Strona 1 z 2 1 2 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 1 do 10 z 17

Wątek: Sport dla baaaaardzo dużego faceta ?

  1. #1
    kubaxxxl Guest

    Domyślnie Sport dla baaaaardzo dużego faceta ?

    Hej !

    Z takim problemem przychodzę...waże masakrycznie dużo...prawie 170 kg. Postanowiłem trochę powalczyć z tym zbędnym balastem i zaangażować w to jakiś sport. Mam 193 cm wzrostu...i szukam jakiejś odpowiedniej dla mnie dyscypliny...wiadomo, taka waga to masakryczne obciążenia kości i stawów już podczas normalnego fukcjonowania a co dopiero podczas ruchu więc koszykówka odpada. Basen byłby najlepszy ale przez najbliższe 40 kg to wykluczone ze względów estetycznych :/ Roweru, którego rama wytrzyma taki ciężar też raczej nie znajdę...

    Macie jakieś pomysły ??

    Dzięki z góry za pomoc...

  2. #2
    Mousie jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    18-06-2008
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    3

    Domyślnie

    Na początek dieta. Sprawdź swoje aktualne zapotrzebowanie kaloryczne i odetnij od tego 300-500 kcal. Z sportu na początek polecałabym Ci energiczne spacery, min. 30 min. dziennie. Idziesz tak, żeby czuć przyspieszony oddech. Po jakichś dwóch tygodniach spróbuj wprowadzić marszobiegi, czyli krótkie odcinki pokujesz biegnąc, a resztę energicznym marszem. Sugerowałabym wprowadzić taką aktywność fizyczną codziennie, ponieważ przy Twojej wadze, nie ma co ukrywać, będzie trzeba się porządnie napocić, żeby osiągnąć jakieś efekty. Pamiętaj, że przy odchudzaniu nie zadziała ani sama dieta ani same ćwiczenia. Obydwie te rzeczy muszą iść w parze. Spróbuj też poćwiczyć trochę w domu, np. niektóre ćwiczenia z 6 Weidera na brzuch, przysiady, pompki. Ćwiczenia siłowe nie pomogą Ci raczej schudnąć, ale będą dobrym uzupełnieniem aerobów i pozwolą na bieżąco zadbać o stan skóry, która nie będzie się robiła zwiotczała podczas tracenia kilogramów. Później możesz zacząć chodzić na siłownię.

  3. #3
    kubaxxxl Guest

    Domyślnie

    Hmmm... Ja bym względy estetyczne olała.
    No ja też wiem, że powinienem...ale teoria to jedno a praktyka i poczucie wstydu drugie

    Na początek dieta. Sprawdź swoje aktualne zapotrzebowanie kaloryczne i odetnij od tego 300-500 kcal.
    Tak też zrobiłem i wyszło mi w granicach 3500 kcal...wątpie żebym chudł jedząc tyle

    Pamiętaj, że przy odchudzaniu nie zadziała ani sama dieta ani same ćwiczenia. Obydwie te rzeczy muszą iść w parze.
    No to się rozumie samo przez się

    przysiady, pompki
    Pompki nie zrobię ani jednej...przysiady odpadają, po kilku bolą mnie kolana.


    A poza tym dzięki za wskazówki. Naprawdę cenne

  4. #4
    Mousie jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    18-06-2008
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    3

