Wiam,

Chwilka przerwy między liczeniem VAT-u (dzisiaj termin) dla jednejgo głupiego zleceniodawcy a sprzątaniem burdelu w przelewach do ZUS-u u drugiego głupiego zleceniodawcy.

Wczorajszy wieczór był bardzo ciężki, prawie wlazłem do lodówki, hehehehe. Wszyscy buddowie wszystkich czasów i kierunków uchronili mnie przed kupnem śledzi dla rodziny - bo gdybym miał w lodówce takie pyszne, w oleju i z marynowaną cebulką to bym pękł.

Przeżyłem, nie poddałem się, dzisiaj już po przełomie - fajne samopoczucie, dużo zapału i ... wróciłem do porannych ćwiczeń.

Pokłony są formalną buddyjską medytacją, ale są także wysiłkiem fizycznym, i to dużym. Nie robię tego dla odchudzania, ale nie da się ukryć - przy okazji schudnę. Właśnie do nich wróciłem po skończeniu przeziębienia...

Wracam do pracy.

Wdrażam kolejne etapy zmiany wszystkiego co się tylko da - i do wieczora.

Maks