ja przy solidnej diecie - tj. 1000 kcal + jakieś ćwiczenia [godzina dziennie] chudłam przez 2 tyg. ok. 4 kg :)
a Tobie na pewno skoczy 54 albo i mniej :D 3mam kciuki:*
Wersja do druku
ja przy solidnej diecie - tj. 1000 kcal + jakieś ćwiczenia [godzina dziennie] chudłam przez 2 tyg. ok. 4 kg :)
a Tobie na pewno skoczy 54 albo i mniej :D 3mam kciuki:*
no ja w sumie nei cwicze. cholera musze sie wziac za to. jakies brzuszki itp
co mnie tak opuscilyscie? ;/
beee jestescie
wlasnie sie wazylam. ok 53,5 kg
mierzylam sie tez
biust: 92 :arrow: 91
biodra: 92 :arrow: 89
talia: 72 :arrow: 67,5
udo lewe: 53 :arrow: 51
udo prawe: 55 :arrow: 53
łydka: 31 :arrow: 30
no jest na razie w miare.
Ślicznie :D
My Cię nie opuściłyśmy, ależ skąd
To jakie ćwiczonka będą??
gratuluję.. ja dąże do podobnej wagi.. metodą 1000 :)
Gratulacje dużo Ci wymiarki zmalały :D
Widze, że masz tak jak ja jednanoga grubsza od drugiej :evil: U mnie ta sama :wink:
A jakie chudziutkie łydki!!! :lol:
Ja tez gratuluje.
I zazdroszcze wymiarkow. ;)
Moje gorsze. xD
kurde musze przyznac, ze wredna jestem :p nic tak nie podbudowuje jak widze ze przyjaciolka troche przytyla i nie wyglada juz jak taki patyk hehe
bylam u niej na nocce. no jak zawsze w weekend dieta w leb wziela, ale to mi nie szkodzi, bo tydzien temu tez zaszalalam. w sumie i tak tak duzo nie zjadlam.
ogolnie nie szlam do szkoly i sie obudzilam ok 14 hehe.
zjadlam kalafior, potem juz w miescie zapiekanke, na koncu jeszcze jajko niespodzianke i marasa delight (pycha, ostatnie nowosci mi smakuja, 3bit inverso jeszcze lepszy). no dodatkowo hektolitry spraita i jakiegos jablkowo mietowego grappa. dobre to jest ;] milo bylo spalysmy z jej psem, ktory nam pod koldre wlazil heh a rano mnie w nos dziabnal, bo przyjaciolka go draznila i zamiast na nia warknac to mnie zlapal :p ale polew byl ;D dzis chyba sobie pizze zjem. taka co ma 600 kcal. pycha
co Ty tak szalejesz?:>
ogolnie moja dieta nie ma polegac na kompletnym rygorze. wole ze smakiem i troche dluzej ;D raz w tygodniu mozna :twisted: tylko w skrajnych przypadkach sie swieta zrobie ;P
W weekend powinno się trochę podkrecić metabolizm. Ciągle jedząc tak mało wcale sie lepiej nie schudnie :?
Heeh coś wiem o tym przytyciu kumpeli, tak było kiedys z moją i czułam się lepiej (wiem totalnie puste to) a teraz ona znów schudła hehe. I dalej patyk chudszy odemnie, a przez pewien czas była grubsza..
no ja mam dwie przyjaciolki. jedna to w ogole badyl, ale jej nie zazdroszcze, bo wyglada jak facet. wieksze wciecie w talii ma moj przyjaciel niz ona :PP a druga przez cale wakacje wstydzila sie swojej wagi i mowila ze wazy ok 50... po czym sie okazalo, ze wazy 57, a teraz 55. szczupla w sumie jest, ale zawsze wazy wiecej niz ja:PP
Moja ma 171 i 50 kg. Zawsze uważana była za chudzielca i kiedy zaczęła dojrzewać i zaokrągliła się troszeczke gdzie trzeba to nagle zaczęla malutko jeść :?
I teraz znów nie widać kobiecych ksztaltów, a ona swoje ;/
No ale co ja na to poradzę, kiedy ona mi wypomni że sama nie jem strasznie więcej.
to moja kuzynka ma przyjaciolke, ktora je duzo, marzy o tym zeby przytyc, bo ma UWAGA 1,75 m wzrostu i 47 kg... no ona wyglada masakrycznie. to tak jakbym ja wazyla 40 kg. nie wyobrazam tego sobie. brr
Oj... Zastanawiam się czy wolałabym wyglądać tak jak ona czy tak jak ja teraz... :? Bo schudnąć to niby można, a jeśli ona nie może przytyć....
no dokladnie, ale w sumie malo realna wydaje mi sie niemoznosc przytycia, no ale coz widac to zdarza sie. ja chyba wole wygladac jak wygladam
ja bym chciala raz schudnac i juz wiecej nie tyc...
fajnie by tak bylo... no ale trzeba juz uwazac caly czas...
taaak to by bylo boskie. moja siorka tak ma. kiedys wazyla 55, potem zjechala do 45 przez lekka depreche. przytyla do tych 50 i teraz co by nei jadla waga stoi w miejscu... boskieee
fajnie ma...
juz musze sobie poprawic metabolizm:) mam nadzieje ze mi sie uda:)
Też tak chcę... :(
a kto by nie chcial?:>
A ja tam chcę po prostu schudnąć i mieć to za sobą... Jak się już człowiek przyzwyczai zdrow jeść to nie przytyje..
Właściwie to masz rację.
niby tak, tylko zeby sie przyzwyczaic to troche trzeba silnej woli itp...
No niby tak...
ale jest to osiagalne:)
Tak to sobie tlumacze ;P
dobrze sobie tlumaczysz;p
No, ale jak schudne to jzu w ogole ekstaza :P
:D:D:D:D:D:D
spoko spoko:D
wieeeeelka bedzie tak czuje:D
ja pewnie wroce do starych nawykow, ale nie bede tak przeginac jak w wakacje. no jadlam juz slodkie itp po tym jak w marcu schudlam i od kwietnia do lipca nie tylam, bo to byly przyzwoite ilosci, nie to co w lipcu i sierpniu...
Nie martw sie, bedzie lepiej :*
Boze ja sie strasznie boje jojo. :/
mnie juz spotkalo ;/ nic przyjemnego
dasz rade:D
mnie tez w sumie spotkalo...
ale badzmy dobrej mysli:)
Ja chce najpierw schudnac :P
Potem bede sie martwic o jo-jo :P
dokladnie xD
no ale nie chcesz schudnac a potem znow przytyc? ;P
o brrr nawet mowy nie ma. przed wakacjami mialam tak, ze pol kilo do przodu, pare dni sobie odpuszczalam kolacje i pol kilo lub kilo do tylu. super tak byla a ja idiotka narzekalam, ze gruba jestem. jak skoncze zgrywac fotki ztelefonu to wrzuce ze 3 jak teraz wygladam i moze jakies z przyjaciolka xD