    Domyślnie

    Tak też zrobiłem i wyszło mi w granicach 3500 kcal...wątpie żebym chudł jedząc tyle
    A żebyś się nie zdziwił. Prawda jest taka, że nie tyleż chodzi o drastyczne obcinanie kalorii, ale o jakość jedzenia. Jeżeli po obcięciu 500kcal zostało Ci 3500 kcal niech tak zostanie. Wprowadź tylko stałe zmiany i trzymaj się ich.
    1. Zero białych przetworów mącznych, więc odpada białe pieczywo, makaron i ryż. Wszystkie te produkty zastąp ich pełnoziarnistymi odpowiednikami.
    2. Ze słodyczy dopuszczalne kilka kostek gorzkiej czekolady i to wszystko.
    3. Wprowadź do diety więcej warzyw. Uważaj na owoce, bo mimo iż są zdrowe, zawierają sporo cukru, a to średnio sprzyja odchudzaniu.
    4. Zrezygnuj albo porządnie ogranicz picie alkoholu. Jeśli chcesz się napić wybieraj raczej wino niż piwo czy kolorowe drinki.
    5. Jedz niskotłuszczowe produkty białkowe w dużych ilościach, zwłaszcza im bliżej wieczora. Trzymaj się zasady, że na śniadanie można zjeść więcej węglowodanów, a im bliżej końca dnia tym więcej białka.
    6. Zrezygnuj z czerwonego mięsa, zastąp je najlepiej rybami albo ewentualnie drobiem.
    7. Notuj wszystkie swoje posiłku. Na dieta.pl jest dziennik kalorii, prowadź go systematycznie.
    8. Pij dużo wody, co pomaga w walce z nieprzyjemnym uczuciem głodu.
    9. Staraj się jeść 5-6 niewielkich posiłków, tak żeby odstępy między nimi wynosiły z 3-3.5 godz.

    Co do ćwiczeń, piszesz że bolą Cię kolana. Czy byłeś w związku z tym u lekarza? Myślę, że od tego należy zacząć.

  5. #5
    lilui jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    04-12-2007
    Posty
    6

    Domyślnie

    to, że nie tylko kalorie nie są ważne nie znaczy, że sie nie liczą owszem warto wybierać produkty o niskim indeksie glikemicznym ale to nie znaczy, ze nie trzeba analizować ilości kalorii
    wracając jeszcze do wielkości 3500 kcal,nie możesz gwałtownie obniżyć ich podaży np. do 2000, jeśli jadłeś dotąd 4000. jest to prosta droga do zwolnienia tempa metabolizmu. ilość kalorii trzeba STOPNIOWO obniżać w miarę jak będziesz chudł

    co do ruchu spacery na początek to super pomysł,a może byś zastanowił się nad Nordic Walking ?

    pozdrawiam i trzymam kciuki za sukcesy
    [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]

  6. #6
    kubaxxxl Guest

    Domyślnie

    1. Zero białych przetworów mącznych, więc odpada białe pieczywo, makaron i ryż. Wszystkie te produkty zastąp ich pełnoziarnistymi odpowiednikami.
    Ryż koniecznie trzeba odstawić ? Tak jak pal licho białe pieczywo i makarony tak ryż bardzo lubię...a ten ciemny ryż można jeść ?

    2. Ze słodyczy dopuszczalne kilka kostek gorzkiej czekolady i to wszystko.
    Zauważyłem, że mało kalorii mają milky waya i big milky algidy. Te też mam definitywnie odstawić ?

    4. Zrezygnuj albo porządnie ogranicz picie alkoholu. Jeśli chcesz się napić wybieraj raczej wino niż piwo czy kolorowe drinki.
    Nie piję w ogóle więc to nie problem

    5. Jedz niskotłuszczowe produkty białkowe w dużych ilościach, zwłaszcza im bliżej wieczora. Trzymaj się zasady, że na śniadanie można zjeść więcej węglowodanów, a im bliżej końca dnia tym więcej białka.
    Poprosiłbym bardzo o przykłady takich produktów...

    Wszystkie inne punkty są ok, ale ten to jest okropna bzdura - człowiek wpędza się w kołowrót liczenia i stąd są frustracje.
    Niby tak bo ja sam jak się odchudzałem wpadłem w te frustracyjne koło cyferkowe. Ale każdy medal ma dwie strony. Dopóki liczyłem regularnie kalorie chudłem. Kiedy przestałem je liczyć mimo prób samokontroli zacząłem tyć.

