ZDASZ!!! STARAJ SIĘ MYŚLEĆ OPTYMISTYCZNIE!!!
CO DO DZIAŁANIA HORMONÓW, TO ZNAM OSOBY, KTÓRE ZAŻYWAJĄ TABLETKI ANTYKONCEPCYJNE, NIE UTYŁY, A WRĘCZ SCHUDŁY, ALE ZNAM TEŻ TAKIE, KTÓRE NIECO SIĘ ZAOKRĄGLIŁY (NIE PRZYTYŁY, ALE ZROBIŁY SIĘ TAKIE MIĘCIUTKIE I "PRZYJEMNE W DOTYKU" - NIE WIEM JAK TO OKREŚLIĆ) :mrgreen: CHYBA MACIE RACJĘ - TO ZALEŻY OD TEGO, CZY CZŁOWIEK (KOBIETA) NARZUCA SIĘ ZA ŻARCIE CZY NADAL JE TAK SAMO...NO, NIE MYŚLCIE I NIE PODZIWIAJCIE ZA OBŻARSTWO, BO JUŻ TAK NIE ROBIĘ :roll: ALE JEDEN DZIEŃ NIE ZASZKODZI ZJEŚĆ ILE WLEZIE, OCZYWIŚCIE JEŚLI POTEM WRACA SIĘ DO NORMALNEGO TRYBU :wink: :roll: MNIE SIĘ UDAŁO :roll: ALE CIĄGLE NA OKO LICZĘ KALORIE, BO MAM SESJĘ, SIEDZĘ W DOMU, CIĄGLE SIĘ UCZĘ, NO I MAM OCHOTĘ NA JEDZENIE :wink: BYŁAM DZIŚ W MIEŚCIE, NIE ZJADŁAM KANAPEK - WŁAŚNIE WRACAŁAM WCZEŚNIEJ DO DOMU, NO I POCZUŁAM TAAAAAAKIE SSANIE W ŻOŁĄDKU - NAPRAWDĘ BYŁAM GŁODNA :!: WIĘC STARAM SIĘ NIE DOPUSZCZAĆ DO TAKIEGO UCZUCIA 8) BO TO NIEZBYT PRZYJEMNE :lol:
A EGZAMIN WG MNIE POSZEDŁ NIEŹLE...JUTRO SIĘ PRZEKONAMY :mrgreen:
TEZ MNIE WKURZAJĄ OSOBY, KTÓRE ZAKŁADAJĄ ZBĘDNE WĄTKI, ALE STARAM SIĘ BYĆ WYROZUMIAŁA I NIE ZWRACAĆ NA TO UWAGI, NO BO SĄ NOWE, NIE POŁAPAŁY SIE JESZCZE NA FORUM ITEPE :o ALE JAK CZYTAM IDEM PER IDEM...
xixatushka69, dzięki za dobre słowo, ale jak tu myślec optymistycznie jak sprawa jest praktycznie przesądzona? 50% trzeba miec, by zdać. Ja napisałam na 2 pytania na 4 i na 100% będa tam błędy, więc nie osiągnę 50%. No nic, zobaczymy co będzie dalej. Juotr mam dzień wolny i w planach pisanie referatu + nauka na środowy egzam + może zakupy + może nauka na poprawke z dzisiejszego....
A Tobie gratuluję serdecznie! :mrgreen:
Co do tabletek, to zażywam od 2,5 roku Harmonet i nie zaobserwowalam zmian wagowych przez jego zażywanie
qwerq, z tymi tabletkami to mnie pocieszyłaś, ufff...zobaczymy, co się stanie ze mną, bo w tygodniu muszę iść do lekarza - nie ważne, że za tydzień mam egzamin (kolejny) i muszę się uczyć, i tak nic bym nie robiła, choć wiesz, ten następny będzie okropnie trudny, język staro - cerkiewno - słowiański, koszmar...przeczuwam, że nie zdam, ale...podobno należy myśleć pozytywnie, więc skoro sama udzielam takich rad, chyba też skorzystam :roll:
wiecie czasem naprawde ciesze sie ze skonczylam szkole w taki a nie inny sposob. nie rozumiem moich rodzico ktorzy tak cudownie wspominaja okres szkolny....
ja zawsze przypominam nauczycielkę matematyki, która chwytała moje koleżanki za ręce i waliła pięścią o tablicę :lol: mnie nigdy czegoś takiego nie robiła, pewnie myślała, że lubię i kumam matmę (umiem udawać, że rozumiem :roll: )tak samo jest na uczelni - większość wykładowców, którzy dobrze mnie znają, odnoszą się do mnie przychylnie 8)
eh...szkoła...zaraz mykam do nauki...do ferii jeszcze 5 tygodni... :(
a co do tych postów od tych które się wychudzają...ja już nie mam siły odpisywać nawet...jak dziewczyna je 350 kcal...zeby sie niby do diety przygotowac...ma ponad 170 i 60 kg... wrrrrr...
