No to co, że trochę kosztuje... :P Ze mną chyba coś nie tak w ogóle jest. Jem 1200 kcal i mi waga się podnosi. To nie jest normalne, moja matka sama zaproponowała dietetyka. Jak wezmę tabletki uspokajające (po których teoretycznie powinno chcieć się spać), to nie mogę zasnąć do 3
Eh... ja bym się mogła z KrK wyprowadzić. Wnerwiają mnie korki...
Od jutra liczę kcal, ale ustawiam sobie limit 1700 kcal, albo coś koło tego. Nie żeby się 'odchudzać' (bo to i tak nic nie da), ale żeby się nie obżerać. :P

Co tam u Was?