    Dieta Montignaca
    Na pewno pogoogluję w tym temacie

    Przepraszam, że to powiem: nikt normalny ( z normalnym metabolizmem i/lub podejściem do jedzenia) nie liczy kalorii, nie wie w czym siedzą węglowodany i białka, ma mgliste pojęcie na temat tłuszczy.
    Tak. Racja. Ale czy gdybyśmy byli normalni i mieli normalne metabolizmy to siedzielibyśmy na tym forum ? Do normalności też się nie da dojść tak od razu. Potrzebne są etapy przejściowe - takie jak na przykład liczenie kalorii

    Jak wypracować sobie taki system, żeby nie myśleć o jedzeniu, jeść zdrowo i do tego chudnąć? Na pewno nie poprzez wklepywanie kalorii w dzienniczek.
    Na pewno nie. I nikt nie neguje tego co piszesz...a już na pewno nie ja Zgadzam się. Ale na sam początek chyba trzeba...

    Przepraszam za ten długi wykład, jakoś mnie ubodło to kaloryzowanie
    Nie ma za co przepraszać...wszystkie rady bardzo cenne

    Dziękuję Wam za pomoc i zapraszam do dalszej dyskusji

  7. #7
    Mousie jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    18-06-2008
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    3

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez peszymistin
    Wszystkie inne punkty są ok, ale ten to jest okropna bzdura - człowiek wpędza się w kołowrót liczenia i stąd są frustracje.
    G**** prawda. Człowiek na diecie musi uważać na to co zjada i innej rady nie ma. A dość powszechnym zjawiskiem jest podjadanie i nie zauważanie dodatkowych kalorii, jakie się dostarcza między posiłkami. Zazwyczaj wydaje się nam, że jemy mniej niż jest w rzeczywistości. Kiedyś byłam święcie przekonana, że jem bardzo mało i na pewno nie więcej niż 1500 kcal, ale po podliczeniu okazało się, że było 2000. Frustracje rodzą się raczej wtedy, gdy nie trzymamy się naszych planów i wtedy czarno na białym widać, że znowu ulegliśmy jakimś pokusom. Jednak właśnie dzięki temu, że to zobaczymy jest duża szansa na większą mobilizację i wytrwałość.

    Cytat Zamieszczone przez peszymistin
    Poza tym, kaloryczność posiłków jest tylko częścią prawdy. Jest też cos takiego jak indeks glikemiczny. Jest fajna dieta na nim oparta - dosyć restrykcyjna, ale jednocześnie pozbawiona przymusu liczenia czegokolwiek. No i nie niskowęglowodanowa, a to się chwali. Dieta Montignaca.
    Fajne forum jest na stronie dietamm.com
    Jasne, ale poniekąd pisałam w podpunktach dotyczących zmiany nawyków żywieniowych na zdrowe. To uwzględnia właśnie indeks glikemiczny. Każdy wybiera taką dietę, jaka mu odpowiada. Liczenie kalorii naprawdę się przydaje, bo wtedy mamy jasny obraz tego, co tak naprawdę zjadamy, ile spalamy, jakie jest nasze zapotrzebowanie, itd. Zwłaszcza gdy mówimy o osobach, które muszą zrzucić dużą liczbę kilogramów. Na indeksie można opierać się potem, by utrzymać efekt i nie doprowadzić ponownie do nadwagi. Zresztą wielu dietetyków poleca prowadzenia dzienników kalorii, więc chyba jednak coś jest na rzeczy.

    Tam wszystko się zgadza jak w punktach u Mousie, pomijając nr 7 i 9.
    Można się najeść do syta, ale ograniczenia w dozwolonych produktach (ich łączeniu) są spore. Jednak: dla kogoś, kto musi dużo zrzucić, nie chce prowadzić kalorycznej buchalterii, a jednocześnie mając spory reżim - chce czuć się na diecie - MOntignac wymyślił coś naprawdę super.

    Na forum dietamm możesz w specjalnym wątku wpisać swój jadłospis i admini Cię porządnie nakrzyczą jak coś nie będzie "mm" albo jak za mało zjesz.
    Ja tej diety nie zmogłam, bo za dużo ćwiczę, ale próbowałam - w kilka dni poszło 1,5 kg. I to naprawdę bezboleśnie.
    Problem z takim lekkim fanatyzmem - oni tam mają świra na punkcie odtłuszczonego nabiału i "prawdziwego chleba". I kilka innych. Najlepiej chyba kupić książkę i samemu sie w nią wczytać [/quote]

