Jak się opamiętać?

[tyszanka1]

zastanawiam sie nad tym co robicie jesli przychodzi Wam mysl o slodyczach, hamburgerze,zapiekance... o czym wtedy myslicie zeby się opamietac?... albo jakies sztuczki co robic zeby wkoncu przestac je jesc, opamietac sie jakos...? pozdrawiam i caluje z calych sil:*

[waszka]

idę do sklepu mięsnego, każę zważyć lub bioe w markecienajwiekszy zważony połać słoniny i ustawiam w móżgu znaj równości
Słodycze, fastfoody = taki wałek tłuszczu (słoniny) na moich biodrach

Myślę o czymś czego nienawidzę - np o szpinaku (bleh...) i idę zapchać żołądeczek czymś innym - mało kalorycznym - to pamaga

[mala25]

witaj

jak mnie weźmie na słodkie - ale tak na maxa - a mam na tyle silną wolę żeby się nie dać - to biorę do buzi jednną drażetkę słodzika - ekstremalnie dwie - i ochota na słodycze przechodzi jak ręka odjął Często jednak brak mi woli walki i sięgam po słodkości

Jesteś z Tychów - to prawie taj jak ja

[magic82]

Witaj!
Ja też mam problem ze słodyczami. Latem jest łatwiej, bo zawsze gdzies się chodzi - na basen, jeździ na rowerze,a poza tym to mniej można ukryć, więc człowiek sie hamuje.Natomiast zimą... no cóż nic mi sie nie chcei wtedy się zaczyna. Puchnę i rosnę w oczach. Ale jest na to jeden sposób. Kupić duże lustro i codziennie patrzeć jak owe kształty się zmieniają, to pomaga. Teraz sama próbuję zwalczyć moje niepohamowane obżarstwo, więc trzymajcie za mnie kciuki, a ja bedę za was
Pozdrowienia

[Kasiula29]

a ja po prostu mam pod ręką zawsze jakąś suszoną morelkę albo śliwkę...to bardzo pomaga...

[katarina914]

Potrafię się opanować w większości przypadków np:wczoraj dostałam czekoladę zjadłam tylko kostkę. Zawsze patrze na kaloryczność tych smakołyków a póżniej myśle ile musiałabym ćwiczyć żeby spalić te puste kalorie

[Kasia Cz.]

Wyobrażam sobie, że to "coś" zamieni się w przeciągu kilku minut w obleśny tłuszcz, który osiądzie na moich nogach, pupie i biodrach

Powtarzam sobie wtedy, że to JA rządzę jedzeniem, a nie na odwrót i że to ja mam nad nim władzę

Poza tym ćwiczenia, ćwiczę, ćwiczę i przechodzi.

Mam taki charakter, że jak coś sobie postanowię, to tego dopnę - teraz wymyśliłam sobie, że przez 100 dni, oprócz diety wysokobiałkowej i intensywnej rzeźby ciała, nie będę zaśmiecać mojego organizmu niczym słodkim, nawet dżemami niskosłodzonymi czy miodem, żadnym małowartościowym jedzeniem - byłoby mi wstyd przed samą sobą, gdybym złamała to postanowienie - trzeba twardym być, nie 'miętkim'

[tycitakataka]

hm, cwicze, jem owoce, albo pozwalam sobie na malutką tego ilosc.

[Blue-sky]

Raz na jakiś czas słodycz nie zaszkodzi, nie można tak się męczyć.