ja już nie zwracam uwagi na takie posty, bo nie mogę tego czytać, ale wiecie, tak powinno być - dopóki nie przekona się na własnej skórze, że robi źle i w najlepszym wypadku będzie miała gigantyczne super duper jo - jo, nie zaprzestanie. Sama kiedyś chciałam szybko, dużo i głupio - no i tyłam, bo po kilku dniach głodówki rzucałam się na żarcie, myślę nawet, że miałam namiastki bulimii, bo pożerałam ponad 10 000 kcal, miałam potworne wyrzuty sumienia, nazajutrz znowu głodówki, itd itp, zżerałam rzeczy, nie nadające się do jedzenia - suchy makaron, kasze, surowe ziemniaki...koszmar...ale nie potrafilam tego z siebie wyrzucić i tyłam... :evil: :oops: musiało minąć sporo czasu aż zrozumiałam swe błędy, no i to, że na błędach czlowiek się uczy, więc te nowe posty a la 350 kcal to albo prowokacja, albo przejaw niedojrzałości, albo debilizmu :!: przepraszam, że tak wulgarnie :x
chyba masz rację... ja też przeszłam takie "ciekawe" rzeczy... :? i wiem, że to nie było mądre, dlatego teraz udało mi się mądrze...szkoda, że ludzie nie umieją się uczyć na błędach innych :?
jak to się mówi, głupi uczy się na własnych błędach, mądry - na cudzych :wink: przyznajmy się - byłyśmy głupie, na szczęście - w czasie przeszłym :wink: pozdrawiam :P
O rany, ja mam jutro 2 kolosy, za 3 tygodnie sesja a ja sie od forum nie moge odkleic. Kurde, dobrze, ze chociaz zdjecia kamieni mam na kompie to sie na nie pogapie w trakcie...
ot co :)
również pozdrawiam i życzę miłego wieczoru... (mój będzie nad książkami teraz :lol: )
pisałam już że miałam dziś egzamin...następny za tydzień...chyba że nie zdałam dzisiejszego - żartuję :lol: dziś i jutro odpocznę odrobinkę, a potem do nauki...buuu...a forum tak kusi...no, to idę się umyć i w objęcia morfeusza...jutro muszę załatwić kilka spraw - między innymi, dowiedzieć się wyników :wink: bo czuję, że już senna jestem...al enie myślcie, że zawsze tak wcześnie sie kładę - nie :!: :P czekam, aż miną 3 - 4 godz. po kolacji :lol:
p.s. dziś wywaliłam choinkę - nie mogłam wcześniej, bo mi było jej szkoda :wink: dzieciak ze mnie. a jeszcze się dziwię, dlaczego faceci się za mną nie oglądają :wink: no nic, jak se pójdę do klubu, "podkręcę" jakiegoś :lol: :lol: :lol: bo jeszcze nie byłam w klubie w wersji "a la odchudzona Bożenka" :wink:
widać wszędzie się sesyjka zaczyna, a zaliczanko i kolosy w trakcie, zatem:
POWODZENIA STUDENTKI!
zazdroszcze Wam tych sesji :)
ja skonczyłam studia w 2004 roku i teraz brakuje i tego
ale prawdopodobnie od października wracam zrobic cos jeszcze :)
Agento moj facet mowi to samo. I mamy plan, ze jak ja swoje skoncze ( czyli za 5 lat ;) ) to on zacznie kolejne. Eh...a teraz do nauki!!!
jak studiowałam to narzekałam, marudziłam, ze praca, studia, sesja. A teraz brakuje oj brakuje. studiów, tego stresu, spotkan ze znajomymi z roku co 2 tygodnie ( tak to robimy spotkania raz na 2-3 miesiadce ;)) ale zajefajnie jest etz troche odpoczać
no to tak jest.... wszyscy starsi tak mówią, od babć, przez rodziców, po znajomych. Sama tez cos o tym wiem, bo wolę jednak mimo wszystko sie edukować niż pracować - w wakacje pracowałam i mialam tego po dziurki w nosie
A ja i to, i to ...Sesja się zbliża i zaczynam się bać, a nie mogę się docierając po 18 do domu zmobilizować do nauki za grosz
Bo to tak jest, że jak ktoś ma więcej zajęć, to ma tez więcej czasu wolnego dla siebie. Potrafi zorganizowac czas. A nie to co ja ostatnio (a zawsze byłam dobra organizatorka i np w grupie nadal jestem)... Siedze, nic nie robię, tu coś dziubnę z nauki, tu pójde na jakis wykładzik, a reszta to byczenie się. Jak w liceum miałam zajęcia powiedzmy o 8 rano do jakiejś 15, potem potrafilam iśc na tańce, na basen, spotkac się z kims, pouczyc, mieć trochę czasu na relaks i jeszcze pewnie mi zostawało trochę
Life is brutal, trza coś zmienić (jestem na dobrej drodze)
xixatushka69, zdałam! I to na 4! Ciesze się, że mam to z głowy, ale 4 to sie nie spodziewałam :) <jupi>
Teraz zmagania z nauka na jutrzejsze zaliczenie...