  8. #8
    Mousie jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    18-06-2008
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    3

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez peszymistin
    Na obronę swojej teorii mam tylko jedno: też liczby.
    Te w podpisie. I jest tak: opychasz się: tyjesz, jesz jak człowiek, jest ok.
    Święta prawda, ale czy uważasz, że kolega zakładający ten wątek nie ma problemów z opanowaniem napadów głodu? Przecież stąd w głównej mierze bierze się nadwaga, że ludzie jedzą z łakomstwa, a nie dlatego, że rzeczywiście są głodni. Tutaj mowa jest o sporej nadwadze, więc rada "jedz jak człowiek" nie za bardzo się sprawdzi, bo to dopiero może wywołać frustracje. Nie wspominając już o tym, że w dzisiejszych czasach trzeba się praktycznie na nowo nauczyć dawno zapomnianej właściwości jaką jest spożywanie posiłków w celu zaspokojenia głodu i dostarczenia energii, a nie dla przyjemności smakowych.

    Cytat Zamieszczone przez peszymistin
    U mnie liczenie kalorii powodowało zahamowanie chudnięcia: zakładałam sobie, że będzie 1600, jadłam kilkadziesiąt więcej, i blokada. Frustracje i wyrzuty sumienia.
    Tak, ale zauważ, że to jest Twój problem natury psychicznej, który naprawdę nie każdy musi podzielać. Normalnie człowiek zdaje sobie sprawę, że przekroczenie limitu o kilkadziesiąt kalorii to nie jest tragedia, bo grunt to trzymać się w obrębie wyznaczonej przez siebie granicy, a nie wyliczać kalorie z idealną precyzją. Wystarczy mieć prawdziwe spojrzenie na to, co się danego dnia zjadło. To naprawdę pomaga, bo wtedy łatwiej się kontrolować i mobilizować do dalszych wysiłków.

    Cytat Zamieszczone przez peszymistin
    Przepraszam, że to powiem: nikt normalny ( z normalnym metabolizmem i/lub podejściem do jedzenia) nie liczy kalorii, nie wie w czym siedzą węglowodany i białka, ma mgliste pojęcie na temat tłuszczy.
    Po pierwsze, tutaj jest mowa o osobie, która ma do zrzucenia sporo kilogramów. Po drugie, masz mętne pojęcie np. o ludziach aktywnie uprawiających sport, dla których dieta jest taką samą podstawą jak treningi. Jeżeli poprzez "normalność" rozumiesz ludzi, którzy po prostu się takimi kwestiami nie interesują i są ignorantami jeśli o nie chodzi, to ok. Jednak zapewniam Cię, że jest sporo ludzi, dla których ma duże znacznie to w jaki sposób i z czego przygotowują swoje posiłki. Ja ćwiczę dość intensywnie, więc dla mnie ma duże znaczenie np. dzienne spożycie białka. Powinno mieć to również znaczenia dla osób odchudzających się, bo skoro mają nadwagę to znaczy, że muszą zacząć się zastanawiać nad tym, co i w jakich ilościach ląduje na ich talerzach.

    Cytat Zamieszczone przez peszymistin
    Przerzucenie się z ciągłego myślenia "co by tu wtrącić" na "ile to się kcal wtrąciło" jest nadal natrętnym myśleniem o jedzeniu.
    Tylko i wyłączenie z Twojej perspektywy. Natrętne myślenie o jedzeniu zakrawa o zaburzenia żywienia, a pomiędzy np. anoreksją a racjonalnym planowaniem posiłków jest duża różnica.

    Cytat Zamieszczone przez peszymistin
    Jak wypracować sobie taki system, żeby nie myśleć o jedzeniu, jeść zdrowo i do tego chudnąć? Na pewno nie poprzez wklepywanie kalorii w dzienniczek. Zjedzone odfajkowane, koniec. NIe myśl o tym znowu, do licha.
    Sorry, ale nawet jak tego nie zapiszesz, to wcale nie oznacza, że przestaniesz myśleć o jedzeniu. Zwłaszcza na diecie jest to średnio możliwe. Jednak Twój problem polega na tym, że nie umiesz odróżnić normalnego, zdroworozsądkowego myślenia o jedzeniu od jakiegoś patologicznego, obarczonego wyrzutami sumienia, zastanawiania się nad pochłoniętymi ilościami.

