Witam,

Mam dzisiaj bardzo trudny dzień: zmęczenie, zniechęcenie i brak ochoty na dalszy wysiłek. A jednocześnie świadomość, że takie stany to normalka, jak nie miną w 2-3 dni to dopiero będzie się czym martwić, a generalnie trzeba to wytrzymać. Skoro się zdecydowałem, trzeba być konsekwentnym gościem. Okej, do pracy!

Kaloryczność posiłków:
rano (07,00): kawa z cukrem 10g - 40kcal
śniadanie (10,00): musli z mlekiem 0,5% (100g) i migdałami (3 szt.) - 322,40kcal
przegryzka (12,00): sałatka jarzynowa niskokaloryczna 500g - 165kcal
deser (14,00): galaretka owocowa 150g ze śmietanką 20g i cukrem waniliowym - 183,30kcal
obiad (16,00): ryba gotowana z marchewką i groszkiem (marchew 340g, grosek konserwowy 120g, mintaj 90g, masło śmietankowe 10g, przecier pomidorowy 30g, makaron razowy 5 g, mąka do zagęszczenia 5g, sól i papryka do smaku) - 409,20kcal
kolacja (18,00): szynka drobiowa z koperkiem 60g, chrzan z buraczkami 40g - 112,00kcal
razem: 1.231,90kcal

Nawodnienie, suplementacja: jak zawsze, nic nowego.

Kupiłem lutową "Super Linię", sporo fajnych przepisów (jeden jutro wykorzystam), a na stronach 26-27 znakomity artykuł "Jak zgubić ostatnie kilogramy" - czyli solidna porcja fizjologii żywienia.

Muszę się obfotografować w obecnym stanie 96 kg (a może już trochę mniej) w celach dowodowych.

spadam

Maks