-
Do imonki
Do Imoki: ja mialam wlasnie taki problem Zawsze bylo tak ze odchudzalam sie przez 2-3 dni a potem w ukryciu przed wszystkimi zjadalam wszystko co sie dalo (( Np najpierw zjadalam kolacje w domu a potem szlam sobie do sklepu po jakies slodycze. I śmieszne jest to ze zawsze tez kupowlalam 3bity No ale oczywiscie nie same, do tego dochodzily jakies ciastka, czekolada (albo pare) i tak sie tym obrzeralam... Zawsze mialam ochote to pozniej zwymiotowac ale nie potrafilam... Duzo razy probowalam ale nie wiem czemu to jakos nie chcialo juz ze mnie wyjsc... Moze to i lepiej bo pewnie bym miala teraz bulimie... A takim sposobem przytylam sobie w jakies 2-3 miesiace ok 10 kg Teraz mecze sie zeby to zrzucic... Ale to juz inna historia Radzilabym tobie nie chodzic po te zakupy albo brac tylko tyle kasy ile ci bedzie potrzebne na nie zeby nic ni juz nie zostalo. Ja w ogole przez jakis czas omijalam sklepy spozywcze szerokim lukiem... Ale to poskutkowalo. Teraz sie juz nie obrzeram w ogole obiecalam sobie ze juz nigdy nie pojde do sklepu po cos slodkiego dla siebie. I nie chodze. Oczywiscie latwo nie bylo ale jakos sie trzymam. Ostatni taki atak to mialam chyba jakies 2 miesiace temu i mam nadzieje ze sie juz zaden nie powtorzy. Tzn nie, ja wiem ze to juz sie nie powtorzy. 3mam za ciebie kciuki, u mnie obeszlo sie bez psychologa mam nadzieje ze u ciebie tez tak bedzie, pozdrawiam ) Gdybys chciala kiedys pogadac to mozesz do mnie napisac na adres: [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
-
pinky: super, ze napisalas teraz wyjezdzam w gorki, potem na kajaczki a potem jeszcze raz na Mazurki i mam nadzieje, ze jak tam bede caly czas z kims, to nie bede miala okazji do obzarstwa. A z tymi sklepami, to trudno bedzie, za duzo ich w okolicy, no a ktos musi kupic chociazby chlebek czy wodzie mineralna a ze mieszkam z Mama, ktora dlugo pracuje i siostra, ktorej prawie w domu nie ma, wypada, ze ja chodze po zakupy
Super, ze Tobie sie udalo, no i ja wlasnie strasznie nie chce isc do psychologa, zreszta mysle, ze by mi nic nie pomogl
Pozdrowienia
-
Ja tez mam problem ale raczej z tym ze ciągle mysle o jedzeniu to jush nie chodzi tylko osłodycze tylko ja podjadam co sie da no ale cóz. postanawiam sobie ze nie jem o 8 wieczorem no i nawet mi sie udaje ale ja za bardzo sie maltretuje psychicznie np: ide do kuchni i patrze na te wszystkie rzeczy az mi slinka leci i zaczyna mi w brzuchu burczec wtedy siłaą moca cos zjadam i jush po spraie a jak zjem za duzo to mi to tak leży na sercu ze az strach
-
dziewczyno rozumiem cie diskonale.sama cos takiego przechodze od kilku lat.u lekarza nie znalazlam pomocy .zbagatelizowal ten problem.slodycze zawsze byly przeszkodą(probowalam chromu i innych specyfikow ale nic nie pomaga). gdy probowalam schudnac.normalnie przy mojej aktywnosci fiz. powinnam wygladac o wiele lepiej ale przez objadanie sie w ukryciu wszystko zaprzepaszczam.mieszkam w internacie i przez 5 dni w tyg. sie kontroluje ale kiedy wracam do domu to wszystkie hamulce mi puszczają.nie moge nad tym zapanowac.moge na raz pochlonąć paczke musli z litrem mleka ,duzy jogurt i i pol paczki ciastek mam potem ogromne wyrzuty sumienia i od poniedzialku robie sobie kolejne obietnice.pewnie bylabym bulimiczką gdubym tylko umiala wymiotowac.mama chcialaby mi pomoc ale tak naprawde to wszystko zalezy ode mnie.teraz znowu wzielam sie za odchudzanie.zaczelam prowadzic dziennik w ogromnym zeszycie(na długi dystans ).zapisuje tam co jem ile i ile cwicze i wystawiam sobie na koniec ocene to moze jest smieszne ale mobilizyje i trzyma mnie w ryzach.mam nadzieje ze kiedys obie sobie z tym poradzimy,chociaz chyba takie rzeczy trzymaja cale zycie nie chce isc do psychologa bo tak jak lekarz poradzi mi siebie zaakceptowac.tobie zycze zyczliwszych ludzi.pozdrowka
-
cynthia: ale kwas, ze trafilas na takiego glupiego lekarza.