    Cytat Zamieszczone przez peszymistin
    Każdy wie, że żeby schudnąć, trzeba mniej jeść, chudo, niesłodko. I ruszać się! Tylko my mamy świra na punkcie jedzenia i nie chcemy żeby było łatwo i logicznie.
    Kalorie są, owszem. I wystarczy to wiedzieć
    Wcale nie trzeba jeść mniej, trzeba jeść zdrowiej i mieć kontrolę nad tym, co się je. A w tym pomaga dziennik kalorii.

    Cytat Zamieszczone przez peszymistin
    Przepraszam za ten długi wykład, jakoś mnie ubodło to kaloryzowanie
    Nic dziwnego. Ubodło, bo masz z tym osobisty problem. Tobie się nie udało, więc uważasz, że to zła metoda i odradzasz innym.

  9. #9
    kubaxxxl Guest

    Domyślnie

    Po pierwsze...dziewczyny...Kochane...nie kłóćcie się

    Świat jest tak zbudowany, że ilu ludzi tyle zdań i dobrze, że jest takie miejsce gdzie można sobie popolemizować, grunt żeby się nie kłócić Oczywiście nie zarzucam Wam jakiejś walki na noże, tak z przymrużeniem oka mówię

    Naprawdę fajna dieta, tylko bez liczenia kalorii, ale jest dużo główkowania z tymi produktami.
    Przejrzałem na razie tak bardzo pobieżnie i to chyba nie jest dieta dla mnie. Nie mam tyle czasu na dobę, żeby poświęcić go tak dużo na zakup i przygotowywanie posiłków. Bo niestety ale zanim cokolwiek ugotujesz to musisz pomyśleć co masz ugotować

    Milky waye bym odstawiła, ćwicz silną wolę. Jeden dwa cukierki od czasu do czasu. Ale: apetyt rośnie w miarę jedzenia.
    Ale ja nie mówię codziennie...1-2 w tygodniu max i to po jednej sztuce

    Do normalności trzeba po prostu przejść.
    Racja...przejść...powoli...małymi krokami. Nie skakać

    Kiedyś byłam święcie przekonana, że jem bardzo mało i na pewno nie więcej niż 1500 kcal, ale po podliczeniu okazało się, że było 2000.
    Miałem dokładnie to samo w momencie kiedy przestałem liczyć kalorie

    Nie wspominając już o tym, że w dzisiejszych czasach trzeba się praktycznie na nowo nauczyć dawno zapomnianej właściwości jaką jest spożywanie posiłków w celu zaspokojenia głodu i dostarczenia energii, a nie dla przyjemności smakowych.
    Dokładnie...ja muszę nauczyć się jeść...od podstaw. I to jest sprawa gorsza od uzależnienia od alkoholu bo alkohol można raz na zawsze odstawić i bez jego braku człowiek nie umrze. A bez jedzenia ? Nałogowcy w jedzeniu mają przekichane bo to jest igranie z ogniem do końca życia.

    Normalnie człowiek zdaje sobie sprawę, że przekroczenie limitu o kilkadziesiąt kalorii to nie jest tragedia, bo grunt to trzymać się w obrębie wyznaczonej przez siebie granicy, a nie wyliczać kalorie z idealną precyzją.
    Zgadza się. U mnie obsesja liczenia nie polegała na tym, że przekroczyłem daną dawkę o 100 kalorii. Tym się nie przejmowałem. Wiadomo, że to co zliczymy to i tak są wartości przybliżone bo to się źle na wagę położy, tego się źle naleje, tamto źle przeliczy i trzeba mieć świadomość, że to wszystko to i tak jest + - 250 kalorii.