Ja w liceum przytyłam... 20kg... Więc nie tęsknię bynajmniej pod tym względem. Pod względem nauki też nie, bo własnie przytylam przez stresy z nią związane. Za to za znajomymi tak, choc mieszkam z jedną koleżanką z klasy z LO, poza tym jak wracam do Opola, to widuję się z nimi. Ale to juz nie to samo.
A grupe na studiach mam jakąś taką... hm.. no fajni sa, ale za mało zorganizowani, by się np spotykać po zajęciach... dziwnie jakoś...
qwerq, JA TEŻ ZDAŁAM, CELUJĄCO!!!!!!! JUHUUUUUU!!!! ALE ZUCHY JESTEŚMY :!: GRATULUJĘ Z CAŁEGO SERDUCHA 8)
No, ja wiem, że będę tęskniła. gdy ukończę studia...za wcześniejszym etapem to raczej nie, bo też tyłam w tym czasie...boże, pamiętam to do dziś...codziennie po kilka pączków, słodycze, bombowe obiadki mamusi...no i d... rośnie :lol: na szczęście na 2 roku studiów się opamiętałam, no i mam minus 22 kilo :lol:
A dziś jadłam wątróbkę wołową, podobno zawiera najwięcej żelaza...bo mi go "ostatnio" brakuje :lol: no i morele suszone kupiłam :lol:
a teraz do tematu: ale nawiązuję do tych szkolnych lat: słuchajcie, jeśli któraś (oprócz mnie i qwerq - jakoś podobne jesteśmy)była grubiutka jako nastolatka, jak się czułyście w szkole??? Bo w podstawówce to nie byłam gruba, raczej taka krzepka, potem się zaczęło dojrzewanie itepe no i zaczęłam żreć i tyć...posypały się głupie docinki...ale na brak zainteresowania nie narzekałam :roll: potem jednak, w wieku ok.16 lat byłam już grubaśna, zaczęło mi to przeszkadzać, zaczęłam się odchudzać w głupi sposób, no i rezultatów brak, załamanie, kolejne obżarstwo i tak w kółko...miałam wtedy wyrzuty sumienia, czułam się źle w swojej skórze...zamknęłam się w sobie, nie wychodziłam z domu, a jadłam, jadłam...w końcu mama zaczęła mi robić uwagi...a ja wciskałam w siebie kolejne (dotychczas moje ulubione)tłuste ciasteczka... :evil: nie wiem, kiedy powiedziałam sobie stop, zmieniłam sposób myślenia...ale wiem, że byłam gruba i nieszczęśliwa...a teraz...świetnie się czuję, gdy przymierzam ubrania z tamtego okresu i na mnie dyndają...zwłaszcza sukienki, które zakładałam na jakieś ważne okazje 8)
krótko: SYNDROM ZAKOMPLEKSIONEJ NASTOLATKI
ja byłam gruba zawsze...tzn, od podstawówki...jak byłam mniejsza to byłam szczupła, później zaczęłam jeść słodycze (powód - ojciec, który przywoził mi mnóstwo słodyczy, przyjeżdżał raz na 2-3 miesiące, a ja mała głupia dawałam się zwodzić full słodyczami...:( ) wszyscy się ze mnie śmiali itd... nawet nauczycielki mi dogryzały...w gimnazjum wszyscy mnie wyzywali... byłam strasznie zamknięta w sobie...teraz zresztą też jestem mimo schudnięcia, ale już się powoli otwieram...i chyba nawet nie tyle z powodu schudnięcia, co po prostu chyba dojrzałam do tego, że nie ma co się przejmować kompleksami, bo życie jest za krótkie, żeby się tym przejmować :)
u mnie było tak: zawsze chudzielec, drobne kosteczki, aczkolwiek zawsze wysoka. Mialam nawet przezwisko w podstawówce "antylopa". ZAWSZe byłam po prostu coś między chuda a szczupłą. W gimnazjum już szczupła, a a w liceum przytyłam przes stresy, bo to na stres reagowałam jedzeniem. Znajomych mi nie ubyło jak byłam gruba - z tego sie cieszę. W sumie nie miałam kompleksow na tyle, by np nie wychodzić z domu, ale byłam mniej aktywan fizycznie. Bo zawsze to wysportowana byłam. No i tak to sie ciągnęło, aż wreszcie schudłam. W sumie jakieś 4 lata takiej trochę grubszej Ani byly, a z rok takiej więcej niż grubszej, takiej, że sie źle z tym czula. Dobrze, że stosunkowo krótko. Ale i tak zaszkodziło mi to, bo teraz jak schudlam to mam np problem z wisząca skóra...
