Uff...dziś dzień super zleciał...nawet ta nieszczęsna historia bo oglądaliśmy film o barokua ja już sie balam że będzie pytać a tu nie..od razu filmik i oglądaliśmy do końca lekcji.
W-fu nie miałam bo były zawody w korzykówkę
Na chemi zrobił nam gosciu niezapowiedziana kartkówkę to ja sobie zeszyt na kolanka i piszei wiecie co..wszystko napisałam
na majzie luzy..ba..ja na majzie zawsze mam luzy bo umiem ją![]()
no a religia też zleciała szybciutko i wróciłam o 12:30 na pyszny obiadzik do domku ( zupa pomidorowa z ryżem)
Jutro juz ostatni dzień i weekend..byle tylko przetrwać ten ostatni dzień. Na bank babka od polskiego spyta mnie wiersza ale co tam....wystukam go i tyle. Obawiam sie jednak, że recytacji pięknej nie bedzie bo mam straszną chrypę:/...ta..ja to mam pecha. Naszczęście jutro techniki nie mamy i idziemy zapewnie do biblioteki wiec jedna godzina luzy...hmm...tak szczeże mówiąc to jeśli fiza przeleci to reszta jeszcze szybciej. ale za to weekend zawalony: z polskiego cos tam musze zrobić ( jakiś plakat a ja rysować kompletnie nie potrafie!!!), z dodatkowego angola poduczyć się, z angola w szkole w poniedziałek kartkówka, sprawdzian i jeszcze coś tam..., z Edukacji ekologicznej prezentacje multimedialną musze zrobić ( lepsze to niz sprawdzian)..itd.
Ok lecem do łóżeczka wyspać się, wygrzać to może chrypka troszkę minie i gardło nie będzie tak boleć.
Zakładki