Ja sie boje zapisywac, co jem, nie chce patrzec na tabele kalorycznosci, bo boje sie, ze to mnie opanuje do konca.
Niestety nie potrafie sie powstrzymac przed tym, zeby codziennie sie wazyc (czasem nawet pare razy), ciagle sie mierze, ale ostatnio przytylam tylko - nie dziwne w sumie, skoro dzis sie znow obzarlam, a dwa dni tak slicznie wytrzymalam i dzis do 21 tesh, ale potem......czego ja nie zjadlam
Chcialabym zrobic sobie badanie krwi, zeby sie dowiedziec, czy nie mam cukrzycy. Ale boje sie pojsc, bo jesli sie okaze, ze mam.......to jakies bledne kolo, ale dopoki nikt mi nie powie, ze jestem chora, to bede sobie milo zyla w nieswiadomosci, a tak to trzeba sioe bedzie leczyc :/
Do psych tez bym chciala pojsc. Jednak mam obiekcje, ze trafie wlasnie na kogos niekompetentnego i sie tylko zraze.
Dzis doszlam nawet do wniosku, ze moglabym zaakceptowac swoj wyglad, swoja nadwage, gdyby nie to opychanie sie. Przeciez wiem, ze sobie szkodze. Robie sobie duze kuku. I nawet jesli teraz jeszcze nic mi nie jest, to jeszcze troche i na cos zachoruje. A ja musze byc zdrowa, musze zyc dla mojego SBoDca, zeby byc jego zona i rodzic dzieci
Tak chcialabym, zeby mi sie udalo z tego wyjsc, wiem, ze mozna i to mnie mobilizuje do walki
Trzymam za Ciebie kciuki, wiem, ze jest Ci ciezko, ale i tak jestes lepsza, skoro cale 5 dni wytrzymujesz, a ja najwyzej jeden dwa dni i koniec
-
masz troche racji. z tym zapisywaniem to po pewnym czasie mozna rzeczywiscie popasc w obled.zaczenasz myslec tylko o zarciu.idziesz spac a w glowie tylko masz to co zjesz na sniadanie i ile to ma kalorii.2 lata temu udalo mi sie dzieki temu schudnąć 14 kg ale z strony psychicznej bylam troche tym wszystkim zmeczona.pocieszaly mnie jednak efekty.potem przyszedl jednaj efekt jojo.odrobilam w ciągu 2 miesiecy ponad pol roku pracy tak sie wlasnie zaczelo mije kompulsywne zarcie,jednak teraz moge sie uwazac za osobe doswiadczoną i mam nadzieje ze nie popelnie tych samych bledow
to ze nie moge sie czasami tak opanowac chcialam tlumaczyc jakimis zaburzeniami hormonalnymi, ale wyniki TSH ,HCL, LDl i cukru mam wzorcowe.niby powinnam sie cieszyc ...ale wyszlo na to ze po prostu jestem wstretnym obzartuchem i w koncu to do mnie dotarlo szukalam w necie czegos o tym naszym problemie.okazalo sie ze sa kluby AŻ-anonimowych żarłoków.ludzie podchodzą do tego jak do alkoholu itp.i tak jak inni obiecują sobie abstynencje i nawzajem sie wspierają.
ja wczoraj sobie troche popuscilam pasa(a bylo juz tak dobrze)ale dzisiaj zaczelam jeszcze raz i spalilam na rowerze wczorajsze :P
jeszcze raz zycze powodzenia, jestem z toba i dzieki za wsparcie.aha sorki ze tak duzo wyszlo
-
hejka dziewczyny.....ja juz nie chce zyc.....nienawidze siebie za to,co robie....tez objadam sie jak glupia slodyczmi.....oczywiscie jak nikt nie widzi....bo moja matka robi mi wyrzuty z tego,co zjadlam w jej towarzystwie(lub jak zauwarza,ze zearlam kilo lodow i 2 bombonierki,ktore miala przygotowane na czyjes urodziny)........wiem,ze nie zasluguje na to,by zyc....jeszcze poltora roku temu wazylam 38 kgi lezalam pol roku w szpitalu na anoreksje...a teraz? teraz waze 75 .....myslalam,ze w czasie wakacji schudne do tej 50,bo w szkole w ciagu ostatniego roku bardzo stracilam w oczach kolezanek i kolegow....(jestem w 1 klasie liceum i nikt nie wie,ze bylam chora).....fakt,ze sracilam jeden rok przez ten cholerny szpital,w ktorym notabene nic nie przytylam(dopiero po wyjsciu wzielam sie za siebie)......ale jest juz koniec lipca,a ja waze jeszcze wiecej......nigdzie nie pojechalam,bo wstydze sie pokazac ludziom....jak w ogole na takiego grubasa mozna patrzec....fuj....dlatego od jutra zaczynam sie odchudzac....bede wam pisala co dzien(jesli gdzies ni wyjade) jak mi idzie....trzymam za was kciuki.....papatki
-
Misiulka, nie mow, ze nie chcesz zyc i ze na to nie zaslugujesz. Po prostu jestesmy chore, ale jak wyzdrowiejemy, to wszystko bedzie ok. Ja poza tym, ze sie opycham slodyczami, to mam kochane przyjaciolki, cudownego chlopaka, fajnych znajomych - wydaje mi sie, ze w ich oczach nic nie trace przez swoja grubosc mam taka nadzieje przynajmniej, a schudnac chce dla siebie, dla zdrowia, po to, zebym sobie mogla ladne ciuszki kupic i wygladac jak laska No i zebym sie mogla chlopakowi nago pokazac bez wielkiego wstydu (choc on twierdzi, ze bardzo mu sie podobam) wiec dziewcxzyny, to ze mamy problem z jedzeniem nie oznacza, ze cale nasze zycie ma byc beznadziejne
wiecej optymizmu i wiary w to, ze sie uda
trzymajmy sie razem
-
ja też mam podobny problem. Zaczęłam stosować dietę 1000 kcal. Dzisiaj niosłam w miseczce musle. Oczywiście wysypały mi się. Wszystko co leżało na dywanie, nie chciałam wsadzać do miseczki tylko zjadłam.
Stoji w kuchni garnek przepysznych konfiturek. No i oczywiście za przeproszeniem o-pierdzieliłam 2 łychy .Czy to normalne. Przecież miałam się odchudzać. Mam nadzieję że to nnie są początki choroby.
-
a ja myslalam ze mi to juz minelo... ale widac nie. ostatio mialam znowu 'atak' poszlam do sklepu nakupywalam sobie zarcia i wszystko sama zjadlam... kupilam sobie czekolade milke, jogurt fantazje, twixa, paczke hitów a potem jeszcze zjadlam kolacje oczywiscie chcialam to zwymiotowac ale nie potrafie
od dzisiaj znowu postatnowilam sie za siebie wziac... ale co z tego wyjdzie?
ja po prostu nie potrafie znalezc umiaru - albo jem max duzo az mi jest nie dobrze albo jem jakies 500-600 kcal na dzien. ostarnio bylam na takiej diecie wlasnie 500-600 kcal przez tydzien i schudlam 6 kg nie wiem nawet jak mi sie to udalo. ale po tym tygodniu znowu wpieprzam za 10 i mysle ze juz wszystko nadrobilam z powrotem. i dlatego od dzisiaj znowu 500 kcal mialo byc... ale wyszlo troche wiecej jakies 700 kcal ale wiecej juz nie mam zamiaru dzisiaj jesc.
wiec nie wiem czy w ogole mozna z tego kiedys sie wyleczyc. chociaz w moim przypadku myslalam ze juz to mnie nie dotyczy...
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki