-
Dobra zaczynam - 60 kg do zrzucenia...
Postanowiłem, że muszę.
Uwierzyłem, że nie jest to dla mnie przykry obowiązek, ale szansa na normalne życie. Mam pozytywną motywację.
Czego mi brak? Wsparcia. Muszę mieć ludzi, którzy pozwolą mi uwierzyć, że mam dość siły kiedy przyjdzie (a przyjdzie na pewno) kryzys.
Historia jest banalna.
Zawsze byłem przy kości. Zawsze jako dziecko słyszałem od znajomych mamy i lekarz - taka to przemiana materii - z czasem się chłopak wyciągnie. Nie wyciągnąłem się, no może trochę wszerz. Byłem już na wszystkich możliwych dietach serwowanych mi przez mamę i potem przez siebie samego. Zawsze kończyło się podobnie parę kilo mniej a potem jojo Postanowiłem siebie pokochać takiego jaki jestem. W końcu otyli może żyj ą i krócej ale i dowcipniej czyż nie? Byłem duszą towarzystwa itp.
Mam stresującą pracę w szkole. Kłopoty i nerwowość przypłacam obżarstwem - lodówka to moja kapliczka gdzie znajdowałem ukojenie.
Niestety tradycyjnie zaczęły się kłopoty ze zdrowiem, wysiadały stawy, nadciśnienie rosło i rosło (biłem nawet rekordy ), odezwała się trzustka i pojawiły kamienie żółciowe i dopadło mnie kilka innych choróbsk mniej i bardziej dokuczliwych.
Stan obecny to:
134 kg, 169 cm wzrostu, 33 lata.
Od niemal tygodnia próbuję coś z tym zrobić. I jestem zdeterminowany.
Podstawowa zasada mojej diety to sentencja z Kabaretu Otto: "Chcesz zeszczupleć? Nie żryj tyle!!!"
A więc:
- to co jadłem do tej pory (ilości) podzieliłem przez trzy. Jem jedną trzecią.
- nie jem słodyczy, mocno ograniczam tłuszcze.
- piję dużo wody, herbaty (niesłodzonej), i mleka (nałóg)
- nie jem po godzinie 19.00 (próbowałem po 18.00 ale ze względu na to, że jestem "nocnym markiem", chodzę spać dobrze po północy męczyłem się strasznie.
- próbuję więcej się ruszać, niestety ze względu na stawy mam z tym kłopoty - przygarnąłem z ulicy bezdomnego psiaka, razem spacerujemy 2 x 30 minut dziennie.
- rozglądam się za jakąś kompleksową dietą, ale trochę obawiam się "cudownych wynalazków"
- liczę kalorie - nie przekraczam 1000 dziennie
- kupiłem sobie błonnik - miałem nieco kłopotów z przewodem pokarmowym, błonnik pomaga mi to przetrwać, no i zabija głód...
Skutek? 6 dni i jest mnie 2 kg mniej .
Dla mnie to chyba dobre tempo, choć jak sobie policzę ile czasu zajmie mi dojście do celu... Ale nic to. Kocham życie i chcę to zrobić.
I tylko moja córka martwi się, że będzie miała mniej tatusia do kochania...
Pozdrawiam wszystkich "ubywających" i szczupłych inaczej. Jeśli was też dopada chandra piszcie - razem nam się musi udać. Pamiętajcie klucz jest w naszych głowach!!!
-
Powodzenia
Trzymam kciuki.
Sam też zacząłem pracować nad swoim ciałem. Nie mam tak poważnego problemu jak Ty - ważę 94kg przy zwroście 183cm - jednak to i tak ponad 10kg nadwagi. Już czuję się dużo mniej sprawny niż kilka lat temu.
Zatem wprowadzam racjonalne żywienie i więcej ruchu na codzień. Będę informował o swoich postępach. Mam nadzieję, że będziemy się wzajemnie motywować.
Powodzenia.
-
Cześć. No musze przyznac ze masz sporo roboty. ponad 130 kg przy takim wzroscie nie wyglada pewnie nadzwyczajnie. Musisz zdac sobie sprawe z tego ze 2-3 lata walki to minimum jezeli chcesz zejsc do 80 kg. No i pora o ktorej zaczynasz (zima) ciezka. Chociaz moze to i lepiej. Pierwsze 15 kg pewnie zleci dosyc szybko a gdy waga bedzie schodzic oporniej akurat zrobi sie cieplej.
I podstawa, czyli ruch, to jest nie mniej wazne niz sama dieta. Napisales ze masz klopoty ze stawami. Moze poradz sie lekarza jakie sporty mozesz uprawiac, co jestes w stanie robic. Moze chociaz stacjonarny rower, basen. Inaczej skóra Ci obwisnie tak ze gorzej bedzie to wygladac niz obecnie.
Zycze powodzenia.
-
Hej bufik!
Na samym wstępie chciałbym Ci życzyć powodzenia. Ja też schodzę z trzech cyfr do dwóch, chociaż u mnie az tak źle nie było (178cm/101kg przy dosyć mocnej budowie ciała).
Jeżeli mogę cokolwiek poradzić ... to absolutnie popieram to, co napisał ugi3! Ruch to absolutna podstawa. Przy Twoim poziomie nadwagi i (domyślam się) niskiej aktywności już te spacery to super sprawa, godzina spacerów dziennie to kilkaset kalorii spalonych, a jak przyjemnie Warto by było jednak żebyś pomyślał i nad innymi formami aktywności. Są sposoby na ćwiczenia nawet przy problemach ze stawami, zresztą (znowu strzelam) te problemy są w sporej mierze pochodną sporej nadwagi.
Jeśli chodzi o Twoją dietę - wydaje mi się, że mógłbyś zwiększyc ilość kalorii. Szokowe zmniejszenie do 1000 wprawdzie spowoduje szybka utratę wagi, tyle że ... nie tłuszczu Sam pisałeś o efekcie jojo, on jest prostą pochodną niedożywienia organizmu. Polecam Ci bardzo [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników] na ten temat. Jako że planujesz stracić naprawdę dużo kilogramów warto wcześniej troszkę poczytać na ten temat
Powodzenia raz jeszcze!
Michał
-
Wielki dzięki dobrze wiedzieć, że są ludzie, którzy trzymają kciuki.
Naprawdę nie zależy mi na tym, żeby schudnąć szybko. Zdaję sobie sprawę, z tego, że przede mną długi proces. Sporo czytałem, jestem pod stałą kontrolą lekarza internisty i kardiologa, więc naprawdę nie robię tego ot tak sobie dla kaprysu. Celowo nie piszę, że przede mną "długa walka" - bo nie chcę tak do tego podchodzić.
Odchudzanie to ma być normalne życie zakończone sukcesem i zmianą sposobu odżywiania. Nie może więc być katorgą i karą.
Kiedy minął już pierwszy głód związany z ograniczeniem ilości spożywanych pokarmów (chodziłem trzy dni wściekły na wszystko co się rusza) teraz jest już dużo lepiej. Skrupulatnie liczę kalorie, planuję posiłki, nawet robię zakupy (bo moja żona, która zmonopolizowała zakupy już dawno temu nieco oporuje na moją akcję odchudzania).
I wiecie co? Dobrze mi z tym. Cholera nie pomyślałem, że kiedyś to powiem, ale lubię się odchudzać. Naprawdę mam pozytywne nastawienie i wierzę w to, że za rok o tej porze wejdę na wagę i zobaczę dwie zamiast trzech cyfr . A za dwa lata?
Co do ruchu - mam nieco ograniczone możliwości z racji miejsca zamieszkania. Bardzo chętnie chodziłbym na basen, ale... do najbliższego mam ponad 50 kilometrów, a niestety nie jestem zmotoryzowany (może na szczęście). Kiedy miną mrozy odkurzę i naoliwię swój rower i będę jeździł. Teraz mam możliwość korzystania z siłowni (w szkole gdzie pracuję) więc od soboty będę korzystał (nawet dyrektor pozwolił mi sobie klucz dorobić ) wykonując oczywiście te ćwiczenia, które bezpiecznie mogę wykonywać. Moja praca polega w dużej mierze na bieganiu po mieście (odwiedzam uczniów w domach) więc dziennie robię zawsze pieszo kilka kilometrów, mam nadzieję, że jak zbiorę to do kupy to dam radę, bo są dni, kiedy jestem nieco osłabiony (najczęściej kiedy praca uniemożliwi mi skutecznie jedzenie drugiego śniadania.
wiecie, co? Naprawdę wierzę w to, że klucz leży w głowie. Kiedy traktuje się dietetyczne posiłki jak przyjemność i przekona się człowieka, że dietetycznie nie znaczy niesmacznie to musi się udać.
I jeszcze jedno co jest dla mnie szczególnie ważne. Nie chcę się odchudzać dla odchudzania. Dzięki temu co teraz robię chcę zmienić swój styl jedzenia na stałe, dlatego też odległe terminy do osiągnięcia celu nie robią na mnie większego wrażenia . I mam nadzieję, że zrobię to z głową do samego końca.
Aha aph - wielkie dzięki za artykuł - faktycznie niezły materiał, choć o większości rzeczy już wiedziałem pozwolił mi jeszcze nieco zmodyfikować dietę.
Wielkie dzięki że jesteście.
-
bufik,
No bo właśnie rozsądne odchudzanie się jest fajne Ja przerabiałem różne dziwne diety, 1000kcal, kapuściana, cuda wianki ... umęczyłem się strasznie, a to co straciłem odbijało potem podwójnie. W końcu stwierdziłem, że nie będę się bawił w wymęczone diety, zabrałem się za siebie kompleksowo - siłownia, biegi, zupełnie inne odżywianie, prawie całkowicie odpuściłem alkohol, który wcześniej piłem w dużych ilościach.
Mam teraz ogromną przyjemność z obserwowania jak mi spada mięsień piwny, jak inne, pożądane mięśnie nabierają dawnych kształtów, no i wcale nie cierpię z powodu diety - bo jem dosyć dużo i często, za to rozsądnie ...
Bardzo w ogóle fajnie podchodzisz do samej diety i czasu uzyskiwania jej wyników - wróży szansę powodzenia
Pozdrawiam!
Michał
-
bufik
Skrobnij co tam u Ciebie.
-
Bufik gratuluję bardzo zdrowego podejścia Dieta rzeczywiście może być przyjemna, zawsze wtedy bardziej się zwraca uwagę na to,co się je, posiłki są celebrowane - nie jest to zwykłe wrzucanie czegoś do żołądka. Przynajmniej w moim wypadku
Ale podwyższyłabym na Twoim miejscu limit kcal do 1200-1500. Będziesz przy tym chudnąć, a jednocześnie:
a)zjesz więcej zdrowych rzeczy (dodatkowe kalorie przeznaczać na jakieś zdrowe bonusy)
b)nie ryzykujesz takiego jojo, napadów głodu, anemii
c)możesz sobie pozwolić czasem na coś ekstra
d)jak waga przestanie spadać, będziesz mógł "obciąć" do 1000 Bo zejście poniżej 1000 jest absolutnie karalne
Także trzymaj się, przecież nie takie rzeczy już robiłeś
-
Jestem jestem, tylko trudności z dostępem do netu miałem
A więc (wiem wiem nie zaczyna się tak zdania ;-P) Święta to trudny czas dla odchudzających się. Cholernie trudny, zwłaszcza kiedy jedzie się na leśniczówkę do teściów. Teściowa prawie zabijała mnie wzrokiem kiedy starałem się konsekwentnie ograniczać niesamowitości, które wyjeżdżały na stół. Przyznaję, że poległem kilka razy - raczej ilościowo niż jakościowo, skutek był taki, ze waga drgnęła nieznacznie w górę i wrócił mi jeden kilogram. Zaraz po świętach wróciłem do moich ulubionych skrupulatnie policzonych kalorii i dziś odpracowałem już to co Mikołaj przyniósł mi pod choinkę, a dzi,ś waga pokazała po raz pierwszy od długiego okresu czasu poniżej 130 kg Co mnie zaskoczyło okazało się, że straciłem ładnych kilka cm w pasie - spodnie od garnituru nieco przyciasnawe do tej pory zjechały ze mnie ślicznie wczoraj
Więc nadal się nie poddaję. Z tym, że jak pisałem wcześniej wcale nie walczę. Odchudzam się z przyjemnością. I tak ma być!!!
Pamiętajcie - klucz jest w naszych głowach
Pozdrawiam wszystkich stopniowo zanikających
-
Super. Cieszę się, że wciąż jesteś z nami. Prawdę mówiąc troszkę się martwiłem, że Ci się nie udało. Strasznie się ucieszyłem czytając Twoją notkę. Oby tak dalej.
Pozdrawiam.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki