hehe wykorzystuj swój okres szczęścia ;)
Zapisz się na ten kurs ;) Gdyby u mnie cos takiego organizowali, to chyba bym się zapisała ;)
Wersja do druku
hehe wykorzystuj swój okres szczęścia ;)
Zapisz się na ten kurs ;) Gdyby u mnie cos takiego organizowali, to chyba bym się zapisała ;)
No właśnie pogadam dziś z mamą i jak się zgodzi to się zapiszę.
5 dni kosztuje 50 zł, a jakbyśmy z przyjacółką znalazły jeszcze 2 osoby to jest zniżka i by wyszło niecałe 40...
No to spoko, wg mnie się opłaca ;) Kiedyś chodziłam na kurs tańca(ale nie takiego teledyskowego, hih) i też płaciłam 10 zł za 1 dzień :)
To ja chodziłam na taniec nowoczesny wcześniej i płaciłam albo 50 zł za 4 kolejne lekcje (po 1,5h), albo 15 zł za jedną...:)
:) jeśli lubisz tańczyć, to zapisz się.
Ja nie lubię tańczyć, więc u mnie odpada spalanie kalorii w taki sposób... :roll:
No tylko zastanawiam się, po co mi to, skoro to będzie choreografia tylko z 1 teledysku...pomyślę jeszcze :P
Heh, naszło mnie i poćwiczyłam Callanetics...:P W sumie zajęło mi to godzinę, ale z przerwami na przeczytanie opisów ćwiczeń ...podobno w 2 tygodnie kształtuje się sylwetka i całkiem sporo kcal się spala...pewnie i tak nie wytrzymam, ale dzisiaj poćwiczyłam bo nie miałam nic innego do roboty :P No i po ćwiczeniach się skusiłam na kostkę gorzkiej czekolady, ale podobno trzeba po ćwiczeniach coś co ma węglowodanów dużo, a stwierdziłam, że jak zjem tą jedną kostkę to wyjdzie mniej kcal niż np jakbym zjadła wafla ryżowego albo jabłko.
Może jeszcze wyjdę na rower jak rodzice wrócą, ale nie wiem...
A z jedzenia to mi wyjdzie dzisiaj coś koło 2000 czyli ok...
A co to za ćwiczenia?
Wkleiłam w temacie "linki do ćwiczeń"...
Wiecie co, stwierdziłam, że znowu zaczęłam podjadać...Od jutra postaram się już trzymać planu 5 posiłków, bo niby jem tyle samo kcal, ale co będzie jak stracę kontrolę??
Ja non stop podjadam :(
Wszystko przez to, że muszę siedzieć cały dzień w domu i siostry pilnować, jak rodzice są w pracy...ale poprawię się od jutra...(mam nadzieję)
Ech, pada...z roweru nici ;/
ja tez ostatnio zaczelam podjadac:/
Dzisiaj nie idę na rower...przed chwilą padało i chociaż już jest ok to w sumie późno a poza tym błoto jest...ale poćwiczyłam sobie przynajmiej. A na koncie 2000 kcal...byłoby 1900 ale zachciało mi się maślanki owocowej... :P
a feeeeee! nienawidze maślanki :P
raz tylko jak byłam naprawde głodna, a nie miałam na nic innego ochoty to wypiłam troche truskawkowej czy jakiejś tam :P już wole wypić kefir :P
Co do tego podjadania to lepiej jednak uwarzaj. Ja raz zaczęłam i nadal się z tym męczę :?
nie ma to jak dobra, swojska maślanka xD
pozdrawiam dyniu :]
No i dlatego ułożyłam sobie ogólny plan - i już bez luk "tyle i tyle kcal na posiłki, a tyle na to co podjem". Wszystko w ramach posiłku - między posiłkami NIC, chyba że miałabym umrzeć z głodu, ale raczej tak nie będzie :P
Więc od jutra:
Śniadanie - ok 400 kcal
II Śniadanie - do 300 kcal
Obiad (zupa i drugie danie, zwykle między nimi jest jakaś godzinka albo dwie przerwy) - tu zależy, ale nigdy nie więcej niż 700
Podwieczorek - do 200
Kolacja - 300
200 ml mleka przed snem - 100
I nie ma tak, że jak jakiś posiłek jest mniejszy to podjadam - wiadomo, nie jesteśmy idealni, ale muszę się nauczyć jeść prawidłowo, kiedyś sobie z tym radziłam, więc teraz też mi się uda :P
No i jak będę jadła o stałych porach to nieliczenie przyjdie w końcu samo...będę wiedziała ile mniej więcej wychodzi...
No i bardzo dobrze ;) Tylko ja bym zamieniła wartości
kolacja-podwieczorek. Bo wiesz, czaami jak mama upiecze ciasto...
wyjdzie więcej niż 200 kcal. A myślę ze z kolacją spokojnie się w 200 zmieścisz :)
Pozdrawiam i życzę realizacji planu :*
Niestety nie umiem zrezygnować z pieczywa do kolacji dlatego zwykle wychodzi 300, ale trudno, przynajmiej potem już nie jestem głodna. A kolei na podwieczorek to 200 mi spokojnie wystarczy, a jak będzie ciasto to sobie zjem "podwieczorko-kolację" i tyle :)
ja też musze sobie tka plan rozpisać xD
super plan ;D oj ja chyba tyle nie bed emogła jeść.... myślę że będe jesteś 1600-1800 ...
Czasami np cośtam może się pozmieniać w tym planie, zwłaszcza, jak gdzieś wychodzę. Ale z podjadaniem mam największy problem jak siedzę w domu...
Po wczorajszych ćwiczeniach dzisiaj mnie wszystko boli :P Więc nie wiem czy dziś będzie callanetics, ale na rowerek się postaram wybrać :P
Dzisiaj byłam z rodzicami najpierw na działce i pomagałam sprzątać jakieś folie itp, a potem na zakupach...stwierdziliśmy, że zjemy obiad od razu tam i poszliśmy do KFC . Zjadłam sałatkę mexicanę (160 kcal), 1/3 qurrito (100 kcal) i sos do tej sałatki, ale nie cały (tego nie ma na stronie...ale myślę że nie więcej niż 200), także za obiad wyszło niecałe 500 kcal - wiadomo, nie jest to zbyt zdrowe, ale od czasu do czasu można...
No jasne że od czasu do czasu można ;)
Poza tym Ty jestes już PO diecie, a jak czytam Twój wątek to
czuję jakbyś była w trakcie...
A co do ćwiczonek to ja akurat jakiegoś takiego powera dostalam, że cały dzień bym mogła ćwiczyć ;)
No, oprócz A6w, bo to mi się nudzi :(
Jej ja chyba bym się nie najadła takim małym obiadkiem :D ale wiadomo, że w takich miejscach lepiej sobie poskąpić. Co do sosu to nie wiem ile ma kcal, wiem że w Macu to te sosy są bardzo kaloryczne :?
Teraz sobie tak patrzę i myślę że chyba wolałabym zjeść całe to 1/3 qurrito,
ale za to sałatkę bez sosu :)
A jak w ogóle to qurrito smakuje? Bo taka zachęcająca reklama :lol:
To qurrito kupiliśmy z rodzicami na próbę i każdy wziął po kawałku (niby są 4 części, ale jedna była strasznie mała :P No i jest całkiem dobre
Ja miałam zamiar zjeść sałatkę bez sosu, ale stwierdziłam, że i tak zbyt dużo kcal to wszystko nie ma więc trochę dodam...
A tą porcją dało się spokojnie najeść.
Byłam na rowerze 35 minut - dziś nie było wiatru, ale wolałam nie jeździć zbyt długo bo i tak mnie trochę bolą nogi. Jak jutro będzie tak ładnie to się wybiorę na dłużej :)
ślicznie ;* może i ja zaczne tak jak ty .?. :wink:
Dyni zawsze dobrze idzie :D
fajnie z tym wypadem do KFC :D
Nika, nie chwalmy tak, bo nasza dynia w narcyzm popadnie ;)
Już popadłam :D Nie no żartuję, ale prawdę mówiąc to odkąd schudłam jestem trochę bardziej pewna siebie :)
wiesz mam to samo xD To wszystko przez ten sok "jak ty schudłaś!"
żeby tylko nie zrobiły z nas sie jakieś puste laski xD
Ja jakoś nie :(
No i w ogóle ja w szkole przez pewnien czas ciągle słyszałam, że albo ładnie wyglądam, albo że schudłam, później już były teksty że jestem za chuda i powinnam przytyć itp :P
Ale takie teksty są dużo przyjemniejsze od tego, co słyszałam kiedyś
No jasne, że tak :) ja ostatnio ciągle słyszę, że szczypiorek czy coś... ale nie biorę sobie tego do serca, bo lustro w domu mam :P
wiesz co Dynia tak sobie czytam ten twoj wateczek i musze ci powiedziec ze ja tez jak schudlam bylam pewniejsza siebie, podobalam sie sama sobie i czulam sie swietnie w swojej skorze, wszyscy mowili ze super wygladam i w ogole bylo jakos tak cudownie tylko ze jojo to wszystko zburzylo i do tej pory nie moge sie pozbierac. Chyba tak juz jest ze po diecie jak juz schudlysmy zaczynamy podobac sie sobie a jak podobamy sie sobie to innym tez.
buziaki:*
A ja cały czas czekam na "napływ pewności siebie", ale nie moge sie doczekać :cry: , mam nadzieje że jak już skończe diete to on nastąpi :D
Ja tak naprawde też licze na to że jak schudne troche to nabiore pewności siebie. I denerwują mnie teksty np. że waga nie ma wpływu na nasze zycie bo jednak coś w wym jest że jak jest sie szczuplejszym to się sobie podobamy=mamy więcej pewności siebie=łatwiej nam np. poznawać nowych ludzi... itp. itd. wiecie o co mi chodzi??
wiemy, mam to samo:)
niecałkiemgrubiutka - ja też czekam na taki napływ, hehe ;)
Mimo że schudłam już 9 kg to on nie następuje :(
Ojjj dziewczyny wiem o czym mowicie ,to poczucie atrkacyjności ,jak nigdy mi się niechcialo w6ychodzic to teraz chodzę nawet po zakupy bo uwazam ze to wspaniale okazja na poznanie nowych ludzi nawet jesli by to bylo w sklepie xD Zaczelam chodzic w szpilkach kiedy zawsze uwazalam wygode za podstawe ! xD