Bylam dzis na dniu otwartym instytutu katalizy i fizyko-chemi, koledzy chcieli we mnie wepchnac chipsy, ale nic nie zjadlam. Tylko moje zielone jabluszko. Jestem z siebie dziko dumna Dodatkowo chodzilam i stalam okolo 7 godzin
Na sniadanko czerwona herbata, serek wiejski ze szczypiorkiem i kromka chleba zytniego z soja Schulstad. [ok. 200kcal].
II sniadanie: jablko [90 kcal]
Obiad: golabki [540kcal]
Podwieczorek: 2 mandarynki, czerwona herbata [45 kcal]
Eh... troche nie chcialam obiadu, ale mama zaczela sie czepiac, ze malo dzis zjadlam. W sumie ma racje, ale przeciez moglam zjesc cos innego...Jak moge ja przekonac, zeby jednak robila cos mniej kalorycznego?
Bylam dzis na aerobiku.. uh, padam! Lekarka kiedys mi mowila, ze moge. Lepszy byl by basen, ale jakos blisko nie ma. Za to aerobic mam prawie pod nosem. Mam tylko nie chodzic na joge ^^ Jak kolana zaczna mi przeszkadzac, to przerwe

Pozdrawiam! :*