Fiza to super przedmiot, ale nauczyciele nie umieja jej uczyc...
Wersja do druku
Fiza to super przedmiot, ale nauczyciele nie umieja jej uczyc...
buziak na mily dzien;*
Co tam u Ciebie?
Co do fizy absolutnie zgadzam się z Minelką. Ja po prostu nie mogę się na tym skupić. Myślę sobie o wszystkim innym tylko nie o tym, o czym powinnam... A właściwie to chyba chciałabym zdawać maturkę z fizy...
U mnie... Wspaniale! :D :D Pochwalę się, że dzięki mojej kochanej klasie dostałam z Bogurodzicy 5+ :shock:
Co do dietki... Jest dobrze
6:50
pół grejpfruta, pumpernikiel z szynką z indyka, marchewka
9:35
maca razowa
12:35
jabłko
15:35
brokuły z pieczarkami, z sosem pomidorowym i mozzarellą
17:00 (teraz)
serek wiejski z cynamonem i jabłko
Chyba się zmieściłam w 1000...
Za chwilę pędzę na angielski :?
Wiem, ze mam racje :]
Super dietowy dzien :]
Dzięki :D Tylko żeby jeszcze mi się ćwiczyć chciało...
Ech, musisz znalezc sport, ktory pokochasz...
Ja zaluje, ze Karate nie jest codziennie...
Ah...kocham pływać!
Nie mam w pobliżu basenuuu :(
u nas tylko szkolne na osiedlach ;/
Ale tera budują centrum jakieś rekreacji to kto wie :roll:
Ślicznie dietka, na bank zmieścilaś się jak nie mniej ;]
Na moje to dużo mniej...
Ja kocham pływać. Niestety się wstydzę. :?
nie masz czego:)
ja nie wiem co lubie ze sportu... nic chyba:D
no chyba ze lezenie na kanapie to sport:D
Jak to nie? Zrezygnowałam z pływania, kiedy mój kolega został ratownikiem i przychodził patrzeć (jakieś 2 lata temu :roll: ) - wtedy to nie miałam czego się wstydzić... A teraz... :?
teraz bedzie coraz lepiej:)
Ja też się wstydzę.
Ale niedługo laska będziesz, zobaczysz! :) :*
Dzięki :D Dzień zaczął się wspaniale :)
O 6:50 zjadłam:
pół grejpfruta, 2 kromki macy z szynką i ogórkiem kiszonym i marchewkę. Razem 332 kcal.
Poza tym pokręciłam hula-hop. Po lekcjach idę na aerobik :D
Jak ja Wam zazdroszczę :roll: też bym chciała chodzić na jakiś areobik albo siłownie ale u nas tego nie ma ;/
A ja nie chodzę na areobik.
Chcociaż mam możliwość.
Lenistwo? Wstyd?
Wole sama poćwiczyć. ;)
ja zawsze sama cwicze hehe
Wróciłam. Było świetnie. Dziwne... Ale się wypociłam... :P
Zjadłam (po śniadaniu)
9:35 - pół grejpfruta i pomarańczę
12:35 -jabłko
15:35 - banan i orzeszki
18:20 - serek wiejski, jabłko, 2 ogórki kiszone
Ale mało zjadłam :shock:
Zaraz po napisaniu poprzedniego posta pobiegłam do kuchni i zjadłam jeszcze 4 ogórki i teraz wcinam drugi serek wiejski...
I jeszcze banana i jabłko :roll: Myślicie, że będzie 1000 kcal?
Prowadzę monolog :P :P
A tyle mam do powiedzenia! Wpadłam na pomysł, żeby 2 tygodnie przed Wigilią jeszcze raz spróbować SB. Od pierwszej fazy. Czyli 10 grudnia. Teraz się nacieszę węglami, później 2 tygodnie pocierpię... Co o tym myślicie?
wg mnie to nie dobry pomysl bo 1 faza to i tak pewnie nie bedziesz do tysiaka dobijac
a pozniej wigilijne obzarstwo .... mi sie wydaje ze lepiej po swietach
To może po prostu 1 stycznia? Wtedy zdąrzę skończyć 1 fazę przed feriami i wyjazdem na narty...
hehe nie wiem
SB to jest taka dieta ktrora mozna przeprowadzic jak sie jest w domu (ja moze sprobuje na feriach-ale watpie)
radzilabym Ci zostac przy liczeniu kalorii najwyzesz 2 tygodnie przed nartami jedz wiecej warzyw np na obiad warzywa ale bez makaronu czy ryzu (oczywiscie wiecej warzyw wtedy)
Nie mam pojęcia, czemu mi przyszedł pomysł na to SB... Na tysiaku mi dobrze. Może to dlatego, że wydaje mi się, że jest mi za dobrze... Mam wrażenie, że jedząc to, co teraz wcale nie schudnę... No cóż, zobaczymy.
Dziś było:
6:50
pół grejpfruta, activia jabłkowa, 2 kiwi, marchewka
9:35
maca
12:35
jabłko
15:20
koper włoski z mozzarellą, parmezanem, suszonymi pomidorami i sosem pomidorowym (pyyyycha, jeszcze bym trochę zjadła, ale tam strasznie dużo sera było, nie wiem, czy się zmieściłam w 400 kcal :roll: )
17:00
pół grejpfruta, duże jabłko
Nie jest źle. Znowu nie policzyłam kalorii, bo nie chciało mi się wszystkiego ważyć, ale myślę, że poszło mi całkiem dobrze. Narazie nic nie ćwiczyłam. Chociaż miałam 2 godziny intensywnego wuefu, to już coś. Mam zamiar jeszcze pokręcić hula, ale narazie jakoś nie mam ochoty...
nie wydaje Ci sie ze troche za malo zjadlas?
Nie. Najpierw było 300 (to jeszcze policzyłam), potem... jedna maca ma chyba 70 kcal... Później jabłko było naprawdę duże, więc zakładam, że miało ok. 120 kcal. Obiad spory - min. 400, a kolacja... Pół grejpfruta... jakieś 70 kcal i znowu duże jabłko, więc na oko 190.
W takim razie w przybliżeniu i na oko minimum 1080. :)
hehehe dobra dobra:P ja bym na Twoim miejscu jadla wieksze sniadania
ja sie zawsze napycham na sniadanie (no ale z drugiej strony mi wiele nie trzeba zeby sie najesc)
Ale ja się naprawdę najadam! 300 kcal naraz to wcale nie tak mało :)
to prawda 300kcal chleba i 300kcal marchewki to roznica:)
Właśnie... :) 300 kcal marchewki to 857 g, a ostatnio zauważyłam, że marchewki, które jem mają przeważnie ok. 50. To by oznaczało, że moje śniadanie składałoby się z 17 marchewek :D
hehe ja sama lubie sobie czasami pochrupac jakas marchewke:)
Ale 17 naraz to chyba przesada :wink:
dla chcacego nic trudnego :mrgreen:
ja bym chyba nie dala rady:D
ja tez nie sadzialam ze np kiedys w ciagu dnia moglabym zjesc 2 kg jablek a jednak 8)
Ja wiem, że mnie na to stać. Nie chcę próbować.
ja rzadko jem jablka bo mam po nich lubudubu... marchewke tez nie za czesto wcinam:)
a ja juz teraz nic :) nie moge jablek nie moge nic bo moj brzuch wyglada jak balon ;]