    KObieto, ja się czuję kobietą sukcesu,
    Obie jesteście kobietami sukcesu...naprawdę

    Kuba, moje "wykłady" wynikają z tego, że ja po prostu mam te same problemy, tylko, że jestem w innym miejscu drogi niż Ty.
    Ja wiem. I wdzięczny jestem bardzo

    Przepraszam za popsucie atmosfery
    Oj, nie przesadzaaaaaaajmy Tak strasznie to się przecież nie popsuła...co najwyżej iskierka w powietrzu strzeliła jedna

    A tak poważnie to dziewczyny przedstawiają dwa sposoby na dietę, jakże odmienne od siebie...i tak naprawdę obie MAJĄ RACJĘ moim zdaniem. Grunt to wyciągnąć z jednego i drugiego to co najlepsze i co najbardziej człowiekowi odpowiada i spotkać się gdzieś w pół drogi. Metoda złotego środka. Liczenie kalorii się przydaje do samokontroli, liczenie szacunkowe - nie co do jednej kalorii. Natomiast samą wartością kaloryczną się nie schudnie bo można w ciągu dnia zjeść 2 sniskersy i pączka i będzie 1200 kalorii. Tylko co z tego, że mało jak cholernie niezdrowo ? Liczyć kalorie z głową i zastanawiać się co wpychamy w jelita. I tyle

  10. #10
    Mousie jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    18-06-2008
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    3

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez peszymistin
    Kolejna rzecz: wiedza o tym, co jest zdrowe ma sie nijak do tego, ile to ma kalorii. Pączek ma 300, a moja sałatka z chlebem pewnie więcej.
    Powtarzam, nie chodzi aż tak bardzo o wartość kaloryczną, ale o to, co organizm z danym pokarmem zrobi. Pewne rzeczy zawierają puste kalorie i odłożą się w postaci tłuszczu, a inne poprawią metabolizm i przyczynią się np. do rozwoju tkanki mięśniowej zamiast tłuszczowej. Chyba tylko skończony kretyn układałby swoją niskokaloryczną dietę w oparciu o słodycze pokroju pączków.

    Cytat Zamieszczone przez peszymistin
    Dla mnie prawdziwe spojrzenie na to, co się zjadło, to proporcje z piramidy zdrowego odżywiania. Kalorie? Moje odchudzanie zaczęłam od pooperacyjnej diety - usunięcie woreczka żółciowego. Musialam jeść niskotłuszczowo i niskowęglowodanowo. Co oznacza: buły pszenne, budynie, mleko, kleiki. Większość warzyw niedozwolona. Schudłam wtedy bo trzymałam sie jednego planu: godzin posiłków i ich ilości/objętości. Gdybym jeszcze dodatkowo liczyła kaloriie, nabawiłabym się najwyżej anemii.
    Różne są diety i cele odchudzania. Ty piszesz o diecie szpitalnej, podczas gdy tutaj chodzi o prostą sprawę - facet ma sporą nadwagę i chce schudnąć. W tym może mu skutecznie pomóc kontrolowanie tego, co zjada. Tak jak pisałam wcześniej, nie są to moje własne przemyślenia, ale rady powielane przez wielu dietetyków praktycznie na całym świecie. W tym momencie prowadzenie dziennika kalorii jest sprawą naprawdę oczywistą i nikt tak jak Ty nie robi z tego jakiegoś wielkiego problemu natury emocjonalnej. Oczwyiście, można kalorii nie liczyć tylko opierać się na własnym zdrowym rozsądku i silnej woli. Jednak osobiście uważam, że to pomaga, a skoro jest coś co może poprawić rezultaty w walce z nadwagą, to dlaczego z tego nie skorzystać? Dlatego, że akurat Ciebie to wpędzało w różnego rodzaju frustracji? Sorry, ale marny argument.

    Cytat Zamieszczone przez peszymistin
    Zresztą, co ja będę truła - mam za sobą sukces, który mówi sam za siebie, mam też i porażkę, która każe mi mieć się zawsze na baczności.
    Dlatego tu piszę, a nie dla polemik, naprawdę.
    Ja też mam za sobą wiele sukcesów zarówno jeśli chodzi o odchudzanie jak i kształtowanie swojej sylwetki. Natomiast forum dyskusyjne zostało chyba właśnie stworzone w celu polemiki.

Strona 1 z 2 1 2 OstatniOstatni

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •