-
ja nie lubie jak mama mi zaglada w talerz i liczy mi porcje i pyta sie ciagle ile zjadlam ...
dzisiaj sie pytala co pieczemy na swieta a ja mowie ze nie wiem a ona:" ty nic nie bedziesz jadla?" ja sie tak na nia patrze -> :? , i mowie nie, nic nie tkne przez cale swieta bede sie glodzila bo po co mam jesc" wiem troche po hamsku jej mowie ale wkurza mnie niemolosiernie... :evil:
-
ja też nie lubie, nie nawidzeeee, albo ten jej tekst że jak nię bedę jadła normalnie to będe anorektyczka, normalnie mnie to enerwuje :evil: :evil:
a raz w sklepie to przesadzila, mowi do sprzedawczyni( bo sie znaja troche)
" No Gosia to się ciagle odchudza, albo nie je albo nagle je dużo, takie cos to jej się jeszcze anoreksja skonczy" czy jakos tak to bylo...
normalnie myślałam że się zapadne pod ziemie w tym sklepie...
-
a daj spokoj moja mama jest taka sama... normalnie szok...
albo mowie jej ze sie najadlam to ona sie zaczyna cieszyc i mowi "dobrze dobrze, jeszcze sobie kawalek czekolady wez" normalnie jakbym wczesniej z rok nic nie zjadla... kurde to jest takie wkurzajace ze mam ochote Jej strzelic :evil:
-
doskonale Cię rozumiem :*:*
ja sobie tak myśle że moja mama nnie chce zebym schudła i się podobała chłopca xD to taka moje teoria :p
-
spokojnie :) sluchaj jednym uchem drugim wypusc :) ja tak zawsze robie inaczej bym zeswirowala :roll:
-
Taa... Moja mama jest akurat po mojej stronie. Ale wkurza mnie, jak jesteśmy w sklepie czy gdzieś i ta mi robi scene, że pewnie tego nie kupować, bo za dużo kcal :?
Gosia, Twoja mama nie nadaje się do odchudzania... u Ciebie zgrubłam 5 kilo :roll: Mam złe wspomnienia :evil:
P.s. pozdrów ją xD
-
moj dziadek to expert w tuczeniu... :evil: cala rodzina ze strony mamy ma fisia na punkcie jedzenia... od strony taty w sumie tez.. pamietam zawsze kuzyn mnie przezywal sumo:( gdyby nie od to zapewne mialabym zupelnie inne myslenie o sobie bo do tej pory sie sobie nie podobam... a kurde jak on jeszcze zawsze mowil do mnie przy kolezankach albo przy jego kolegach sumo, grubasie, gruba dupo, tłusciochu to mi si eplakac chcialo... i sie oczywiscie zaczynalam odchudzac (z marnym skutkiem)... teraz sie juz mnie nie czepia widocznie jestem chuda i tyle...
zawsze bylo jakies ale z jego strony i ze stony jego matki (mojej ciotki i chrzesnej zarazem) zawsze we mnie wmuszala ciasto i placki bo myslala ze skoro mam troche wiecej kg to musze je uwielbiac i tylko to jem... ona i cala jej rodzinka jest naturalnie chuda wiec nie wiedza jak to jest i co to za bol jak cie caly czas wyzywaja od grubasow
-
Boże! Nie ma to jak kochana rodzinka :evil:
-
U mnie nie lepiej. Przynieśli ciasto...
-
ehh niestety... ja w pewnym okresie (przez tego mojego kuzyna kochanego) mialam taka zryta psyche... non stop plakalam... nie chcialam chodzic na zadne zakupy bo nie chcialam prosic o wieksze rozmiary... masakra...
teraz kurde znowu wszyscy beda we mnie wmuszac bo teraz jestem oczywiscie za chuda... kurcze jaki ten swiat dziwny... jacy ludzie sa dziwni..;/ no niestety...