pierwszy dzień mam za sobą na jakiekolwiek wrażenia jeszcze za wcześnie bo co to jest jeden dzień, pogadamy za tydzień... :P

no a dzisiaj
śniadanie: owsianka z jabłkiem i rodzynkami (mój faworyt w dziedzinie śniadań, poprostu to uwielbiam bo chociaż nie brzmi zachwycająco i apetycznie to jak dla mnie pychotka )
II śniadanie: nektarynka z kefirem
obiad: sałatka z przeróżnych warzyw, m.in. sałaty, pomidora, ogórka, rzodkiewki i inne takie...
kolacja: sałatka z tuńczyka, ryżu, pomidorka i ogórka kiszonego

dodatkowo ćwiczyłam na rowerku, brzuszki zrobiłam i hulahopem kręciłam a właściwie uczyłam się kręcić... 3 sekundy to mój rekord taaa, ale naucze się

i choć dzisiaj było ok to czuje że w przyszłości mogą się pojawić problemy nie tyle z głodem fizycznym co psychicznym... zdecydowanie będzie mi brakowało świeżego pieczywa i słodyczy no ale tym to później będę się martwić, póki co jest dobrze tak jak jest

A i jeszcze wczoraj na zakupach tata (po wielkich negocjacjach) kupił mi zestaw z nivea- balsam ujędrniający i żel pod prysznic z nasadką ujędrniającą( bardzo to reklamowali), sam balsam normalnie kosztuje 23 zeta a ja za cały zestaw zapłaciłam 19 zeta i jeszcze w prezencie biżuterie apart dostałam... choć raz mi się udało kupić coś w atrakcyjnej cenie no ale pisze o tym ponieważ dzisija ciekawa tej nasadki masującej wypróbowałam specyfik i teraz mam tak czerwony brzuch od tego masażu że aż boje się go dotykać... już nawet to ścierpie tylko oby było warte te poświęcenie i niech jakieś korzyści z tego będą