Usiaczku- mój rekord to chyba 100km, nie jestem do końca pewna - ale to po wielodniowym treningu, jeszcze z ojcem jak jeździłam .

Co do menu- jak mu powiedziałam, że jak chce to może jeść co ja (czyli np. gotowane warzywa- cukinia rulessss ;p, rozwodnone mleko- tu hard core- ale oszczędność kalorii przede wszystkim ), to się bidulka załamała , więc może zrobimy tak:
Zero słodyczy (to dla nas obojga)- no może od czasu do czasu
Zero jedzenia po 20
Duże śniadanko, takie jak zwykle drugie i średnia obiado-kolacja.
Dużo ćwiczeń!