Jako dziecko byłam drobna i chuda, w 10-te urodziny ważyłam 26 kg pamiętam, choć nie głodziłam się specjalnie. Za słodyczami też nie przepadałam. Niemieckie czekolady leżały tygodniami albo i miesiącami w barku:D W okresie dojrzewania odbiło mi na słodycze, ale dalej byłam chuda do 14-15 roku życia gdzieś.
W liceum przybrałam owszem, ale to naturalne w tym wieku no i w końcu wyglądałam normalnie. Zaczęłam też uprawiać sport (a wcześniej byłam klasową łamagą). Wiecie, jednak dobrze mieć takie bardzo mieszczański dom, gdzie nikomu nie przychodzi do głowy wyjść z domu bez śniadania a wróciwszy nie zdarza się nie zjeść obiadu. Fakt, że musiałam mieć całkiem niezłą przemianę materii, bo ciągle jadłam sporo słodyczy.
Tycie zaczęło się po wyjeździe na studia. Codziennie czekolady pochłaniane z moją współlokatorką, jej przywożone co tydzień z domu ciasta, dieta ogólnie bogata w węglowodany (ryż, ziemniaki, chleb i mąka to najtańsze produkty spożywcze) i tabletki antykoncepcyjne wzbogaciły mnie o jakieś 4 kg. Wakacyjny wyjazd do pracy do Irlandii i tamtejsze jedzenie o następne 4. W sumie 8 kg w ciągu 8-mcy.
Pozbyłam się 4 po powrocie, w następne wakacje znowu wyjazd, zachodnie żarcie, znowu 2 a plus. I tak z 58 zaczęłam w sierpniu chudnąć. Udało mi się dojść do 50, ale po świętach pewnie jest już z 52. W ogóle cała jesień to odchudzanie się i mniej więcej comiesięczne napady 3-4 dniowego obżarstwa aż do mdłości i bólu brzucha. Jo-jo i likwidowanie skutków jo-jo. Ohyda.
Pozbędę się jeszcze tych 2-3 kg i mam nadzieję, że tym razem uda mi się rozsądnie wyjść z diety i nie rzucić się na jedzenie przy pierwszej lepszej imprezie czy wizycie w domu.
O matko, ale napisałam, mam nadzieję, że nie zaziewałyście się na śmierć czytając :roll:
ja tez tak miałam (mam) \
jako dziecko chudzina(wypominam mamie że tak mnie namawiała do jedzenia ze mi zostało), potem w podstawówce pod koniec przytyłam w liceum schudłam - więcej ruchu mniej słodyczy, a potem stres przed maturą i studenckie żarcie i prawie10 kg nadwagi- a najgorsze że Aga(moje współlokatorka) znowu nawiozła mnóstwo słodkości ona to może jeśc tego ile chce i tak jest chuda
będziemy sie trzyma i damy radę
do czwartj klasy podstawowki ylam szcypiorkiem. tycie zaczelo sie od poczatku okresu dojrzewania: po pierwsze lubie slodkie i pajdy chleba z maslem, smazone ziemniaczki itd. nie zmienilam nawykow jadlam dalej tak samo ale niestetyhormony zrobily swoje, poznie okazalo sie ze mam padaczke wiec zero wfu (zreszta ja wf to cala podstawowke przesoedzialam bo mialam od dziecka astme), zero biegania, roweru, dyskoteki. rodzice otworzyli ochronny parasol. po osmej klasie w wakacje srasznie schudlam bo nie robilam nic innego jak plywanie tanczenie chodzenie po gorach. wtedy juz padaczka ustepowala. zaczelam normalnie :roll: zyc. zawsze mialam tendencje do tycia, ma klasyczna figure gruszke, talie osy a uda slonia. zero proporcji. a kompleksy pozostana, gdzies we mnie zawsze edzie sidziec ta 13 ltnia dziewczynka, ktorej nie widac zza dlugich wlosow i wilkiego swetra. szkoda tylko ze nie machnelam na to wszystko wczesniej. teraz juz sie tak nie przejmuje. :D
a tak z innej beczki: co jesc najlepiej na ostatni posilek zeby wieczor nie chcialo sie jesc? mam z tym ostatnio okropny problem.
syci mięso i produkty zbożowe, więc może coś z tego? Do tego i mięso i zbożowe dobrze wchłaniają się w czasie snu.
a nabial nie? bo wiesz ja wieczor to glownie nabial jem...