co za paskudny falstart

dzień zaczął się w miarę dobrze
na sniadanie zjadła
100g ogórka kiszonego
kawe z łyżeczką cukru
i 2 skórki od chleba
(nic wiecej w domu nie znalazłam )
to sobie to policzyłam jako 162 kcal

potem jak juz cos było w domu to zjadłam 2 sniadanie
płatki z jogurtem naturalnym (320kcal)

potem się zdenerwowałam, bo sie okazało ze nie ma obiadu... tzn był, ale były to okropnie tłuste placki ziemniaczane polane gulaszem

no to zjadłam kajzerke z szynka i serem 180kcal


i potem klops.
mama mi kazała upiec takie ciasteczka z jabłkami (takie niby rogaliki z kruchego ciasta)

lubie piec więc upiekłam...
i sobie grzecznie leżały na talerzu a ja poszłam ćwiczyć.
wypociłam się i wymęczyłam


a tu mi chłopak pisze, że przyjdzie do mnie ale pójdzie sobie wcześniej bo uwaga... mecz leci w telewizji i on się z kumplem umówił, że będą oglądać

wpadłam w taką furię, że szok, najpierw mu wygarnęłam co myśle o tym meczu, a potem z wściekłości się rzuciłam na te ciastka

(to też jest mój główny problem... ze jak jestem zła, smutna czy zestresowana to jem. każdą negatywną emocję zajadam słodkim )

pochamowałam się przy 7 rogaliku (ale one malutkie były, wyszło mi ich 50, tak po 5 cm długości) poleciałam policzyć kalorie... zsumowałam składniki i podzieliłam przez te 50 sztuk i wyszło mi 70kcal za ciacho... czyli pochłonęłam 490kcal

i co z tego, że w sumie było 1152kcal i ćwiczenia zaliczone jak na dziś kończy się mój limit (a jest 14:00) a ja nie zjadłam ABSOLUTNIE NIC ani zdrowego ani konkretnego... same węglowodany



nic już dziś nie zjem.
a chłopak mi napisał, żebym się nie denerwowała, że on ten mecz ze mną obejrzy... taaa... wygodnie

tylko to już po fakcie było
i jestem przez to podwójnie wściekła


ja nigdy nie schudne




zaraz przyjdzie to napisze wieczorem jeszcze i popatrze jak Wam idzie.
pewnie lepiej

______________
Mogę, bo chcę... a jak chcę to potrafię!!!

wiek: 18 lat
wzrost: 175cm



Tu jestem
Wielki powrót bucika marnotrawnego...

MOTYWACJA tak będę wyglądać :P