heejka
dzisaj jedyne czym moge sie pochwalic to dzien, w ktorym na wszytsko sobie pozwalam. okazji zbytnio nie ma, oprocz tego, ze moj chlopak zaczyna od jutra prace. sniadanko bylo normalne, na obiadek poszliśmy do restauracji, zjadlam devolaja z frytkami (yeah!) do tego papsi max (jedyna niekaloryczna rzecz ) potem poszlismy na lody takie duze krecone czekoladowe.
teraz siedze sobie w domku pije kawke z mleczkiem i jem ciasteczka. to moj pierwszy taki dzien podczas calego odchudzania chyba. zawsze jak jadlam cos niedozwolonego to bylo to zwiazane z jakimis wędrowkami pieszymi i imprezami do rana, a teraz lajtowo siedze na dupce i jem smakołyki i nie mam ŻADNYCH wyrzutów sumienia bo mysle ze sobie zaslużylam, pozatym widze w lustrze ze wygladam szczuplo

od jutra oczywiście nadal moja dietka, az do magicznego 60 kg na wadze jejku czuje tyle przyjemnosci na podniebieniu